TW 3.0 #6 - Wyzwanie

Postać: Snajper

Miejsce: Sala baletowa

Zdarzenie: Lodowate piersi

Gatunek: Opowiadanie obyczajowe/Dark fantasy

 

Taa zestaw po zbóju. Mam napisać coś w klimatach obyczajowych lub dark fantazy. Diabli wiedzą co. No dobra, jestem zatem snajperem. Potrzebuję tylko jakąś broń, bo co to za snajper bez broni? Patrzę tu, patrzę tam, nie ma żadnej broni. No choćby procę jakąś, ale proca? Nie brzmi to infantylnie? Snajper z procą to bardziej do uczniaka pasuje, a nie do poważnego snajpera. To już lepiej bez broni jak z taką byle jaką. No wczujcie się w moją sytuację, czy snajper z procą nie wygląda idiotycznie, a przecież muszę z czegoś strzelać, bo prawdopodobnie, jak to snajperzy mają we zwyczaju, będę musiał kogoś odstrzelić.

Od biedy, można strzelać palcami, na zasadzie pif-paf! I leżysz martwy! Ha ha ha. Martwy jak trup. No bardzo, kurwa, śmieszne. To już lepsza ta proca, procą idzie kogoś odstrzelić, albo łuk. Ale czy ja mam napisać coś w tonacji dzikiego zachodu, że łuk? Indianie mieli łuki, śmiercionośne przecież, no ale gdzie na sali baletowej Indianie. Nie no, to jakaś porażka. I jeszcze dark fantazy, to już lepiej kusza, włócznia, średniowiecze, w sumie, łuki wtedy chyba też obowiązywały.

No ale ani łuku, ani kuszy, nawet procy nie mam. Cośkolwiek, byle jaki ze mnie snajper, co nawet muchy dobrze nie ukrzywdzi, zresztą, muchy już poszły spać. Nawet muchy nie upoluję, bo śpią.

Nic to, mam być snajperem, może coś się później wyklaruje. Na sali baletowej. Też pomysł. Co snajper ma niby robić na sali baletowej? Dobra, dość jojczenia, trzeba się uzbroić w pif-pafującą dłoń (to tak na razie, by całkiem bez broni nie iść) i udać się na salę baletową, bo taki mam prikaz.

Ale tak za dnia mam tam iść? Nie chcę się zetknąć z jakimiś gejami w trykotach albo co gorsza, ze zgrabnymi dziewczątkami ćwiczącymi szpagaty, no przecież ich nie odstrzelę z pif-pafa! Bo albo wyjdę na homofoba, albo sumienie mi nie zezwoli, zrobić krzywdy dziewczątkom. Tak źle i tak chujowo.

Ok, zatem pójdę nocą. Tak nawet lepiej. Snajper powinien być jak nindzia niewidoczny, wręcz niewidzialny. Bo co to za snajper, którego wszyscy widzą? On uderza niewidoczny i znienacka, sieje śmierć zza węgła. Anioł Zemsty, Mister Mistejk, Stary Bulaj, a nie, Stary Bulaj tu nie pasuje, niech on sobie idzie na prerię, molestować jałówki. Tu nam Bulaja nie potrzeba!

A więc dobrze, plan już jest i mocne postanowienie. Ale pierwej sprawdzę w necie, gdzie u licha jest jakaś sala baletowa. Dobra, coś tam znalazłem, zatem idiot, w pieriod, w czarnej opończy i z pifpafującą bronią gotową do strzału!

 

Oho! Pierwsza przeszkoda. Przeszkodą jest całkiem pijaniutki cieć, pilnujący wejścia do budynku z salą baletową. Chrapie skurczybyk, tak że przeszklone ściany budki, w której stróżuje, aż brzęczą. W pierwszym odruchu chcę go zabić bez litości, ale naszła mnie refleksja. Co to za satysfakcja zabić pijanego ciecia? To wręcz ujma na honorze, takiego czynu sobie nie zapiszę do portfolio, bo wstyd. Wstyd za piątkę zabić chrapiącego ciecia. Żeby jeszcze był przytomny, uzbrojony po pas i groźnie szczerzący kły, wtedy tak, siła wyższa, musiałbym się poniżyć i zmasakrować ciecia, a tak, to bez sensu. Lepiej go obejść cichcem, nawet nie muszę cichcem, cieć tak chrapie, że aż szyby brzęczą i nic by go nie było w stanie obudzić, więc sobie wszedłem. Na luzie, jak na prawdziwego nindzię-snajpera przystało.

 

Ok, jestem w sali baletowej. Ciemno, choć oko wykol. Ciemno jak w czarnej dupie, ale światła nie zaświecę, bo mam być niewidoczny, a przecież gdzieś w pobliżu może się pętać jakiś niedowarzony przechodzień i wszystko się wyda. Że ktoś jest w sali baletowej, w nocy. Po co i na co ktoś jest w sali baletowej w nocy? To musi być podejrzana sprawa, lepiej zadzwonić na policję i straż pożarną, bo pewnie jakiś terrorysta z niecnymi zamiarami. Tak, tak by było, więc nie zapalę światła i w ciemnościach, choć oko wykol, będę się potykał o niewidoczne przeszkody i klął z cicha, pod nosem rzucał mięsem, ale dopnę swego i znajdę kryjówkę, dogodną taką, by kogoś odstrzelić z pif-pafa. Tylko, kurde, kogo mam odstrzelić? Nawet gapiowatego przechodnia nie widać w pobliżu. No nic, ukryję się za tą szafą i będę czekał na ofiarę. Jak pająk na śpiące już przecież muchy, ale pająk o tym nie myśli, pewnie w ogóle nie myśli, to durne bydlę. Więc będę jak pająk, przyczajony i niebezpieczny. Na sali baletowej, ukryty w mrokach za szafą, wdychający kurz, który tam osiadł od lat. Widocznie słabo tu sprzątają. Tylko rynek a po kątach już nikomu się nie chce, bo nie widać. Co za syf po tych zakamarkach! Pasowałoby to gdzieś zgłosić, bo co to kurwa za porządki, tylko rynek sprzątać a resztę mieć w dupie? Za co te sprzątające biorą pieniądze? Za obijanie się i palenie papierochów za szafą? Bo właśnie znalazłem jakieś kiepy nawet. Westchnąłem ciężko, bo ciężki jest los nindzi-snajpera, nawet jak jest uzbrojony w groźnego pif-pafa.

Tak się zanurzyłem w tym labidzeniu nad sobą, że zapomniałem kompletnie o zdarzeniu! Nosz kurwa jego mać, skąd ja tu wytrzasnę lodowate piersi??? Serce zmroził mi strach, że nie podołam wyzwaniu, a byłem już tak blisko. Byłem snajperem, na sali baletowej i z lodem w piersiach zamiast serca, oblany zimnym potem, zamknąłem oczy pokonany.

I usnąłem.

 

Obudził mnie skacowany cieć, ledwo patrzący na oczy, nie do końca rozumiejący co się wokół niego dzieje. Wziął mnie za fraki i wywalił za bramę budynku, w którym mieściła się sala baletowa. Jak niepyszny zmyłem się do domu, bo właśnie nadciągała grupa rozszczebiotanych dziewcząt, mających zamiar ćwiczyć szpagaty na sali baletowej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Margerita 28.10.2018
    Pięć w bardzo ciekawy sposób opisałeś perypetie snajpera aż się uśmiechnęłam pod nosem
  • Nuncjusz 28.10.2018
    Heh, dzięki. Chyba jesteś u mnie pierwszy raz :) Czyli dziewictwo już straciłaś, teraz będzie z górki :)
  • Freya 28.10.2018
    Tesz tak to rozumię i se czytam o snajperze... pod nosem -

    Jako forma felietonu czy cuś inszego całkiem wporzo. Tesz mie bryluje cuś, żeby napisać w formatyce przemyśleń własnych, lecz mam sponiewierane myśli i pewnie byłyby niskokonsumbcyjne w zarobku, ew. dorobku poniewczesnym. Trzymasz rezun - taki sezon :) Pzdr
  • Nuncjusz 28.10.2018
    Dzięki. Tylko na takie coś było mnie stac, brak weny totalny.
  • sensol 28.10.2018
    brak weny też jest jakimś rodzajem weny
  • Nuncjusz 28.10.2018
    Taaa. W tym wypadku nie mogę zaprzeczyć
  • Witamy kolejny tekst! :)
  • Witaj!
    Gatunek: Legenda/Przypowieść / Retrospekcja

    Każdy, jeśli tylko ma ochotę/potrzebę/chęć może pominąć jedną rzecz ze swojego zestawu. Albo postać, albo miejsce, albo zdarzenie.
    W skrócie: jedną rzecz można "olać".
    Gatunek obowiązuje tylko CHĘTNYCH.
    Przypominam również, o możliwości łączenia się w pary. Więcej informacji tutaj:
    http://www.opowi.pl/forum/tw-40-w1104/

    ______________________________

    Zestaw:
    Postać: Wszystkowiedzący wróżbita
    Miejsce: Nanga Parbat
    Zdarzenie: Masakra w siedmiu bajkach

    Pozdrawiamy! :)
  • Elorence 04.11.2018
    Miałam wrażenie, jakby akcja była osadzona w jakimś RPGu. Serio.
    Szukanie zawodu, broni, miejsca i planowanie zbrodni. Ładnie.
    Coś innego w Twoim wykonaniu :)
    Pozdrawiam!
  • Nuncjusz 04.11.2018
    Nie cierpię RPG ów, to przypadek,że takie coś powstało, nie miałem pomysłu na nic innego. RPG to ostatnie o czym bym pomyślał, że napiszę
    To miało być urealnione pisanie o pisaniu :)
  • Elorence 04.11.2018
    Kurde, w sumie, bardziej pasuje niż otoczenie RPG :)
  • Elorence 11.11.2018
    Witaj!
    Gatunek: Postapo/Groteska

    Gatunek obowiązuje tylko CHĘTNYCH.
    Przypominam również, o możliwości łączenia się w pary. Więcej informacji tutaj:
    http://www.opowi.pl/forum/tw-40-w1104/
    ______________________________

    Zestaw:
    Postać: Świrnięta babcia
    Miejsce: Elfie lasy
    Zdarzenie: Fart

    Pozdrawiamy! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania