Twitter rządzi!
-Spokojnie, Tato. Wytłumacz mi wszystko powoli – Karolina zwróciła się do swojego ojca sołtysa.
-A co tu jest do wyjaśniania, córeczko – odpowiedział sołtys. - Umieściłem w necie twitta o śmierci mojego kontrkandydata w wyborach, a oni mi najpierw zdjęli ten wpis, a potem zbanowali konto.
Na chwilę zamilkł, po czym dodał smutnym głosem:
-Czuję się tak, jakby to mnie oskarżyli o jego śmierć.
Karolina wytrzeszczyła swoje przerażone oczy:
-Jeszcze ktoś sobie ubzdura, że to ja stworzyłam truciznę dla niego.
Sołtys rozłożył ręce:
-I co w tej sytuacji radzisz, córko?
-Możesz tato zawsze założyć nowe, nieoficjalne konto. Ja na przykład daje twitty z konta superjojo.
Sołtys słysząc to, zmarszczył brwi.
- Nic nie rozumiesz, dziecko! Jestem poważnym politykiem i nie mogę się bawić w takie duperele. Trzeba to zrobić fachowo. Może masz jakiś wywar dla tych drani?
Karolina złapała się za czoło
-Tato, jak mam otruć ludzi z korporacji? Mam lepszy pomysł, po prostu wyślij do nich maila z zapytaniem.
Tak też sołtys zrobił. Odpowiedź przyszła szybko, już po dwóch tygodniach. Twitter uznał post sołtysa za kpiący ze śmierci, stąd kara. Mógł so0łtys wprawdzie pójść do sądu, ale to byłby niebezpieczne, jeszcze ktoś zacząłby węszyć i uwierzyłby w tę bzdurę, że ta śmierć była skutkiem otrucia przez Karolinę.
Widząc, że pomysł z mailem nie odniósł skutku, sołtys poprosił o pomoc owczarza.
Ten, poklepawszy się po brzuchu, rzekł:
-Tu jest potrzebny fortel. Mam w Warszawie dalszego siostrzeńca, który jest znakomitym hakerem. On włamie się i odblokuje twoje konto. Oczywiście będzie to kosztowało.
-Pieniądze nie grają roli; zresztą i tak zapłacę z publicznych – odpowiedział sołtys.
Siostrzeniec przyjechał po kilku dniach. Długo szperał w necie. Konta nie odblokował, ale forsę wziął.
Sołtys nie dał za wygraną. W celu omówienia problemu skonsultował się z księdzem proboszczem. Ten tylko westchnął i rzekł:
-A cóż ja mogę zrobić? Jestem egzorcystą. Umiem walczyć z diabłem, a nie z Twitterem.
-A ten Twitter to nie jest diabelstwo? - sołtys był namolny. - Może przydałby się jakiś egzorcyzm?
-Egzorcyzm nic tu nie da. - Na twarzy księdza pojawił się grymas. - Możesz co najwyżej dać na mszę w celu odzyskania konta, ale nie obiecuję pewnych efektów. Bóg nie wszystkie modlitwy spełnia; nawet własnej w Ogrójcu nie spełnił.
Obawy księdza były uzasadnione. Mimo bardzo wielkiej sumy, konto nie wróciło. Przynajmniej jednak było na nowe organy.
Jak modlitwa nie pomaga, ludzie zwracają się do czarnej magii. Sołtys wezwał do siebie Witch. Ona, siedząc z nogami na krześle, gryzła swoje czarne pazury i z iście diabelskim uśmiechem mówiła:
-Bóg nie zawsze pomaga. Szatan zawsze, co najwyżej zabierze przy okazji duszę. Jak rzucę potężne czary, to ten Twitter popamięta.
Na chwilę jednak przestała mówić oraz gryźć paznokcie. Zwyczajnie zamilkła. Potem zaś zaśmiała się w straszliwy sposób. Sołtys już domyślał się o co chodzi. Gdy przestała, to powiedziała:
-Ale nie ma nic za darmo. Musisz mi zapłacić mnóstwo forsy!
Sołtys westchnął i rzekł:
-Trudno.
Czary trwały długo i były przeraźliwe (dlatego oszczędzę wam ich opis). Oczywiście mimo swojej ceny nie odblokowały konta. Co ciekawe, przy okazji profil Witch zniknął z Twittera.
Sołtys uznał, że czary Witch są za słabe i wezwał Babę Jagę.
Ta zjadła gluta z nosa i powiedziała:
- Gówniara nic nie umie. Ja z moim doświadczeniem zrobię więcej. Tylko wyjaśnij mi, co to Twitter?
W porównaniu do Witch jej cena była większa, ale skuteczność taka sama. Przy okazji Witch wkurwiła się, że sołtys uznaje starą za bardziej skuteczną i rzuciła na niego klątwę.
Sołtys w desperacji postanowił poprosić o pomoc pana Jakubka. Był jego ostatnią nadzieją.
Ten zastanawiał się długo, głaszcząc się przy tym po wąsach, po czym zaproponował:
-Na siłę odpowiedz siłą! Zakaz używania Twittera w całych Kościach Wielkich. Przecież to ty tutaj jesteś władzą.
Sołtys omal nie podskoczył, słysząc to:
-Zajebisty pomysł! Niech zobaczą, iż z rządem się nie zadziera; nawet lokalnym! Poza tym wreszcie nic mnie to nie kosztuje!
Nie minęła godzina od wydania decyzji, a Twitter podał sołtysa do sądu. Oczywiście wygrał, gdyż we współczesnym świecie nie ma miejsca na cenzurę. Sołtys musiał zapłacić korporacji wielkie odszkodowanie oraz oficjalnie przeprosić ich na Twitterze. Jak tego nie zrobi, to będzie musiał zapłacić drugie tyle. Jest tylko jedne problem: jak ma to wykonać, skoro jego konto ciągle jest zablokowane?
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2021
Ps. Wszystkie podobieństwa do Donalda Trumpa są przypadkowe i świadczą jedynie o paranoi wynajdujących je.
Komentarze (41)
W takiej Tanzanii, gdy zablokowano konta kilku polityków, rząd tanzański całkowicie wyłączył Twittera i po kłopocie.
Ograniczenia Internetu przed wyborami
Październik 2020, BBC
Z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich Tanzania zablokowała połączenia głosowe WhatsApp oraz całkowicie Twittera.
Blokujący wolność słowa?
Tanzania to rzeczywiście dobry przykład demokracji i wolności :)))
Serdecznie :-D
Wybacz, ale ten przykład Tanzanii rozbawił mnie do łez.
I tam państwo wyłączyło Twittera to Celinka jak zwykle zrozumiała tekst.:)))
Przynajmniej u normalnych ludzi.
Fakt, coraz ich mniej pod presją goniących szaleńczo technologii.
Tanzania... słodki Jezu :)))))))))))))
Sama konstrukcja niezła, ale pomysł nie porywa.
Czyta się letnio.
"Karolina wytrzeszczyła swoje przerażone oczy" - a mogła nieswoje?
Opowieść niestarannie zapisana, prawdopodobnie w pośpiechu. Jakie znaczenie ma długi proces prób odwrócenia blokady? Ośmieszenia gł. bohatera? No to się udało. Brak racjonalizmu zawsze kosztuje:)
A co kontekstu, czyli Trumpa i wielkich zasięgiem prywatnych mediów społecznościowych. Zawsze mnie śmieszy, kiedy zwolennicy idei: jak najmniej państwa w państwie, kiedy im z tym hasełkiem nie po drodze, negują je, budząc... a nie będę złośliwa:)
Załóżmy, że mam w domu księgę z czystymi kartkami, taki jakby dawna książka życzeń i zażaleń. Ludzie przychodzą i w swoich wpisach chwalą, ganią, sugerują etc, etc.
Wpisy jednego z gości mojego domu są dla mnie nie do zaakceptowania,nieważne z jakiego powodu. Np. zagrażają mojej wizji świata. Nie mam prawa nie wpuścić go domu? Uniemożliwić jątrzące mnie wpisy? Kiedy np. dotyczą namawiania do podpalenia domu sołtysa?
Wolność słowa, tak jak wolność w jednostki nie może być nieograniczona.
M.in. dlatego w sferze medialnej działa art. 216 kk.
Na Opowi też są banowani z jakiś powodów userzy oraz nie każdy tekst można opublikować. Moderator czuwa. Coś o tym wiem:)
A co Tanzanii, Chin, czy takiej Korei Płn. Każda aktualna władza niedemokratyczna anektuje/kupuje środki masowego przekazu. Wyłącza, blokuje przekaziory i szlus - tchnie we własnych mediach propagandę, indoktrynuje na potęgę, aby wygrać kolejne wybory albo umacniać dyktaturę.
W dodatku nie swoje pieniądze (jak Twitter czy fejs) ale za wpływy z podatków.
Czyli obywatele sami sobie finansują kaganiec, kiedy ktoś chce rządzić za wszelką cenę.
Pozdrawiam.
Wolność jak każdą inną wartość należy chronić. Tym samym dla mnie jako wolnościowca i zwolennika minimalizowania roli państwa, nie chodzi o to by państwa nie było, tylko było dla nas przydatne. Tym samym powinno dbać o to, by była konkurencja, a jedynym wyjściem jest dobre prawo antytrustowe i silny urząd antymonopolowy bezwzględnie rozbijający molochy. Państwo powinno także chronić granice państwa (wojsko), utrzymywać porządek (policja) oraz mieć sprawne sądy.
Niestety aktualnie państwo zajmuje się wszystkim innym oprócz tego, co pisałem wyżej. Tym samym płacimy olbrzymie podatki, jesteśmy uzależnieni od państwa, a wolności jest jak na lekarstwo.
Co do opowiadania Marka, to pokazuje jak jest. Czy to źle? To bardzo dobrze. Jeżeli chcemy się rozwijać, to lepiej dla nas, gdy na swojej drodze spotkamy ludzi, którzy mają inne zdanie. A jeżeli tylko śmiejemy się z czyiś poglądów, to trudno. Przynajmniej taka osoba będzie miała dobry humor. Przecież nie chodzi o to, by jej zabronić wyrażać swoje poglądy. Takie podejście mają ...
Pozdrawiam
Szanowni Oponenci, nie twierdzę, że ze mnie orzeł w kwestiach ekonomicznych, wręcz odwrotnie, laik do potopu, firma mi upadła, ale trzymajmy się znaczenia wyrazu: trust i treści ustaw antymonopolowych... podobne są w każdym demokratycznym państwie, więc kopiuję nasze z 1992.
Zgodnie z tą ustawą zakazywano porozumień monopolistycznych polegających na:
" - ustalaniu, bezpośrednio lub pośrednio cen oraz zasad ich kształtowania
- podziale rynku według kryteriów terytorialnych, asortymentowych lub podmiotowych
- ograniczaniu lub ustalaniu wielkości produkcji, sprzedaży lub skupu
- ograniczaniu dostępu do rynku lub eliminowanie podmiotów nie objętych porozumieniem
- ustalaniu przez konkurentów lub ich związki warunków umów zawieranych z osobami trzecimi
Sankcje wymienione w ustawie to sankcje cywilne, administracyjne (zakaz praktyk monopolistycznych, nakaz obniżenia cen) oraz karnoadministracyjne (kara pieniężna)".
W czym w kontekście blokady konta Trumpa postępowanie największych mediów społecznościowych podpada pod ustawy antymonopolowe?
Jakim cudem państwo może być przydatne, Józefie, w tej materii?
Czyli co? Państwo ma ingerować, w co?
Np.
- ustalić ilość użytkowników/kont do powiedzmy 10 milionów,
- zabronić zmowy cenowej za wstawianie reklam,
- przeszkodzić w ograniczaniu zasięgu terytorialnego konkurentom
???
Niewykonalne, tak jak nakazywanie prywatnym nośnikom informacji nieograniczonej wolność słowa.
Poza tym, to ludzie, nie państwa, swobodnie wybierają wirtualną platformę. Ta najbardziej wygodna w użyciu jest premiowana rosnącą ilością użytkowników.
Jak się chce, to się da, jak się nie chce, to się nie da?
Pozrawiam
Przyjazne państwo ma uniemożliwić mi założenie konta na fejsie, bo tenże limit procentowy użytkowników przekroczył? A moja firma nie może na najliczniej odwiedzanej stronce umieścić swojej reklamy, tylko na jakiejś niszowej platformie społecznościowej, bo tej daleko do średniej wielkości przychodów? Z youtube nie skorzystam, bo częstość odwiedzin na ten rok poszybowała w górę?
No no neomarksizm. Gospodarka planowa.
I znowu zabraknie papieru w rolce.
"Budujemy algorytm, dajemy limity i gotowe. W przypadku mediów społecznościowych może to być procent użytkowników, wielkość danych, częstość korzystania z danych serwerów, wielkość przychodów. "
A myślałam, że jesteś za minimum państwa... ;)
Kajam się za nietakt. Wydawało mi się, że komentowałam Twój tekst, bo czytałam go przedwczoraj, ale coś widać mi się pomerdało.
Faktycznie tekst zabawny. Co do wolności słowa... Cóż... Jest także prawo własności - a własnością można rozporządzać... Także problem jest złożony i nieoczywisty.
Pozdrawiam!
Wielkie korporacje to faktycznie diabeł w innej formie XD
Piąteczka
Lubię takie "pokręcone" testy, ale w sumie, mówiące wiele. Jak zwał tak zwał:)↔Pozdrawiam:)↔5!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania