Tylko kilka przemyśleń o dzieciach
Biedne są nasze dzieci na tym świecie i biedna nasza młodzież. Bo choć mają więcej niż kiedykolwiek, to nie podpisałbym się pod twierdzeniem, że mają lepiej. Rodząc się w XXI wieku zastały świat sprofesjonalizowany i w jakimś stopniu znormalizowany. Wolny, rozbawiony w swej niewinności duch dziecka zastał rzeczywistość surową, poddaną chłodnej kalkulacji umysłów nudnych w swym ułożeniu i zimnych uczuciowo. I wątpię, by zmieniły to place zabaw pośród twardego betonu, które choć kolorowe – to przecież naznaczone piętnem czyjegoś pomysłu, mówiącego: „TUTAJ jest miejsce na zabawę”. A przecież dziecko potrzebuje wolności.
Nie poddane żadnym jarzmem serce małego człowieka musi od pierwszych lat staczać walkę ze światem granic, norm i ludzkiej niechęci do nich samych. Bo cóż z tego, że ten sam człowiek raduje się na widok własnego dziecka, może dziecka kogoś z rodziny, skoro patrzy marsowym czołem na inne dziecko, które pod blokiem zachowuje się, powiedziałbym troszkę staromodnie – niestosownie. I nie mam tu na myśli prawdziwie niestosownego zachowania, ale, np. zwykłe krzyki.
Dziecko potrzebuje przestrzeni, bez wydzielanych stref do zabawy. Bez lęku, że przejedzie je samochód, albo przegoni niechętny sąsiad, nad którym to dziecko mieszka (no i hałasuje w swoim mieszkaniu). Bez płotów między osiedlami, które sprawiają, że nie da się przejść na drugą stronę tego osiedla bez nadrobienia drogi.
Tekst ten napisałem ponieważ będąc ojcem, słucham i widzę jak dorośli mówią o dzieciach. Wielu nie mówi dobrze. Dzieci ludziom przeszkadzają. Powiem szczerze, że nie potrafię tego zrozumieć. Dzieci, młode pokolenie to jest przyszłość, niezależnie od tego, jak ich postrzegamy. Nie ma istnienia narodu bez dzieci. Nie ma sensu istnienia narodu bez dzieci. Przecież przez wiele wieków potomstwo to była duma. O sile narodu stanowią młodzi.
Nie dziwię się młodemu pokoleniu, że się buntuje. Że ma nas, dorosłych, podobno mądrych i doświadczonych, krótko mówiąc w poważaniu, skoro od samego początku traktuje się ich jak przedmiot. Dziecka nie można sobie chcieć. Dziecko to jest zadanie i odpowiedzialność, i tak w ogóle dziecko nie rodzi się dla rodziców, tylko dla samego siebie. Jeśli się z tym nie zgadzasz, to wracaj do rodziców i żyj pod ich dyktando. A przecież prawie wszyscy tak podchodzą do kwestii „posiadania dziecka”. I jeżeli rodzice od samego początku tak na nie patrzą, to wcale się nie dziwie, że to dziecko mówi im, gdy dorasta – „Nie”; bo ono nie jest ich własnością; nawet przez chwilę nie było. To, że w pierwszych latach życia nie jest wstanie tego wyrazić – spokojnie, później wyrazi bo jest to jego niezbywalne prawo.
Firmy produkujące zabawki, jedzenie, ciuchy, kosmetyki, leki dla najmłodszych – żadne nie robi tego z troski, nieważne jak górnolotne i czułe będą hasła reklamowe. Doją z dzieci ile można i wydoją ile się da.
Mamy też niezliczoną ilość teorii wychowawczych, specjalistów od wychowywania, o których nawet nie chce mi się pisać. Dość powiem, że pośród tego gąszczu internetowych i książkowych specjalistów od wychowania (przecież już samo to określenie jest groteską) prawie wszystkie są do luftu. I pomyśleć, że tak wielu ludzi włożyło tyle wysiłku, aby zdobyć ciężką pracą wiedzę nikomu nie przydatną, chyba tylko tym, którzy ślepo wierzą, że nie mają żadnych zdolności i wszystko za nich muszą zrobić „specjaliści”...
Komentarze (8)
By dzieci miały właściwe dzieciństwo i nie żyły w strachu przed samodzielnym pójściem do szkoły, powinno istnieć parę miliardów ludzi mniej, a hodowla, zastąpiona wychowaniem. Mniejsze pogłowie gwarantuje rozsądniejsze szafowanie troską.
Zgadzam się, że są ludzie, którzy parzą się bez umiaru i rodzą dzieci jak w hodowli, nie implikując do tego wychowania i troski o ich dobro. Są również i tacy - równie ich wielu - którzy rozsądnie "wykalkulują sobie" jedno, może dwójkę dzieci i oddają je na wychowanie instytucjom państwowym lub prywatnym. Ci również nie biorą udziału w wychowywaniu i nie troszczą się o ich dobro, bo nie mają na to czasu.
Pośród nich znajdują się ludzie, którzy mają wiele dzieci lub tylko jedno i poświęcają dla nich wiele swojego czasu; o ile to możliwe rezygnują z kariery zawodowej i są dla nich tak długo jak mogą. Tych jest faktycznie najmniej.
Eksterminacją zajmie sią natura. Pogodowe drgawki, susze i pożary, rozmarzanie biegunów, czyli wszystkie te działania polegające na wyeliminowaniu człeka, są odpowiedzią natury na jej zabijanie. Tu warto rzec, iż w roli wroga występuje człowiek nie bez kozery nazwany największym drapieżnikiem na Ziemi. A propos: dinozaury, w porównaniu z nim, bestie łagodne, wymarły przed milionami lat. Obecnie przyszła zasłużona kolej na nas.
Nie sądzę jednak, aby natura podjęła decyzję o eksterminacji ludzkości.
Jak naprawić Świat? Ty będziesz trochę lepsza, ja będę trochę lepszy i w ten sposób Świat zostanie naprawiony.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania