Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Tylko ona

ROZDZIAŁ 1

 

-Mam już tego serdecznie dosyć! Wrzasnęłam zamykając drzwi do swojego samochodu. Była godzina 17, kończyłam swoją zmianę w pracy. Był piątek, druga połowa listopada. Przechodziłam chyba jakieś przesilenie, ponieważ każda nawet błaha drobnostka doprowadzała mnie do rozpaczy. Dzisiejszy dzień, jak i cały weekend był cholernie ciężki. Wszystko waliło się mi na głowę, począwszy od pracy, kończąc na życiu towarzyskim. Mam 26 lat, żyje z tygodnia na tydzień. Pół roku temu zakończyłam 8 letni związek, który kosztował mnie dużo poświęceń, a raczej męczarni. Dlaczego męczarni? Ano dlatego, że mój eks narzeczony, był wrzodem na dupie, który patrzył tylko na to jak mnie wykorzystać i grać mi na uczuciach.

Nie powinno mówić się źle o byłych partnerach, jednak Daniel to była moja porażka życiowa.

W pracy od jakiegoś czasu nie układało mi się najlepiej, przytłaczał mnie natłok pracy. Zaczynał się okres przedświąteczny, co wiązało się z ogromem zamówień. Pracowałam w firmie odzieżowej, w której sprzedawaliśmy odzież i obuwie najpopularniejszych marek premium.

Moje życie towarzyskie? Mam przyjaciółkę, ma na imię Zuza. Chodziłyśmy razem do klasy do liceum. Zuza jest piękną brunetką z ciemnymi oczami. Ma ogromne powodzenie u mężczyzn. Uwielbia przelotne romanse jak i życie nocne. Z nią imprezy kończą się bladym świtem. Nie ukrywam, że po tak długim toksycznym związku było to, to czego najbardziej potrzebowałam. Był piątek, godzina 17:03, wiedziałam, że za 2 minuty zadzwoni mój telefon i na FaceTime pojawi się moja zwariowana przyjaciółka. Odliczając w głowie czas, odpaliłam mojego ukochanego białego Volkswagena Scirocco, który wyglądał dzisiaj koszmarnie. Zdecydowanie powinnam skoczyć z nim na myjnie. Wyjeżdżając z parkingu strzeżonego przed firmą, zaczął dzwonić mój iPhone. Uśmiechnęłam się, chociaż tak naprawdę nie wiem czy miałam siłę na imprezę, czułam się zmęczona. Wyrwał mnie nagle wrzask Zuzy z zadumy:

 

-No hej moja najukochańsza popaprana przyjaciółko! - Już wiedziałam do czego zmierza, kolejna impreza.

-Cześć seksowna zdziro. Nawijaj! - wolałam przejść do sedna.

- Dzisiaj, Ty i ja, klub. Zakodowane? Wcześniej Pijalnia, lub before u mnie. Wbijają fajne mięska, plus Aśka z Magdą. Pasuje? - Wiem, że z jej strony to było pytanie retoryczne.

- Jak mam być szczera, mam ochotę zaszyć się w swoim mieszkaniu i przeleżeć aż do poniedziałku. Nie mam już sił. Naprawdę… - westchnęłam.

- Laura proszę Cię. Masz 26 lat, w końcu uwolniłaś się od tego idioty. Co masz lepszego do roboty? Może poznamy jakiś fajnych ludzi. Nie daj się namawiać, bo i tak Ci nie dam spokoju. - Wiem, ona nie żartowała. Jak się nie zgodzę, to i tak przyjedzie i wyrwie mnie siłą z domu.

- Dobra, będę u Ciebie o 20. Pasuje? - zapytałam.

- Wyśmienicie. Idę chłodzić sok z gumijagód. - odparła.

- Nara wariatko. - rozłączyłam się. - Boże co ja mam z tą babą. - przewróciłam oczami, po czym włączyłam się do ruchu, zmierzając do swojego mieszkania.

 

Była już 19:20. Skończyłam się malować, założyłam swoją ulubioną obcisłą czerwoną sukienkę. Wzięłam się za robienie fryzury. Dzisiaj postawiłam na luźne fale. Miałam długie blond włosy, sięgające mi praktycznie do bioder. Uwielbiałam je, właściwie miałam na punkcie swoich włosów świra. Wiem, że były moim atutem. Zastanawiałam się, które szpilki założyć. Postanowiłam, że dzisiaj założę kozaki na szpilce, które sięgały nad kolana. Były bardzo seksowne. Pomimo mojego wysokiego wzrostu, miałam 178 cm, uwielbiałam na imprezy nosić wysokie obcasy. To znaczy lubiłam odkąd zostałam singielką. Były nie pozwalał mi zakładać takiego obuwia, nawet nie chce tego komentować. Westchnęłam na myśl o tym człowieku. Zapięłam buty, poprawiłam sukienkę. Zadzwoniłam po taksówkę. Gdy już byłam gotowa, spojrzałam na efekt końcowy. Nigdy nie byłam specjalnie pewna siebie, ale w takim wydaniu czułam się po prostu świetnie. Popsikałam się perfumami YSL Libre, których używałam tylko na takie wyjścia, ponieważ zdzierały mocno moją kieszeń, pomimo pracy w korporacji, nie zarabiałam kokosów, poza tym musiałam sama utrzymać się w Krakowie. Ale jakoś sobie radziłam.

 

Schodząc po schodach, na klatce schodowej spotkałam sąsiadkę z psem, która uśmiechnęła się do mnie szeroko i życzyła mi dobrej zabawy. Sąsiadów miałam całkiem w porządku. No może poza trójką studentów AWFu, którzy nade mną robili w tygodniu częste, głośne imprezy. Na szczęście istniało takie coś jak stopery do uszu.

Wsiadłam do taksówki, którą prowadził mężczyzna w wieku na oko 40 lat. Na mój widok lekko się uśmiechnął i w drodze do mieszkania Zuzy, co jakiś czas zerkał na mnie w lusterko. Starałam się to ignorować, ponieważ nigdy nie wiadomo na jakiego świra można trafić. Gdy wysiadłam pod strzeżonym blokiem Zuzy, zauważyłam, że na jej balkonie stało już kilka osób, paląc papierosy i głośno się śmiejąc. W tle było słychać muzykę.

- Oho, zaczęło się. Pomyślałam równocześnie wywracając oczami. Mimo wszystko z każdym krokiem czułam, że potrzebuje wyluzowania się. Chciałam ulotnić z siebie stres z całego tygodnia. Niewątpliwie imprezy z Zuzą w tym pomagały.

 

Gdy wysiadłam z windy na czwartym piętrze, jakiś dwóch na oko 30 latków zawołało mnie do środka. Gdy weszłam i zobaczyłam około 20 osób, pomyślałam, że oj dzisiaj będzie grubo. Z myśli wyrwała mnie moja najlepsza przyjaciółka krzycząc:

 

-Lali! Nareszcie jesteś! Możemy oficjalnie zaczynać imprezę! - krzyknęła z szerokim uśmiechem, po czym jej znajomy Maciek, którego poznałam na imprezie mniej więcej miesiąc temu, znacznie podkręcił muzykę, która zalała już całe mieszkanie Zuzy.

Przywitałam się z wszystkimi, następnie podeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie drinka.

Zawsze przed wyjściem na rynek, zaczynałyśmy before w mieszkaniu Zuzy, lub w popularnych pijalniach w centrum. Później przenosiliśmy się do wybranego klubu i tam już wieczór stawał się mega intensywny. Tak było i dzisiaj.

 

Moja przyjaciółka wyrwała jakiegoś blondyna z którym na parkiecie bawiła się co najmniej tak, jakby za chwile mieli zedrzeć z siebie ubrania i wziąć się na środku parkietu. Nie oceniałam, ponieważ wiedziałam, że pomimo typu imprezowiczki, moja psiapsi była cudowną i dobrą osobą.

 

Odeszłam na chwilę od wynajętej przez Nas loży i usiadłam na krześle barowym przed barmanem. Poprosiłam o setkę wódki ze spritem i cytryną. Zdecydowanie to był jeden z moich ulubionych drinków. Prostu, a zarazem dobry. Co jakiś czas, musiałam opędzać się przed jakimiś zbyt nachalnymi facetami, co niestety było jedynym minusem Naszych wyjść. Znudzona kończąc swojego drinka, stwierdziłam, że pójdę do łazienki poprawić szminkę, jednak po chwili zobaczyłam jak pewien facet przygląda mi się z oddali. Nie byle jaki facet. Zabójczo przystojny. Brunet, z idealnie przyciętym zarostem. Na oko 190 cm wzrostu. Dobrze zbudowany.

Stwierdziłam, że na pewno mi się przewidziało i spuściłam wzrok idąc do toalety. Pomimo tego, że wiedziałam, że mogę wyglądać atrakcyjnie, nie czułam się na tyle pewna siebie, żeby taki mężczyzna zwrócił na mnie uwagę. Poprawiłam usta swoją ukochaną czerwoną pomadką i stwierdziłam, że pójdę poszukać Zuzy. Zmierzałam w kierunku parkietu, jednak w pewnym momencie ktoś złapał mnie mocno za ramię. Odwróciłam się, aby spojrzeć kto mnie zaczepiał. Był to facet, na oko 40 letni, niezbyt atrakcyjny. Na pewno mający sporą nadwagę. Próbowałam wyrwać się z jego chwytu, jednak on tylko zaczął się śmiać i bezczelnie powiedział:

 

- Lubię takie dzikie suki. Chcesz się zabawić koteczku? - mówiąc te okropne słowa, dmuchnął na mnie. Poczułam na sobie odór alkoholu połączonego z papierosami. W momencie zrobiło mi się nie dobrze i jeszcze mocniej próbowałam się wyrwać z jego uścisku.

- Puszczaj mnie w tej chwili! - wrzasnęłam, jednak on nie miał takiego zamiaru. Ścisnął mnie jeszcze mocniej.

Gdy już naprawdę zaczęła mnie boleć ręka, a łzy zaczynały napływać mi do oczu, zobaczyłam jak ktoś uderza obleśnego typa w twarz, w ten upada chwytając się za twarz i klnąc pod nosem:

- Co robisz kutasie?! Nie wtrącaj się! - patrzyłam ze strachem na zaistniała sytuację.

- Nie słyszysz, że dziewczyna nie chce żebyś ją dotykał i chce żebyś spadał? - popatrzyłam w lewo, a przede mną stał chyba ideał męskiego piękna. Brunet, który wcześniej patrzył na mnie z przed baru, stał obok mnie i patrzył groźnie na oblecha leżącego na parkiecie.

 

Nie minęło 10 sekund, a wkroczyła miedzy Nas ochrona klubu. Jeden łysy ochroniarz skinął głową do mojego wybawcy i jednym ruchem już wyprowadzali wstrętnego starucha z klubu.

 

Mężczyzna przede mną podszedł bliżej do mnie i zapytał:

-Wszystko w porządku? Nic Ci nie zrobił? - uniosłam wzrok na mężczyznę i odpowiedziałam:

- Tak, wszystko jest ok. Trochę się przestraszyłam. Yy dziękuje za pomoc. - odpowiedziałam nie patrząc w oczy mężczyźnie, ponieważ poczułam, że mnie bardzo onieśmiela.

- Uważaj na siebie. - oznajmił. Skinęłam głową i zaczęłam oddalać się w kierunku Naszej loży.

Nie wiem jak to było możliwe, ale zabrakło mi języka w gębie, stojąc obok tego faceta. Był naprawdę przystojny. Świetnie zbudowany. Idealnie w moim typie.

 

Szybko wyrwałam się z tych rozmyśleń, ponieważ postanowiłam poszukać mojej przyjaciółki. Długo szukać nie musiałam. Siedziała już na kolanach blondyna i była pochłonięta namiętnymi pocałunkami.

Przewróciłam oczami i powiedziałam:

 

-Ekhem, Zuza pamiętasz, że wyciągnęłaś mnie na imprezę? I że przyszłyśmy tutaj razem? - zapytałam się tej zołzy, która w końcu odkleiła się od swojego macho i spojrzała na mnie, mówiąc:

- Ohh przepraszam, nie przestawiłam Was sobie. Lauri to jest Marcin. Marcin to jest Lauri. - facet wstał i podał mi rękę. Zrobiłam to samo i powiedziałam:

- Miło mi Cię poznać Marcin. Nie chce Wam przeszkadzać w zabawie, aczkolwiek znudziło mi się już siedzenie samej. Mogę do Was dołączyć? - zapytałam.

- Jasne! Siadaj kochana! Już naleje shoty, napijemy się w trójkę. - oznajmiła i nalała do trzech kieliszków płyn o niebieskiej barwie. Niewątpliwie było to kamikadze.

- A więc zdrowie Naszej trójki! - krzyknął mężczyzna. Wypiliśmy płyn ze swoich kieliszków, ale tych swoje znowu zaczęło się ze sobą migdalić. Poczułam, że jestem zbędna i stwierdziłam, że idę na chwile na parkiet. Widziałam tam Magdę i Aśkę. Były to koleżanki z pracy Zuzy. Poznałyśmy się już z około dwa lata temu, od razu się polubiłyśmy.

Nagle z głośników zaczęła przebijać się jedna z moich ulubionych piosenek, więc do rytmu zaczęłyśmy kręcić biodrami. Oddałam się w pełni w falę muzyki i tłumu.

Gdy zaczęłam obracać się do rytmu, zauważyłam, że znowu ciemne oczy patrzyły na mnie z okolic baru. Jeżeli faktycznie ten facet mnie obserwuje, to musi być coś ze mną nie tak. Zapytałam więc na ucho Asię, czy może widać mi majtki, albo czy mam brudną z tyłu sukienkę. Jednak ona pokiwała głową, że nie. Wtedy poczułam czyjś oddech za sobą. Szybko obróciłam się na pięcie, błagając aby znowu nie zaczepiał mnie jakiś obleśny typ. Spojrzałam i 190 cm idealnego faceta stało przede mną. Mało tego, on uśmiechnął się do mnie, pokazując swoje idealne zęby i zapytał:

- Mogę prosić Panią do tańca? - w momencie zatkało mnie, usłyszałam tylko głośny chichot koleżanek.

Spojrzałam w górę na zabójczo przystojną twarz nieznajomego i odpowiedziałam.

- Jasne. - odpowiedziałam.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, w co ja się pakuje.

 

CDN

Następne częściTylko ona (2 rozdział)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania