Tylko ty [2]
Stałam osłupiała i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jak Jack mógł się zadawać z takim gburem, a co dopiero przyjaźnić. Myślałam, że zaraz zacznę się śmiać z tej całej komedii.
- O to Ty! - powiedział szczerząc się złośliwie.
- To jak, idziemy na imprezę? - spytałam wszystkich.
- Skąd się znacie? - zapytał mnie Jack mocno zaskoczony i zmieszany.
- Spotkaliśmy się już na przystanku. - wytłumaczyłam krótko i oschle.
- Chodźmy na imprezę! - krzyknęła Kate.
Przytaknęłam jej chętnie, nie miałam ochoty na ciągłe pytania. Tylko czemu Jack zareagował tak jak zareagował? Pewnie wie, że to nie jest dobry chłopak, a w szczególności dla mnie. Jack za to wydawał się bardzo sympatyczny. Czułam, że muszę go bardziej poznać. Gregory miał na sobie dżinsy i koszulę w niebieską kratę, był opalony, ale nie tak jak Jack. Jego brązowe włosy były w postawione też do góry, ale w lekkim nie ładzie. Brązowe oczy idealnie grały z włosami. Muszę przyznać, że dzisiaj wyglądał wspaniale. Skarciłam siebie za te myśli. Kate ubrała granatową sukienkę, po bokach miała koronkę. Ten kolor jej pasował. Była wyższa, chudsza ode mnie. Wręcz za chuda. Wyglądała prawie jak szkapa. Miała intensywnie niebieskie oczy. Wyglądały przepięknie wręcz magicznie. Moje duże brązowe oczy, które zawsze wyglądały ciepło i delikatnie, teraz przy jej, jak błoto. W sumie to jedyna rzecz, której jej teraz zazdrościłam, chociaż i tak wiedziałam, że takie tęczówki by mi nie pasowały.
Weszliśmy do klubu i tam mój najszczęśliwszy dzień w życiu stał się równie pechowy jak każdy. Śmieliśmy się, rozmawialiśmy, tańczyliśmy, dużo piliśmy, a nawet za dużo. Gregory zaczął wygadywać jakieś głupoty. Siedzieliśmy wszyscy przy barze.
- Cloe... Muszę Ci coś powiedzieć. - mówił pijany Gregory. - Kocham Cię.
Wtedy to się stało. Zanim się obejrzałam jego usta spoczęły na moich. Przytulił mnie tak mocno, że wszystkie żebra były w mocnym, nawet bolącym uścisku. Pod wpływem impulsu odepchnęłam go gwałtownie. Zanim się obejrzałam podbiegł do nas Jack i złapał Gregorego za koszulę.
- Co ty robisz idioto?! Jesteś nienormalny?! Zwariowałeś do reszty?!
Wybiegłam z mojej pierwszej w życiu imprezy, która zakończyła się porażką. Nie mogłam uwierzyć w pocałunek Gregorego. Myślałam, że te wszystkie słowa, które do mnie kierował, były zwykłą nieprawdą. Może były? Wszystko to pewnie wpływ alkoholu, ale nie mogłam być tego całkowicie przekonana. Biegłam przed siebie, nie zwracając uwagi na nikogo. Miałam tysiące myśli w głowie. Nie wiedziałam co się teraz dzieje, co mam robić. Biegłam nadal przed siebie, aż całkowicie straciłam orientację w terenie. Nie znałam tej okolicy. Możliwe, że być może rozpoznałabym je w dzień, ale w nocy nawet w to nie wierzyłam. Po chwili zauważyłam trzy mało widoczne sylwetki idącą w moją stronę. Bez zastanowienia wskoczyłam w krzaki, czekając na dalszy ciąg akcji. Usłyszałam ich krzyki, wołali mnie. Nie chciałam do nich wychodzić. Zareagowałam zbyt intensywnie, wstyd mi było za to. Zachowałam się jak dzikus. Ich głosy stawały się coraz wyraźniejsze, a ja bałam się, że mnie zobaczą jak siedzę w krzakach. Teraz już byli w polu mojego widzenia. Modliłam się żeby tylko mnie nie zobaczyli.
- Idźcie do domu. - powiedział Jack. - Ja jej poszukam.
- Na pewno? - spytała się Kate. - Martwię się o nią, a jak coś się stało?
- Nie możesz tego zrobić, chce ją zobaczyć. - ledwo co zrozumiałam Gregorego.
- Zobaczysz jak będziesz trzeźwy. Nic się nie stanie Kate, uwierz. Odprowadź Gregorego do domu. Widzisz jak się zachowuje. Pójdę jej poszukać.
Oboje skinęli głowami i zaczęli odchodzić. Zastanawiałam się czemu Jack nie okazywał żadnych emocji, jedyne co widziałam to gniew w oczach po pocałunku Gregorego. Tak bardzo bym chciała żeby Jack był o mnie zazdrosny, aż się rozpływałam, gdy na mnie spojrzał. Patrzyłam się na nich z ukrycia, aż nie zniknęli z pola mojego widzenia.
- Możesz już wyjść. - powiedział Jack.
Skąd on wiedział, że tu jestem? Ten cały dzień był taki super, a potem? Wszystko się zepsuło. Czemu nie mogę chociażby jednego dnia przeżyć bez zaliczenia klapy. Było mi tak głupio przed nim. Już wiedział, że tu jestem. Nie miałam nic innego do zrobienia niż wyjście z tych krzaków. Wyplątałam się z nich i wyszłam na dróżke. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja poczułam, że się lekko rumienię. Podszedł do mnie i przyjrzał się bliżej. Jego twarz zmieniła się w zmartwioną z tamtego wyrazu, którego nie mogłam bliżej określić.
- Płakałaś. - powiedział.
Dotknęłam swojej twarzy. Faktycznie była mokrą od łez. Przejrzałam się w telefonie. Tusz się rozmazał. Ciekawe co o mnie myślał, przejmowałam się tym całym zajściem. Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam płakać i kiedy skończyłam. Wyglądałam okropnie, wyjęłam z torebki chusteczki i zaczęłam poprawiać makijaż. Uśmiechnął się lekko.
- Ty to tylko o makijaż. - powiedział.
W sumie nie dziwię mu się. Przeszła taka akcja, nie wiedział co myślę, a ja nie okazywałam. Nie chciałam wyjść na pustą dziewczynę, więc zaczęłam rozmowę.
- Gregory zawsze taki jest? - spytałam się, bojąc co powie.
- Alkohol trochę zrobił swoje, ale nigdy nie zachował się tak skandalicznie. Sądzę, że mu się podobasz. Była by z was dobra para. - rzekł i uśmiechnął się.
Nie, nie, nie. Chciałam Jacka, nie Gregorego. Jeszcze tego nie spostrzegł, że mi się podoba? Może nie jest taki zadufany w sobie jak ten cham. Nie mogłabym chodzić z Gregorym. On nie był dobry dla mnie, a ja dla niego. Myślałam, że on naprawdę był zazdrosny kiedy Gregory mnie poznał na miejscu spotkania.
Cała droga odbyła się w milczeniu, które mi tym razem nie przeszkadzało. Przez cały czas szłam zamyślona. Jakbym w ogóle nie kontaktowała. Dopiero przed bramą uświadomiłam sobie, że znajdujemy się pod moim domem.
- Dobranoc Cloe. - powiedział cicho i odszedł.
Kiedy już straciłam go z pola widzenia usiadłam na ławce w moim ogródku i cicho łkałam. Nie wiedziałam ile to trwało. Weszłam do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju, widząc zatroskane miny rodziców. Widziałam je codziennie, miałam tego dosyć. Wzięłam odprężający prysznic. Położyłam się na łóżku słuchając muzyki, aż nie zasnęłam.
Komentarze (4)
Tylko czemu Jack zareagował tak (przecinek) jak zareagował?
- Cloe... Muszę Ci coś powiedzieć. - mówił pijany Gregory. - Kocham Cię. - "ci", "cię" z małej litery
- Co ty robisz (przecinek) idioto?!
Nie wiedziałam (przecinek) co się teraz dzieje, co mam robić.
Modliłam się (przecinek) żeby tylko mnie nie zobaczyli.
- Zobaczysz (przecinek) jak będziesz trzeźwy. Nic się nie stanie (przecinek) Amy, uwierz. Odprowadź Gregorego do domu. - hmm, coś mi tu zgrzyta, chyba nie tak to się odmienia? Widzisz (przecinek) jak się zachowuje.
Zastanawiałam się (przecinek) czemu Jack nie okazywał żadnych emocji. Tak bardzo bym chciała (przecinek) żeby Jack był o mnie zazdrosny, aż się rozpływałam, gdy na mnie spojrzał. - tu zmieniłabym na "gdy na mnie patrzył" , bo mam wrażenie, że bohaterka mówiła o tym tak bardziej ogólnie, a nie w tamtym konkretnym momencie
Faktycznie (przecinek) była mokra* od łez.
spytałam się, bojąc co powie. - lepiej brzmiałoby "spytałam, bojąc się co powie"
Była by - byłaby*
Hm... akcja się rozwija. Ciekawe, co Jack potem zrobi, czy się domyśli.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania