Tylko ty [3]
Obudziły mnie krzyki dobiegające z dołu. To rodzice kłócili się z moją siostrą, Amy. Wyszłam cichutko zza drzwi, jak to zawsze robiłam, kiedy była jakaś afera. Podeszłam bezgłośnie bliżej, usiadłam na schodach i oparłam się o ścianę. Wstrzymałam oddech, serce mi galopowało jak szalone.
- Nie wyjdę z nią! Znowu mi narobi wstydu! - powiedziała moja siostra.
Nigdy nie miałam z nią dobrej relacji, wstydziła się mnie i mojego pecha. Jako dzieci bawiłyśmy się wspólnie, ale w piątej klasie, każda z nas obrała własną drogę. Już nie byłyśmy nigdy tak zżyte jak za czasów dziecka.
- To była tylko jedna taka sytuacja. - powiedział spokojnie ojciec.
- Przeniosła wtedy pecha i mnie. To miał być mój dzień!
- Tylko na jeden wieczór!
*4 lata temu*
Bawiłyśmy się na balu szóstoklasisty jak szalone. To był najlepszy i najbardziej ważny dzień do tej pory. Przynajmniej dla Amy. Jej miętowa sukienka podkreślała jej figurę, czego wtedy nie widziałam. Dziewczyny zebrały się w wielkie koło i wesoło tańczyły razem ze mną. Myślałam, że dzisiaj pech się nie pojawi. Był tu najmniej pożądany. Jednak w pewnej chwili straciłam równowagę na mojej niskiej koturnie i wpadłam na moją siostrę. Kiedy wstałyśmy zrobił się wokół nas wielki okrąg ze śmiejących się z nas uczniów. Spojrzałyśmy na siebie. Z moją sukienką nic się nie stało, ale za to z ciuchem mojej siostry było gorzej. Podarła się wraz z majtkami tworząc wielkie widowisko dla wszystkich dzieci. Przykryłam ją sweterkiem i wybiegłyśmy z sali. Zadzwoniłyśmy po rodziców. Odwieźli nas do domu, a jak wróciłyśmy, Amy caly wieczór płakała w poduszkę.
Weszłam do swojego pokoju. Nie chciałam o niczym myśleć, każdemu przynosiłam pecha. Sama nie wiem czemu. Moi rodzice często o tym rozmawiali, ale zawsze mówili mi, że to nadzwyczajny zbieg okoliczności. Jednak kiedy wychodziłam podsłuchać ich na schodach, sami się dziwili, że tylko mi takie rzeczy się zdarzają.
Usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa. Ku mojemu zdziwieniu miałam nieodczytane wiadomości. Jedną od Kate i kilka od Gregorego.
"Możemy się dzisiaj spotkać we dwie? Wiem, że przeżyłaś wczoraj wielki szok. Chciałabyś o tym ze mną pogadać?", to była wiadomość od Amy. Resztę od Gregorego przeczytałam, wstrzymując oddech.
"Przepraszam za wczoraj. Możemy się spotkać, błagam."
"Czemu nie odpisujesz?"
"Cloe, proszę odpisz."
Zamyśliłam się. Lepiej byłoby się spotkać z Amy i dowiedzieć się trochę o Gregorym? Czy może spotkać się z nim w cztery oczy i sobie to wszystko wyjaśnić. Długo nad tym myślałam, ale doszłam do wniosku, że nie powinnam oceniać ludzi tylko z opowiadań innych. Nie wiem jak to kategorycznie zabrzmiało, ale zdecydowałam, że zaryzykuje i lepiej poznam Gregorego sama.
- Masz szansę żeby mi to wytłumaczyć. O której godzinie chcesz się spotkać?
Chwilę później odczytał, a wiadomość przyszła w szybkim tempie. Zupełnie jakby układał plan naszej rozmowy.
-Może za godzinę? Jestem uszykowany, mogę po Ciebie podejść. Pasuje Ci?
- Tak, w sumie nie mam nic lepszego do roboty. Idę się szykować, pa.
Ubrałam czarną bluzkę i szarą bluzę. Był wrzesień, więc nie było już tak ciepło jak w lato. Czarne rurki i zwykłe szare trampki. Lubiłam te kolory, nienawidziłam się wyróżniać. Wolałam pozostać w cieniu. Włosy jak prawie zawsze rozpuszczone, falowane, pełne blasku. Tylko to mi się we mnie podobało. Zastanowiłam się, skąd Gregory widział gdzie mieszkam. Pewnie Jack mu powiedział.
Przed bramą stał Gregory, podbiegłam do niej i szybko otworzyłam. Uśmiechnęłam się lekko i przyjaźnie przywitałam. Byłam na niego zła, ale nie tak jak wcześniej, wszystkie moje emocje spłynęły po mnie wraz z szybkim, zimnym, orzeźwiającym prysznicem. Zaczęliśmy odchodzić od domu. - Przejdziemy się do parku? Usiądziemy i porozmawiamy spokojnie. - zaproponował.
- Już nie jestem, aż tak zła jak wczoraj. - powiedziałam z uśmiechem chcąc rozluźnić atmosferę i te barierę, która była tak silna jak ceglany mur. Czyli z tego jak na razie nici.
Dojście do parku zajęło nam piętnaście minut. Przez cały czas panowała nieprzyjemna, ponura i niezręczna atmosfera. Widziałam, że było Gregoremu strasznie głupio za to co zrobił, ale to ludzki odruch. Może to i nawet dobrze? Z innej strony patrząc, jakby mu nie było głupio, zaczęłabym się martwić. Usiedliśmy na ławce. Nie wiedziałam co powiedzieć, a widać było po nim, że nie chciał zaczynać rozmowy. Jednak to on nalegał na spotkanie, więc nie ja powinnam zacząć temat. Chcąc go zmusić do mówienia powiedziałam.
- Miałeś mi to wszystko wyjaśnić jak tu przyjdziemy, więc proszę.
Nasze spojrzenia spotkały się. Poczułam, że zaczęłam się lekko rumienić. Nigdy nie zarumieniłam się na widok chłopaka, którego prawie wcale nie znałam. Czułam się tak jakby połączyła nas jakąś więź, ale nie wiedziałam kompletnie jaka. Jeszcze raz się na niego spojrzałam. Brązowe włosy, które były postawione do góry w lekkim nieładzie. Wyglądał nieziemsko w zwykłych dżinsach i białej koszulce jaką dzisiaj miał. Zapragnęłam przylgnąć do niego i zmierzwić mu włosy. Spojrzeć się głęboko w jego piękne brązowe oczy, które były zarazem słodkie jak i tajemnicze. Pachniał tak wspaniale, za sprawą perfum, których używał. Spojrzał się na mnie niepewnie pełen niepokoju i zdenerwowania.
- Chciałem Cię przeprosić za wczoraj. Zachowałem się jak głupek. Proszę wybacz mi, mam nadzieję, że Cię nic nie boli. Nie złość się na mnie.
Kiedy to mówił, od razu zrobiło mi się cieplej. Nie chciałam jednak żeby pomyślał, że ma za łatwo. Wyprostowałam się i zrobiłam poważny wyraz twarzy.
- Nic mnie nie boli. - skłamałam i kontynuowałam. - Nie zaprzeczam, że zachowałeś się jak ostatni cham, ale no dobra, wybaczę Ci. Ostrzegam Cię, jeżeli...
- Nie zrobię tak więcej. - przerwał mi, odgadując to co miałam na myśli.
Na naszych twarzach zawitał szczery uśmiech. Poszliśmy na rynek, pomimo tego, że nie chciałam Gregory kupił nam lody, a potem zapiekanki. Broniłam się jak nigdy, argumentując mu czemu zapłacę sama za siebie. Uparty osioł jednak nie dał za wygraną. Śmieliśmy się jak nigdy oglądając filmiki na YouTube. Humor niestety szybko minął, kiedy zobaczyłam, że Amy i Jack idą za rękę. Gregory też się zdziwił, co zobaczyłam po jego minie. Potem nabrała normalnego wyrazu. Zaczął mnie lekko szturchać i żartować ze wszystkiego co się da. Jego dobry humor udzielił się też mi. Cały dzień spędziliśmy na spacerze i miłej rozmowie.
Wykończeni wracaliśmy do domu. Pomimo moich rozkazów żeby poszedł do swojego mieszkania, Gregory uparł się żeby mnie odprowadzić.
- Jesteś niczym osioł. - powiedziałam i dodałam po chwili. - Uparty gorzej ode mnie.
Usmiechnęliśmy się do siebie. Stanęliśmy przy bramie. Nawet nie zauważyłam, że to furtka do mojego domu. Staliśmy i nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Przytuliliśmy się do siebie delikatnie, chociaż miałam ochotę skoczyć mu na szyję. Wróciłam do domu i zaczęłam opowiadać cały dzisiejszy dzień. Rodzice powiedzieli mi, że Gregory to bardzo miły chłopak. Amy słuchała i dogryzała mi przy każdym słowie. Nie obchodziło mnie to za bardzo. Jack też już mnie nie obchodził. Nie chciał mnie, a z Gregorym mieliśmy więcej tematów do rozmów.
Kiedy już leżałam w łóżku, ktoś zapukał do moich drzwi. Bez oczekiwania na odpowiedź, siostra od razu weszła do mojego pokoju.
- Radziłabym Ci uważać na tego całego Gregorego. Znam go lepiej od Ciebie. - wyszła z mojego pokoju, trzaskając moimi drzwiami.
Typowa siostra, od nieszczęsnego balu stara się zmienić mój każdy dzień w piekło. Nie wiem po co ona się tak stara, skoro i tak moje życie to już wielka porażka. Mam nadzieję, że się nie sparzę relacją z Gregorym. Odczułam dziwny niepokój, że słowa Amy mogły okazać się prawdą. Pozbyłam się ich szybko. Co prawda nie byliśmy razem, ale czułam, że jest mi bliski. Teraz Jack był z Amy. Może to nawet lepiej. Gdyby nie to, na pewno nie zauważyłabym tego dobra, które drzemało w Gregorym. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
Komentarze (4)
Nie wiem (przecinek) jak to kategorycznie zabrzmiało, ale zdecydowałam, że zaryzykuje - zaryzykuję*
- Masz szansę (przecinek) żeby mi to wytłumaczyć.
- (spacja) Może za godzinę? Jestem uszykowany, mogę po Ciebie podejść. Pasuje Ci? - "ciebie", "ci" z małych liter
skąd Gregory widział - chyba wiedział*, (przecinek) gdzie mieszkam
- Już nie jestem, aż tak zła jak wczoraj. - tu bez przecinka - powiedziałam z uśmiechem (przecinek) chcąc rozluźnić atmosferę i te barierę - tę*
ale nie wiedziałam kompletnie jaka - lepiej brzmiałoby "kompletnie nie wiedziałam jaka"
- Chciałem Cię przeprosić za wczoraj. Zachowałem się jak głupek. Proszę (przecinek) wybacz mi, mam nadzieję, że Cię nic nie boli. Nie złość się na mnie. - "cię" z małej
ale no dobra, wybaczę Ci. Ostrzegam Cię, jeżeli... - to samo
Pomimo moich rozkazów (przecinek) żeby poszedł do swojego mieszkania, Gregory uparł się (przecinek) żeby mnie odprowadzić.
- Radziłabym Ci uważać na tego całego Gregorego. Znam go lepiej od Ciebie. - "ci" "ciebie" z małych
Nie wiem (przecinek) po co ona się tak stara
Ciekawie się robi, choć siostra średnio miła. Nie oceniam ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania