Tylko ty [4]
Stałam, sama. Wokół mnie była tylko ciemność. Niepokój przeszywał mnie całą, a cicha smętna muzyka tylko pogarszała moje obawy. Bałam się odwrócić, co jak ktoś, lub coś jest za mną? Przełknęłam głośno ślinę. Obejrzałam się wokół, ale nikogo nie było.
- Jest tu ktoś? - wrzasnęłam z całych sił.
Usłyszałam jak ktoś biegnie w moją stronę. Odwróciłam się gwałtownie. Przede mną stał mężczyzna. Był cholernie blady. Jego cała twarz była pełna siniaków. Miał je dosłownie wszędzie. Przetarcia, rany, blizny. Nie zdziwiło mnie to, kiedyś była to moja codzienność. Bardziej przykłułam uwagę do jego wyglądu. Zadarty, nieduży nos. Oczy duże i brązowe. Usta niepełne. Były trzy rzeczy w wyglądzie, które nas dzieliły. Miał proste włosy, a ja miałam falowane. Był blady, kiedy ja byłam lekko opalona. I ostatnia oczywista rzecz. On był mężczyzną. Przyjrzałam się mu. Jego oczy były pełne bólu, ale i nadziei. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że wygląda podobnie do Gregorego.
Usłyszałam nadciągającą burze. Chłopak złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą, zmuszając mnie do biegu. Truchtaliśmy, aż nie znaleźliśmy się przed moim domem. Przed drzwiami szukałam swoich kluczy, ale to nie ja je miałam. To on wyciągnął owy przedmiot z kieszeni i wpuścił mnie. Wnętrze domu też się niczym nie różniło od mojego. Usiedliśmy w kuchni przy stole.
- Skąd masz klucze od mojego mieszkania. - spytałam zdziwiona.
- To jest mój dom. Zrobię nam herbatę i wytłumaczę Ci wszystko, prawie.
- Jak to prawie? Chce znać całą prawdę! - zdenerwowałam się.
- Nie mogę, później jak to do Ciebie dotrze. - odpowiedział, a ja poddałam się.
Podał mi gorący kubek herbaty z moim imieniem. Zdziwiłam się, ale rozumiałam, że mi to wytłumaczy. Jak nie teraz to za jakiś czas. Usiadł na krześle, które było najbliżej mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Trochę się wahał jak mi to powiedzieć. Musiał to sobie wszystko poukładać, a potem zacząć. Jego oczy były niepewne. Wyglądały przepięknie, ale skoro nasze oczy w ogóle się od siebie nie różniły to ja też tak wyglądałam? Dosyć Cloe. Wygląda prawie tak samo jak Gregory, więc czemu on Cię tak pociąga? Nie umiałam na to pytanie sobie odpowiedzieć.
- Jak się nazywasz? - zapytałam z ciekawości.
- Jestem Pech. - powiedział.
Zachłysnęłam się herbatą i gwałtownie wstałam od stołu, rozlewając przy tym herbatę i zaczęłam cofać się powoli. Czego on znowu ode mnie chciał? To ten wytwór sprawiał, że moje życie było pełne upokorzenia? To on jest całym moim przekleństwem?
- Wiem co myślisz, ale to nie jest tak.
- No to jak? - krzyknęłam.
- Niebo nawet nie wiedziało o Twoim istnieniu. Nie było ich na papierach. Nikt się Tobą nie zajmował. Dlatego miałaś tego ciągłego pecha.
- Kto jest za to odpowiedzialny?
- No... Ja. Chciałem Cię przeprosić. Już masz dobranego anioła stróża. Bóg dał ci jedno życzenie, które musi spełnić za to co zrobiliśmy. Spotkamy się następnym razem jak będziesz spała. Zastanów się co byś chciała. To może być na prawdę wszystko.
Obudziłam się i gwałtownie wstałam z łóżka. Zakręciło mi się w głowie, miałam mroczki przed oczami. Oparłam się o ścianę i czekałam, aż mi przejdzie. Na biurku zauważyłam znajomy kubek podeszłam i go obróciłam. Był to zielony kubek z moim imieniem, należący do Pecha. Teraz miałam pewność, że to zdarzyło się na prawdę.
Komentarze (5)
Ciekawi mnie ich podobieństwo, czyżby mieli ze sobą coś wspólnego? I jakie życzenie wybierze sobie bohaterka? Mam nadzieję, że szybko poznam na nie odpowiedzi :) Czytało się przyjemnie, czekam na ciąg dalszy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania