Poprzednie częściTylko ty ~ Prolog

Tylko ty [6]

Znowu przeniosłam się w inny świat. Magiczny, tajemniczy i.. nieuchwytny, ale czy na pewno? Czy nie będę mogła przełamać tej bariery? Czy będę musiała zmienić całe swoje życie, ważne decyzje, szczęście dla jednego małego życzenia? Czy wszystko się rozsypie, jak z domek z kart? Może moje życie stanie się bardziej kolorowe, wesołe. Bym widziała więcej od innych. Może ta prośba byłaby za absurdalna żeby ją w ogóle spełnić. Nie mogłam znaleźć odpowiedzi dla tego życzenia.

Znowu stałam w czeluści, która już nie była dla mnie przerażająca. Stałam i czekałam. W tle grał fortepian. Miła, przyjemna muzyczka. Nie była już smętna, nie przeciekała rozpaczą, tylko radosna. Usłyszałam kroki za sobą, odwróciłam się żeby zobaczyć Pecha. Przywitaliśmy się i poszliśmy do (chyba) jego domu?

Usiadłam na swoim miejscu z poprzedniego snu. On też, wymieniliśmy się spojrzeniami.

- Zastanowiłaś się już? - zapytał ostrożnie.

- Tak. Ja po prostu chce...

Nagle coś jakby zaczęło walić pięściami w dom. Obrazy zaczęły spadać, a widok rozmywać się, upadłam na ziemię, próbując złapać oddech. Kłujący ból w klatce piersiowej był nie do zniesienia. Przed zamknięciem oczu widziałam Pecha..

Leżałam nieruchomo, zastanawiając się czy nastało przebudzenie czy już umarłam. Leżałam z zamkniętymi oczami i nie chciałam ich otwierać. Dopiero wstałam i rozejrzałam się kiedy usłyszałam dziwne pukanie. Byłam w swoim pokoju. Ktoś walił w szybę. Podbiegłam do okna. Na drabinie stał Gregory. Zaczęłam go wytykać palcem i się śmiać. Gdyby nie to, że stał na zimnie ze skołowanym wzrokiem, bym była na niego zła, że przerwał mi sen. Kiedy jednak pokazał, że jest mu zimno wpuściłam go do środka. Wyraz twarzy miał kamienny, nigdy go takiego nie widziałam. Zdziwiłam się, zastanawiając czego może ode mnie chcieć. Bałam się, że obudzę rodziców, więc pokazałam mu żeby nie zachowywał się za głośno. Znamy się zaledwie kilka dni, a on już mi wchodzi przez okno. Jakbyśmy zaczęli chodzić (chociaż zachowywaliśmy się jak para, prawie) pewnie takie szalone odwiedziny były by co drugi dzień. Przypomniałam sobie jak mi jeszcze dzisiaj mówił, że jakbym mu nie oddała bluzy, wszedł by mi przez okno. A tu proszę. Dochodziła północ i widziałam go za oknem. Jego wyraz twarzy pozostawał kamienny i zimny. Pokazał mi żebym usiadła. Zrobiłam to o co mnie poprosił, sam uczynił to samo. W głębi, odetchnęłam w duchu, że mój pokój nie wyglądał jak zawsze, czyli jak pobojowisko.

- Wiem, że dziwisz się, że mnie tu widzisz, ale nie mogłem spać. Co się wydarzyło w kinie? - złapał mnie za rękę. - Musisz mi powiedzieć, nie jestem jak inni.

- Sama nie wiem. - zastanowiłam się żeby odpowiednio dobrać słowa, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

- Cloe, musisz mi zaufać.

- Ufam Ci! To Ty musisz mi zaufać! Sama nie wiem co się stało w tym głupim kinie! Jeżeli masz zamiar się tak dalej zachowywać to wyjdź! - krzyczałam półszeptem.

Jego oczy były zimne, wręcz lodowate. Było widać, że ściska szczęke ze zdenerwowania. Przez chwilę przewiercał mnie wzrokiem, mając nadzieję, że cokolwiek znajdzie w moich oczach. Nie było tam prawdy tylko zdeterminowanie. Kiedy stwierdził, że nic z tego, wstał. Pokierował się do okna żeby wyjść z mojego pokoju, tak samo jak wszedł. Odprowadziłam go wzrokiem, aż nie przeskoczył płotu.

Mogłam jednak zignorować go, zamknąć mu okno przed nosem i przenieść się w ten sen. Nic mi się tej nocy już nie przyśniło.

Obudziłam się przed południem. Po sprawdzeniu telefonu wywnioskowałam, że Gregory ani nie SMS'OWAŁ ani nie dzwonił. Chciałam się z nim skontaktować, ale to on postąpił wręcz dziwacznie. Byłam za dumna żebym to ja pierwsza wychodziła z propozycją spotkania. Jednak zasmuciłam się nieco, kiedy nie zobaczyłam żadnego znaku, że chce się ze mną skontaktować.

Ubrana zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli przy stole, jedli śniadanie i wesoło rozmawiali. Nie miałam najmniejszej ochoty się uśmiechać, ale od razu by nabrali podejrzeń, więc nałożyłam sztucznego banana i usiadłam przy stole. Dzięki mojej rodzinie na chwilę zapomniałam o wszystkim i śmiałam się razem z nimi. Jednak to nie trwało długo, bo po zjedzeniu posiłku wszyscy odeszli od stołu. Jadłam mozolnie. Nie byłam głodna. Nie dojadając posiłku odeszłam od stołu.

Zamknęłam się w pokoju i sięgnęłam po książkę. Lubię zatracać się w innym świecie, tym lepszym i bardziej kolorowym. Tam zawsze kończy się szczęśliwie, a udręki, w które się wczuwam trwają chwilę, czyli, aż nie przewrócę parę stron. Tak bardzo bym chciała nie myśleć o nieszczęśliwych rzeczach, ale taki jest świat. Zawsze pamięta się to co jest najgorsze, a te szczęśliwe chwilę wracają by znów o nich zapomnieć. W sumie i tak lepiej jest mieć te dobre wspomnienia, chociaż na kilka minut. Odejdą na dobre parę dni, tygodni, miesięcy, ale znów wrócą, jak bumerang.

Dochodziła godzina wieczorna kiedy skończyłam czytać powieść. Jeszcze miałam ułożoną dużą wieżyczkę z książek na komodzie do przeczytania. Weszłam na Facebooka i włączyłam telewizję. Tym razem to ja napisałam do Kate, ponieważ ostatnim razem ją spławiłam.

Ja: Hej Amy! Masz może czas się jutro spotkać?

Kate: Pewnie! Długo Cię nie widziałam. Jutro Ci pasuje?

Ja: Oczywiście. Zjemy obiad na mieście?

Kate: Okej. Jutro o czternastej w parku?

Ja: Pasuje. To do jutra. Pa.

Kate: Pa.

Niestety, nie dostałam żadnej wiadomości od Gregorego. Już doszłam do wniosku w drugim dniu naszej znajomości, że jest uparty jak osioł i nie miałam najmniejszej ochoty żeby mi to znowu udowadniał.

Wyszłam z domu żeby nabrać świeżego powietrza. Szłam chodnikiem, patrząc się na swoje buty. Nie wiedziałam co ze sobą począć. Czy pomimo tego krótkiego czasu, serce, już zaczynało wariować? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Nigdy nie byłam zakochana, zauroczona, żeby cokolwiek tu stwierdzać. Nakazałam sobie się nie spieszyć. Czas pokaże. Spojrzałam się w niebo. Chmury wydawały się wręcz niebieskie na tle granatowego nieba. Pełnia księżyca też przykłuła moją uwagę na tyle, że trochę minęło zanim oprzytomniałam. Szłam dalej. Nagle poczułam silny uścisk i objęcie mnie w talii. Pierw myślałam, że to Gregory, ale gdy podniosłam wzrok zobaczyłam chłopaka, którego kompletnie nie znalałam. Zanim się zorientowałam jego usta spoczęły na moich. Odskoczyłam zdziwiona. Z ukosa zobaczyłam postać, dopiero po chwili rozpoznałam Gregorego. Zacisnęłam usta.

- Co to ma być? Spotykam się z Tobą, a ty... - zaniemówił, już chyba nie wiedział jak to ująć.

- To jest moja dziewczyna. Kim ty jesteś? - powiedział nieznajomy.

- Ja Cię nie znam! - krzyknęłam zezłoszczona na chłopaka, który mnie obejmował.

- Jakiś dowód? - spytał Gregory nieznajomego.

- Cloe ma mały pieprzyk nad pępkiem. Ma ładny różowy pokój.

Skąd on mógł wiedzieć takie rzeczy. Faktycznie miałam tam pieprzyk, a Gregory widział mój różowy pokoik. Doszłam do wniosku, że musiał to zrobić ktoś kto mnie nie lubił i dużo o mnie wiedział. Nikt nie przychodził mi do głowy. Zaskoczony podszedł i podwinął mój różowy sweterek jaki miałam, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Kiedy zobaczył zrobił kwaśną i rozczarowaną minę pełną pogardy, złości oraz chłodu i nienawiści.

- Wiesz myślałam, że jesteś inna, ale jednak się myliłem. Jesteś jak wszystkie.

- To nie prawda, proszę uwierz mi. - mówiłam ze łzami w oczach. Głos mi uwiązł w gardle już nie wydusiłam z siebie ani słowa.

Patrzyłam tylko jak odchodzi, a ja czułam jakby ktoś oderwał mi kawałek serca. Pustka wypełniła całą moją duszę w jednej sekundzie i nie chciała odejść. Już chyba wiedziałam co to znaczy kochać. Kiedy się odwróciłam nieznajomego już nie było. Zostałam sama. Bez nikogo. Napisałam SMS do Kate, że przekładam spotkanie z przyczyn osobistych. Nie ufałam jej na tyle żeby opowiedzieć jej o całym zajściu. Wróciłam do domu, weszłam do swojego pokoju i płakałam, aż nie zasnęłam.

Następne częściTylko ty [7] Tylko Ty [8] Zatrzymane

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • dainty 07.08.2016
    Dziwna sytuacja z nieznajomym. Zastanawiam się... czy Amy przypadkiem nie jest siostrą Cloe? Jest trochę błędów. Rozdział w porządku, chociaż mnie nie powalił. Ciekawa jestem, kim okaże się nieznajomy. Ode mnie 4,5 czyli mogę zaokrąglić do 5. ;) P.S. W wolnej chwili zapraszam do mnie :)
  • Julsia 07.08.2016
    Jezu pomyliłam imiona, skleroza wrodzona. Dzięki za uwage już poprawiłam. Dzięki za ocenkę. Na pewno zajrzę :3
  • Afraid13 07.08.2016
    Ekstra... " Chmury wydawały się wręcz niebieskie na tle granatowego nieba." Wspaniałe opisy 5
  • Julsia 07.08.2016
    Dziękuję :) Widziałam ostatnio taki widok przez okno i, aż żal było się ruszyć z miejsca :)
  • Afraid13 07.08.2016
    Julsia. He he rozumiem.
  • little girl 12.08.2016
    " jak z domek z kart? " - bez pierwszego "z"
    Gergory to dość tajemnicza postać, zdaje się, że ma jakąś tajemnicę, bo powiedzmy sobie w prost, jego zachowanie nie należało do normalnych. W prowadziłaś nową postać, ciekawe kto to, skojarzył mi się z tym aniołem stróżem, czy coś, skoro posiadał taką wiedzę... no ale kim jest, to się dowiem później :D Ciekawie się rozkręca, ode mnie również 4.5, czyli 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania