Ostatnia wola
Miał być to zwykły dzień.
Nie planowałam nic szczególnego.
Obudziłam się.
Spojrzałam wprost na okno.
Zrobiło i się smutno - zupełnie bez powodu.
Pomimo cudownej pogody, świergotu ptaków i woni kwiatów - nagle posmutniałam.
A co jeśli to mój ostatni dzień?
Ta myśl odbijała się echem w głowie.
Nagle się popłakałam.
Zamiast cieszyć się dniem, stałam i płakałam.
Mija chwila. Patrzę przed siebie.
Na drzewie - wiewiórka.
Wiem, że to znak.
Znak od niego.
Tak jak za dawnych lat.
Przypomniałam sobie. Jego ostatnie słowa.
Spełniłam je.
Teraz łzy szczęścia płyną.
Te wspomnienia.
Te chwile...
Nie doczekał się, aby go poznać.
Już siedem lat, odkąd gonię ma na tym świecie.
Odszedł.
A miałam nadzieję, że jeszcze raz zobaczę jego uśmiech.
Jeszcze raz usłyszę ten znajomy głos.
On już nie wróci.
Ale za to - jest ta wiewiórka.
Nie jestem teraz sama.
Ucieszyłby się.
Chociaż marnie wyglądał...
Sama skóra i kości.
Tak rak go zżerał od środka.
A te słowa...
Te ostatnie, jakie usłyszałam od Niego:
" Chcę, abyś odnalazła kogoś, przy kim będziesz szczęśliwa"
To była jego ostatnia wola.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania