Uciążliwy maraton
Tego dnia rozpoczął uciążliwy maraton. Wsiadł na rower i od rana do nocy okrążał blok, w którym mieszkał.
Był kłębkiem intelektualnych rozterek, wątpliwości i wiary.
Gdy w skutek wiedzy zbił dane do kupy nagle system, który stworzył pękał jak mieniąca się fantazyjnymi kolorami bańka mydlana. I po cóż to wszystko, skoro fakty i słowa zmieniają tak szybko znaczenia. Są niczym sztorm na morzu, a przekazują niewiele, bo ulegają zmianą zależnie od intencji.
To nie wystarcza, by zaspokoić ducha – czymkolwiek jest, a jest nim chyba to czego nie rozumiemy, o czym nie wiemy, czego nie widzimy. Zatem jest to nieistotne wogóle - taka kakofonia, albo wykoncypowano to na potrzeby ludzi z zamysłem, podświadomie. Znając nie przeczę tajemnice, bo czemóż by nie, skoro i człowiek zwierzęciem jest.
Ciemna materia jest we wszechświecie, wiemy to, bo zakrzywia światło, nie widać jej gołym okiem, a stanowi przeszło siedemdziesiąt procent energii.
Pedałował w niepamięci i zdawało się, że jedzie naprzód, mija nowe miasta i wioski. Choć dyszał ze zmęczenia, a pot zalewał mu oczy nie wiedział, że stoi w miejscu, mógł tego nie spostrzec, gdzie obecnie się znajduje.
Okrążenia mijały w sekundach, a on bezwiednie przekręcał nogami jak dureń wystawiony na publiczny osąd wobec grzechu, którego nie uczynił. Ale nie święci garnki lepią.
Zadowolonych z tego widoku było co niemiara. Gapie próbowali ulżyć, podając choćby wodę i przekąski. Starali się zatrzymać w biegu.
Wszystko na nic, uparł się nie miłosiernie i Bóg jeden wie, gdzie jego głowa. Zamajaczył - jestem zwierzę gotowe do pedałowania. Co po niektórzy włączyli się nawet w maraton nie wiedząc czemu, tak instynktownie, albo towarzysko zaniedbując obowiązki dnia codziennego. Grali w jedną nutę. Zatrzymali się dopiero na starość, zeszli z rowerów , spojrzeli po sobie.
I cóż się okazało poza zmęczeniem i wyczerpaniem. Nie pokonali żadnej drogi, tylko się im zdawało, że sięgają wzniesień i w kolarskiej chęci dążenia do celu wysławiają boską naturę. Na nic to .

Komentarze (3)
przydałby sie tu Jared
nie rozumiem tego wtrętu z ciemną materią
przeczytam to może jeszcze kilka razy i coś wywnioskuję
w każdym razie przedstawiasz tu symbolicznie ludzkość i jej dążenia do dorównania bogu
tyle na razie zrozumiałem :)
Też trochę tekstu nie zrozumiałąm, ale koniec fajny. Zasłużona 4 :)
JP
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania