ucieczka- Rafał
Wysiadam z autobusu z dzieckiem na biodrze, i rozglądam się uważnie po przystanku.
Pasażerowie mijają mnie w pośpiechu pędząc do swych domów. Kierowca zamyka drzwi
i odjerzdża. Tuż obom przy krawężniku staje samochód, ale to nie Rafał. o Boże to Piotr
Ze strachu na przemian robi mi się raz zimno raz gorąco. Mocniej przytulam do piersi
Dominika, małemu udziela się mój stres bo zaczyna się wiercić, usteczka wykżywjają
się do płaczu. Piotr nie gasi silnika, wysiadając nie zamyka drzwi kierowcy.
-Wśadaj ty cholerna głupia kurwo-wypluwa z siebie potok przekleństw
Pierwszy cios ląduje na mojej twarzy niespodziewanie, nigdy nie bił mnie publicznie. Jest
tak wściekły że ma w nosie to że wciąż trzymam na rękach dziecko. Po drugim ciosie,
przewracam cię na plecy razem z małym. Mój mąż jest postawnym wysokim mężczyzną,
ma prawie metr dziewięćdzieśąt wzrostu Kiedyś to mi się bardzo podobało. Mając tylko marne
metr pięćdziesiąt czułam się przy nim drobna i krucha. Teraz nie mam szansy uciec ani się
bronić. Zamykam oczy, nie chcę widzieć nad sobą wykrzywionej gniewem twarzy, szykuje
się na przyjęcie kolejnego uderzenia, ale ono nie następuje. Po przez płacz dziecka
docierają do mnie dzwięki szamotaniny. Otwieram oczy i gramolę się by stanąć na nogi.
Po brodzie spływa krew z rozciętej wargi. Piotr szarpie się z Rafałem, padają ciosy,
żaden nie chce odpuścić. Na szczęście Rafał też nie należy do cherlaków, przez wiele lat
trenował boks i po chwili uzyskuje przewagę. Teraz to Piotr podnosi się z ziemi. Patrzy
na nas z nienawiściom.
- Choć królewno- Rafał podaje mi rękę i prowadzi do swojego auta- Przepraszam że tak póżno.
Już w bezpiecznym wnętrzu samochodu opieram Mu głowę na ramieniu i płacze.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania