Poprzednie częściUcieczka

Ucieczka 6

Niestety jeden z jego mieszkańców mnie zauważył i zgłosił to na policję. Chwilę potem miałam policyjnego koguta na ogonie. Zaczęłam uciekać do lasu. Niestety było niedaleko od miasta, i lasy były tu rzadsze, mniejsze i bez podszytu. Policja widziała mnie więc z daleka i nie miałam najmniejszej szansy na ukrycie się. W końcu leśna droga się skończyła i policjanci musieli wysiąść. Mieli pistolety, jednak nie wiedziałam jakie są w nich naboje. Biegłam szybko, ale w pewnym momencie odwróciłam głowę, by zobaczyć jak bardzo są daleko. I to był ogromny błąd. Akurat wtedy wbiegłam na drzewo. Rąbnęłam porządnie głową. Zamroczyło mnie tylko na krótką chwilę, jednak wystarczyła ona bym straciła zyskaną dotąd przewagę. Szybko się podniosłam, ale ból i przerażenie nie pozwoliły mi ustać na nogach. Starałam się wstać i biec jednak nie mogłam nic zrobić. Leżałam przerażona na ziemi i wciąż próbując się ruszyć lub chociaż nie zemdleć czekałam na obrót spraw. Wreszcie udało mi się uspokoić oddech. Jednak wtedy właśnie dogonili mnie dwaj mężczyźni. Nie wyglądali na przyjaznych, jednak policjanci, których wcześniej widziałam mieli trochę inne mundury i wyposażenie. Jeden był widocznie starszy od drugiego.

Kolejna...- mruknął starszy- dlaczego zawsze kończą w tak głupi sposób?

Zastanawiałam się o co może mu chodzić. Jednak zanim zdążyłam wymyślić coś w miarę mądrego młodszy odpowiedział.

-Nie wiem. W każdym razie ułatwiają nam zadanie.- Powiedział- Ale chyba się budzi, trzeba ją stąd zabrać.- dodał po chwili namysłu i odszedł kilka metrów, po czym strzelił. Zamiast ogromnego bólu, na jaki się przygotowałam poczułam tylko lekkie ukłucie i zaczęłam się robić senna. Nim odpłynęłam całkiem zdążyłam tylko pomyśleć jedno zdanie- A co będzie z Rudim?Kiedy się obudziłam najpierw oślepił mnie blask światła. Głowa już mnie nie bolała. Czułam się silniejsza, było mi ciepło - a co najważniejsze byłam najedzona. Jednak ta sielanka nie mogła trwać długo. Chcąc zapobiedz kolejnym niebezpieczeństwom rozglądnęłam się w poszukiwaniu okna. Było tylko jedno, pół metra na pół metra, jednak nie widziałam innej drogi ucieczki. Ponieważ okno było wysoko, przestawiłam stojące w pokoju krzesło i dopiero wtedy wyglądnęłam przez okno. Nie byłam wysoko, może na drugim, lub pierwszym piętrze, jednak skok z tej wysokości mógłby mnie połamać. Postanowiłam wybrać rozwiązanie często widywane w filmach- związałam pościel ze sobą, przywiązałam jeden koniec do krzesła, a drugi przerzuciłam przez okno. Wiedziałam, że mam marne szanse ucieczki, ponieważ prawdopodobnie ktoś się tu zaraz zjawi, ale postanowiłam spróbować. Podciągnęłam się na okno i i wyrzuciłam przez nie prowizoryczną linę. Zaczęłam schodzić. Kiedy byłam mniej więcej w połowie prześcieradło zaczęło się drzeć. Postarałam się schodzić jak najszybciej, jednak jakieś dwa-trzy metry nad ziemią lina puściła. Spadłam z małym łoskotem, ale raczej nic mi się nie stało. Gwizdnęłam głośno. Chociaż straciłam nadzieję, na to by pies mnie znalazł, to Rudi wyszedł zza rogu. Pogłaskałam go i ruszyłam. Musiałam niepostrzeżenie wydostać się z miasta.

Następne częściUcieczka 7

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • wolfie 09.10.2014
    Szkoda, że nie wyjasnilas, co ci ludzie chcieli zrobić z główną bohaterka...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania