Uderz w stół a nożyce się przesuną - Rozdział 1 - Flizelina i inne wątki

Pewnego pięknego, deszczowego dnia Mauryca podrapała się po nosie, właściwie drapała się solidnie przez dobre 5 minut, ku uciesze swojego chirurga plastyka i psychiatry, których odwiedzała równie często jak fanatyk kiełbasy masarnię. Bała się tego co powiedzą inni, gdy zobaczą ją w takim stanie, gdy odkryją jej głęboko skrywaną tajemnicę, zawsze dbała o swój wizerunek.

Z niejednego pieca chleb jadła, z niejednego gara bigos kosztowała, czuła się kobietą biznesu, pełną klasy i stylu.

 

Miała poważny problem i nie wiedziała jak go rozwiązać, czuła się samotna i zagubiona w tym kłębowisku myśli, wspomnień i obaw. Nie dostała premii już przeszło 3 lata, o deputacie na węgiel przestala już marzyć i fantazjować potajemnie, a obuwie robocze z niewytrzymałej flizeliny, które to jej się należało nosił na kończynach dolnych, uśmiechając się słodko portier Zuzek. Była przekonana, że jej czas w firmie można odliczać na drewnianym liczydle ze Smyka. Wiedziała, że to minuty, nie lata.

 

-To nie potrwa długo, muszę wytrzymać, bądź silna Mauro!- powiedziała stanowczym głosem nasza bohaterka, niestety nawet dla niej samej nie zabrzmiało to przekonująco, gdyż pomiędzy słowem wytrzymać a bądź, popełniła głośny bek, efekt nieprzemyślanego połączenia pepsi z bobem.

 

Patrząc na nią spojrzeniem krzyżówki Robin Hooda i księżniczki Szeheryzady (spojrzenie w dół), na pierwszy plan wychylał się samotny paluch, właściwie PALUCH, wystający nachalnie ze skarpety, ofiara spisków i ludzkiej nieuczciwości. Tutaj Zuzek powinien coś wtrącić, jednak w czasie pisania tego tekstu był nieobecny, przekładał z boku na bok swoje młode, aczkolwiek nieco wyeksploatowane pracą w ubojni ciało. Wieloletnia praca w chłodni zrobiła swoje, dlatego Mauryca nie protestowała, wiedziała, że zmarzniętego trzeba owinąć, a głodnego wystylizować.

 

Nasza Maura czuła się bezwartościowa i pusta, niczym żołądek po dwóch paletach Activi, była przekonana, że tylko dzięki niej firma wygra ten intratny przetarg na gumowe nożyce do krojenia wędzonego boczku. Nie wiedziała tylko jak przekonać o tym Gburona, szefa i osobistego partnera Kalipsiaki, kierowniczki działu Szycie-Tycie.

Mauryca bardzo chciała to pokazać, pochwalić się światu, jednak miotały nią tak sprzeczne emocje, że byłaby w stanie spać i szydełkować jednocześnie…

 

Czy Mauryca poczuje pod palcami swych mięciutkich opuszeczków lekki dyskomfort?

c.d.n.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 20.11.2014
    na razie się w tym nie odnalazłam ; 3 dam
  • Bardzo motywujące....dziękuję;)
  • NataliaO 20.11.2014
    czekam na następny rozdział :)
  • anonim :) 02.03.2015
    Na razie niezbyt, takie Pisane trochę na siłę. Ale kontynuuj bł to może być ciekawe. Nie odnalazłam się tak jak ty Natalia

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania