Ukąszenie
Złowrogi cień węża pełz ku mnie,
owijając się wokół nogi.
Wtem wąż gryzie, wstrzykując swój jad -
skutki te nawiedzają po dziś dzień.
Niegdyś ziemia mej duszy bogata była w piękne kwiaty,
teraz -wysuszona i zbutwiała -
na której nawet chwast nie wyrośnie.
Pozostały tam jedynie samotność i susza.
Myślałem, że po tym spustoszeniu ciemność,
która tak szybko się pojawiła, równie szybko zniknie.
Myślałem, że to odeszło.
Ale ta trucizna w mych żyłach wcale nie odchodzi.
Wędruje niczym nomada po całym ciele.
Mój mózg - zbezczeszczony tymi demońskimi łzami -
każe mi wycinać na rękach drogę ucieczki,
By poprzez krew to bestialstwo wydostało się
niczym dzikie zwierzę uwięzione w klatce z mojego ciała
I splugawić kogoś innego,
skazując na podobny los.
Mój umysł na tyle zniszczony,
że ból wbijającego się szkła przynosi tylko ukojenie,
a śmierć - niczym matka - wydaje się być czymś przyjaznym.
Och, przebrzydły cieniu węża! Jak mogłeś mi to zrobić?
Czym ci zawiniłem, aby na taki los mnie skazać?
Czy jest to pokutą? Jeśli tak - to za jakie grzechy?
Lecz ty mi nie odpowiesz, gdyż cię już tu nie ma.
Zostawiłeś mi jedynie pamiątkę w postaci ukąszenia.
Komentarze (5)
To przygnębiające... a 'wiersz' przegadany, zużyte rekwizyty, słowem nic ciekawego tutaj nie ma.
Nie oceniam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania