Umarłam razem z nim
Byłeś ze mną na dobre i złe, byłeś gdy cię potrzebowałam.
Jestem gnijącą roślinką pośrodku pięknych kolorowych róż. Wszystkie lśnią w blasku promieni słonecznych, ich płatki skrzą brokatowym pyłkiem. Ja marnieje, więdnę, moje płatki spadają bezwładnie na ziemię.
Obiecałeś, zarzekałeś się, błagałeś bym wierzyła w twoje zapewnienia, miłość miała być wiecznością, ucieczką przed mrokiem, oświetlała ponury tunel niczym reflektor.
Ta żarówka zgasła, wraz z życiem w twoich oczach. Ciało mojego ukochanego, najwspanialszego kochanka, przyjaciela, chłopaka, leży bezwładne, zamknięte do połowy w drewnianej prostokątnej skrzyni.
Nic nie powiesz, nie usłyszę twojego donośnego głosu wołającego moje imię. Tonem pieściłeś moje kruche ciało, drżałam w twoich ramionach, byłam bezpieczna, świat nikł przy twoich mięśniach, stanowiłeś moją tarczę dla wszystkich obelg z którymi przyszło mi się zmierzyć. Dziś nikt nie broni, nie pociesza.
Nie umiem się pogodzić z utratą. Zabrałeś moje serce ze sobą, zabierz i mnie, nie chce tak żyć, istnieć, nic mnie nie cieszy, nawet się nie staram o zmiany.
Czekam aż wrócisz. Wróć proszę, przecież obiecałeś, że będziesz.
Pamiętam naszą rozmowę powtarzałeś, że chcesz bym to ja nas opuściła pierwsza. Wiedziałeś, że jestem zbyt delikatna, zbyt wrażliwa, inaczej odbieram świat, a teraz.
Siedzę sama w naszym łożu, pościel pachnie twoimi perfumami, w szafie wiszą twoje poprasowane koszule. Nie zaglądam tam, czekam na ciebie, aż w końcu coś wrzucisz do prania, zapełnisz kosz ponaglając bym wyprała spodnie w pierwszej kolejności.
Nic nie jem, nie chce, nie umiem nic przełknąć, gardło zacisnęło się w cienką rurkę, oddychanie sprawia problemy, a na oczy już prawie nic nie widzę. Szarość życia bez twojego blasku przytłacza mnie.
Bez ciebie jestem nikim. Zawsze patrzyłeś i wiedziałeś. Dziś nikt nie widzi, ja nie widzę nikogo, nie patrzę na porę roku.
Dzień czy noc, kogo to obchodzi.
Orchid.Solma
Komentarze (23)
Nie kumam, coś nie tak, jak tak, to pisz otwarcie
Nie wiem w jakiej klasie Harlekinów występują takie teksty, ale na pewno za połową alfabetu.
Nie wiem, czy to jest bardziej infantylne, czy bardziej przeckliwione.
Wstrząsnęło by chyba tylko panienką z okienka w wieku trolejbusowym.
Chciałaś pięknie, a wyszła totalna karykatura piękna.
Cóż mogę rzec...
Ile ludzi tyle opinii, ok
Dzięki za wizytę
Zajrzałam sobie, a co. Przeczytałam.
Wiem, co chcesz powiedzieć tym tekstem natomiast zupełnie nie rozumiem, co chcesz nim osiągnąć względem czytelnika. Nie ma w nim za dużo 'literackosci', że tak powiem. Niektóre porównania są całkiem udane, na przykład to z reflektorem, ale brak tu delikatności i przede wszystkim - pomysłu, jak przekazać to, co chcesz, ciekawość czytelnika. W tematach miłości, tęsknoty i straty łatwo iść na taką łatwiznę klasyczno-nastoletnia, jak ja to mówię. Opisywać emocje, bez historii, bez czegoś, co pociąga. Tutaj niestety właśnie to się wydarzyło. Czytając nie dbam o losy bohaterki, nie wiem, kim jest, nie znam jej partnera. To taki monolog, rzewny, przegadany.
Widzę u Ciebie natomiast potencjał i myślę, że dobrze byłoby spróbować bardziej to "urzeczywistnić", wciągnąc odbiorcę, zajrzeć głębiej w emocje, przekazać je łagodniej; czytelnie, ale tak, by wstrząsnęły. Pokombinować.
Nie poddawaj się, ja bardzo w Ciebie wierzę! Pisanie to ciągle szlifowanie, odkrywanie nowych horyzontów. Chciałabym przeczytać coś od Ciebie w bardziej rozległym stylu.
Pozdrawiam, na razie bez oceny,
Kawa.
Depresja, niechęć do życia, pustka, szok, samotność, ból a przede wszystkim niedowierzanie.
Jeżeli nie doszukałaś się emocji, to sama nie wiem... (nie jestem uszczypliwa)
Nie chciałam pisać o morzu łez, tonach chusteczek porozrzucanych po pokoju, nieodbieranie połączeń od rodziny, niechęć spotkania nagrobku ukochanego na cmentarzu.
Może to błąd, albo po prostu mój styl jest dla małoletnich dziewczyn, nie mnie to oceniać.
Dzieki za wizytę
Zgadzam się oczywiście.
Dzięki za opinię
Gdzieś tam brakuje ogonka. Kilka zdań jest zbyt długich i na pewno od strony wartości literackich przydałby się tu szlif, ale... Tekst ma pod tym gruzem to coś.
Jestem na tak.
Pozdrox
Dzięki za wizytę
łatwiej przyswoić, że partnerstwo to harówka. Bliżej nam do wiary w bylejakość
w miłości, płacenia rachunków, narzekania, trudów, ciężkich poranków, kłopotów
z dziećmi, szukaniem przyjemności poza domem itp.:
I gdy nagle przeczytamy o takim przywiązaniu do partnera, o empatii, która weszła
na wyższy poziom, który wydaje się wręcz nieosiągalny to kiwamy głową z politowaniem.
Nasuwają się słowa o egzaltacji, że trąci to myszką, naiwnością, pretensjonalnością.
I pewnie tak jest, bo kto potrafi tak kochać, tak zapomnieć o całym świecie,
o materialnym wymiarze?
Mimo to mam cicha nadzieję, że są ludzie, którzy potrafią i chcą takie "cos "
i jeśli nie wpisali tu swoich przemyśleń ( bo się wstydzą) to jak ja docenią starania i
odwagę autorki w wyrażaniu swoich przemyśleń? Fantazji? I ocenia to na pięć.
I tak ja jestem żywym dowodem na istnienie takiej miłości, zawarty w moim "opowiadaniu" zdanie "Pamiętam naszą rozmowę powtarzałeś, że chcesz bym to ja nas opuściła pierwsza, wiedziałeś, że jestem zbyt delikatna, zbyt wrażliwa, inaczej odbieram świat ... " to zdanie jest wyciągnięte z mojego życia, rozmowę odbyliśmy i on stwierdził, że z tego wszystkiego on chce mnie pochować bo ciężar jaki na mnie spadnie pochłonie mnie i się nie dzwignę, i też przy tym zdaniu drżalam i łzy napłynęły mi do oczu.
Rozumiem też, że jak ktoś nie doświadczył takiego uczucia nie umie tego sobie wyobrazić.
Magia jest wśród nas, trzeba znaleźć swoją bratnia dusze.
Pozdr
Dzięki za kom
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania