Un amor inesperado cz 15
… Gdy tylko się spostrzegł że drzwi się otworzyły od razu zareagował. Ja szybko zamknąłem drzwi… nie mogłem w to uwierzyć. Po chwili on wyszedł ubrany w bokserki. Patrzyłem się na niego z niedowierzaniem.
- Stary to nie tak jak myślisz… - mówił – Ja tylko, no chodzi o to że wiesz, bo ja już nie mogłem tak dłużej, Tori w ogóle nie chciała… prosiłem ją jeszcze jakieś trzy razy i nic. Zrozum to była wyższa konieczność.
- Nie obchodzi mnie żadna wyższa konieczność debilu, ty ją zdradziłeś! Jak ty mogłeś… przecież ona cię tak bardzo kocha. Nie pomyślałeś o tym? – On w ogóle się nie odzywał. – Nie no oczywiście że nie, ty zamiast odpuścić i jakoś ją przekonać, to postanowiłeś bzyknąć jakąś inną tak?!
- Jezu święty… Diego błagam cię weź jej nic nie mów… - błagał zestresowany.
- Jak mam jej nic nie mówić? Ona teraz siedzi u swojego brata a ty tym czasem uprawiasz seks z jakąś inną dziewczyną. Nie ja nie będę jej okłamywał ona musi poznać prawdę…
- Nie, wcale nie, przecież nie musi wiedzieć w końcu i tak zapomnimy o całej tej sprawie… proszę cię tylko o to żebyś nic jej nie mówił. – Nie wiem jakiś cudem to się stało ale postanowiłem nic jej nie mówić… . Ciekawe ile tak wytrzymam kłamiąc. Tori to moja przyjaciółka, a ja nie okłamuję przyjaciół. Potem kiedy widziałem jak oni się przytulają, zrobiło mi się tak strasznie jej żal, ona w ogóle o niczym nie wie… .
*Tori*
Federico od jakiegoś czasu zachowywał się dziwne. Nie wiedziałam o co chodzi w końcu zapytałam ale powiedział że wszystko jest dobrze. Kiedy byliśmy na spacerze jeszcze raz zapytałam.
- Ale na pewno wszystko jest w porządku bo zachowujesz się jakiś dziwnie… - powiedziałam
- Nie spokojnie misiaczku jest okey. – postanowiłam zaakceptować tą odpowiedź i odpuścić temat. Kiedy staliśmy na molo on trzymał mnie za ręce i patrzył mi w oczy. Zaraz potem usłyszeliśmy jakieś głosy.
- No proszę proszę kogo my tu mamy, nasza klasowa parka… jak słodko. – po tych słowach zaczął się śmiać.
- Weź się odwal okey? – powiedział Fede.
- Oj no nie denerwuj się tak… - ponownie zaczął się śmiać. W końcu zaczęli nam jeszcze bardziej dokuczać wtedy Fede postanowił żebyśmy stamtąd poszli. Co oczywiście bardzo mi pasowało.
Kiedy byliśmy już w domu, leżeliśmy na łóżku cały czas zdawało mi się że Federico coś przede mną ukrywa. Zaczynam się o niego martwić.
*Federico*
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, wszystko co teraz robiłem z Tori, kiedy ją przytulałem, całowałem wydawało mi się bardzo dziwne. Nie potrzebnie to robiłem, jestem głupi, jeszcze tylko brakuje tego żeby się o tym dowiedziała i zerwała ze mną. Ale no może jakoś uda mi się uchować to w tajemnicy no przynajmniej mam nadzieje.
*Tori*
Siedziałam w pokoju w pewnej chwili przyszedł do mnie Diego.
- Hej…. – powiedział cicho i spokojnie.
- Hej. – Usiadł obok mnie.
- Przyszedłem tutaj ponieważ chcę powiedzieć ci coś bardzo ważnego… - nie wiedziałam o co mu chodzi ale jego mina była strasznie poważna co spowodowało że zaczęłam się niepokoić. – Chodzi o Federico.
- Coś się stało? – zapytałam wystraszona
- Maiłem tego nie mówić ale… ja tak nie mogę. – Powiedział a zaraz potem dodał – Federico, on cię zdradził – To co powiedział wydawało mi się absurdalne
- Co? Niee… chyba coś ci się przyśniło – powiedziałam.
- Nie Tori. Ja nie kłamię, ja to widziałem… on był w łóżku z jakąś inną dziewczyną… - Jego mina była bardzo poważna a słowa stawały się coraz bardziej wiarygodne.
- Ale… ale kiedy… - mówiłam już z coraz mniejszą energią
- Kilka dni temu… kiedy ty byłaś u swojego brata. – Wtedy zaczęłam płakać.
- Nie no to jest nie możliwe… jak on mógł… - w tej właśnie chwili Diego przytulił mnie do siebie głaskając delikatnie po włosach i zaraz potem powiedział mi żebyśmy gdzieś wyszli, na spacer żebym się uspokoiła. Zgodziłam się, cały czas byłam w szoku. Przecież on mówił mi że mnie kocha, że jestem dla niego wyjątkowa… a tym czasem co? Idzie do łóżka z pierwszą lepszą dziewczyną. Jak on mógł mnie tak okłamywać. Szliśmy tak po woli po chwili Diego zapytał.
-Jak się czujesz?
- A jak mam się czuć ?- powiedziałam patrząc cały czas przed siebie.
- No tak… ale Tori zrozum, on nie miał wyjścia… ty cały czas mu odmawiałaś, a nie wiem czy ci to mówił ale on nie robił tego już chyba z rok czasu, a coś takiego może spowodować że chłopak zaczyna wariować, może nawet popaść w depresję. Federico zrobił źle, to fakt ale ty chodzi o to że seks jest znaczną częścią w życiu każdego mężczyzny…
- Czyli że teraz go bronisz tak?
- Nie, nie bronię. Tylko mówię ci jak jest. On nie powinien tego robić.
Po tej rozmowie wróciliśmy. Poszłam od razu do pokoju wyjęłam walizkę i zaczęłam wkładać do niej swoje rzeczy i w tej właśnie chwili do pokoju wszedł Federico. Kiedy tylko spojrzał się n to co robią od razu zaczął mówić.
- Ale… ej co co ty robisz kochanie… - powiedziałam podchodząc do mnie.
- To co powinnam zrobić już wcześniej. I nie mów tak do mnie nigdy więcej.
- Diego ci powiedział… tak? – zapytał.
- Tak. I bardzo dobrze zrobił. Mówiąc to, otworzył mi oczy, Jezu… jak ja mogłam myśleć że ty mnie kochasz…
- Bo tak jest. Tori ja nie chciałem przepraszam…
- Teraz już tego nie odkręcisz. Chciałeś to masz. A do mnie, to ty się więcej nie zbliżaj.,- powiedziałam i gdy tylko spakowałam do końca swoje rzeczy wyszłam. Na początku nie wiedziałam gdzie mam iść, do starego domu nie ma takiej opcji. Po chwili wpadałam na pomysł żeby zadzwonić do Dereka, powiedział że mieszka niedaleko więc może mnie zabierze. Tak się i stało. Kiedy mu powiedziałam dlaczego się wyprowadziłam był bardzo zły. Wieczorem poszłam do łazienki ale nie w celu wykąpania się, znowu to zrobiłam. Miałam go gdzieś, mogę robić co chcę. Najgorsze jest to że jutro muszę iść do szkoły, a on tam będzie. No ale cóż jakoś będę musiała sobie poradzić. Potem Derek powiedział mi żebym spała u niego w pokoju, bo wiecie on ma takie mieszkanie na jedną osobę. Ja na początku się spierałam ale potem jakoś mnie namówił. Kiedy już leżałam w łóżku rozmyślając o tym wszystkim co się ostatnio wydarzył on przyszedł. Usiadł obok na krześle popatrzył się chwilę i zaraz potem zaczął mówić.
- Wiesz co..? Powiem ci że zupełnie inaczej sobie ciebie wyobrażałem… - powiedział.
- Co, jak aż tak źle? – zapytałam.
- Nie. Właśnie jest o wiele lepiej. Jesteś taka piękna, mądra, po prostu cudowna. – po tych słowach na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- dziękuję. Powiedziałam cicho. – po jakimś czasie nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam.
Następnego dnia poszłam do szkoły. Nie chciałam no ale przecież muszę. Usiadłam w innej ławce nie miałam zamiaru z nim siedzieć. Co chwilę spoglądał w moją stronę. Rękaw od bluzy na mojej prawej ręce był podwinięty, i założę się ze zauważył te rany. Kiedy wyszliśmy z klasy ja od razu poszłam a on zaraz potem podszedł do mnie pociągnął mnie za rękę odwracając w swoją stronę.
- Co to ma znaczyć. – powiedział patrząc na rany.
- A co cię to obchodzi? Nie jesteśmy już razem, więc mogę robić co chcę.
- To że tobie przestało zależeć to nie oznacza że mi też. – mówił.
- Weź daj mi… - nie zdążyłam tego powiedzieć ponieważ mnie pocałował. Trzymałam ręce kurczowo na jego klatce piersiowej, chciałam się odsunąć ale trzymał mnie mocno przy sobie. Pocałunek był długi, ale dla mnie nie fajny, nie chciałam tego. Po chwili się odsunął.
- Nie brakuje ci tego? – zapytał.
- Nie. – powiedziałam stanowczo i odeszłam. To już koniec. Nie ma najmniejszej szansy żebym do niego wróciła….

Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania