Un amor inesperado cz 21
…- Co?! Naprawdę ?! – krzyknęła
Pokiwałem lekko głową a ona zaraz potem rzuciła mi się na szyję. Wieczorem nadszedł czas pakowania. W pewnej chwili ona zapytała się mnie.
- Ej Fede… powiedz mi co lepiej zabrać? Legginsy czy rurki?
- Mi to obojętnie bo dla mnie to ty we wszystkim wyglądasz bosko. – Ona uśmiechnęła się i zaraz potem podeszła do mnie.
- Jaki ty jesteś uroczy.- powiedziała zawieszając ręce na mojej szyi – I za razem szalony.
- Tak? No to w takim razie mam do ciebie szaloną prośbę. – powiedziałem po chwili zbliżając się do jej ucha. Moją prośbą było to… żeby zrobiła mi loda. Ona zaraz potem się zaśmiała.
- No naprawdę bardzo szalona prośba.
- Ale kochanie… ja nie żartuję naprawdę chcę żebyś to zrobiła. – powiedziałem patrząc na nią.
- Co? Fede przecież sam wiesz co się ze mną ostatnio dzieje tak? Wiesz co się wydarzyło. Ja ledwo co zgodziłam się na seks a teraz jeszcze wymagasz ode mnie czegoś takiego? – mówiła oburzona.
- Kotek ale ja niczego nie wymagam, tylko cię o to proszę. No ale dobrze… jeżeli nie chcesz to może innym razem. – powiedziałem zaraz potem całując ją w policzek i odchodząc.
Zszedłem na dół. Marco rozmawiał przez telefon. Był bardzo zdenerwowany po chwili krzyknął.
- To nie możliwe rozumiesz kurwa!? Nie możliwe ! – po tym rozłączył się rzucając telefon o ścianę. Co spowodowało że rozwalił się na części. Takiego wściekłego to go jeszcze nie widziałem. Usiadł na kanapie ukrywając twarz w dłoniach. Postanowiłem zapytać co się stało.
- Ej… o co chodzi dlaczego jesteś taki… - nie dał mi dokończyć, przerwał mi i zaczął mówić.
- Kaśka jest w ciąży… - nie mogłem uwierzyć w to co powiedział. Przecież ona ma dopiero 15 lat! Boże święty…
- Że…co?! Ale jak to… z tobą ?
- A z kim kurwa. Nie no ja się chyba powieszę. Jak to w ogóle mogło się stać przecież ja się dokładnie zabezpieczałem kurwa… - po tych słowach zaczął płakać. Nie wiedziałem jak mam go uspokoić. Znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Ja szczerze nie wiedziałem o tym że oni ze sobą spali… a jednak.
- Spokojnie… wszystko się jakoś ułoży. Teraz już wiadomo że a nami nie pojedziesz. Ale to w sumie dobrze, załatwisz jakoś tą sprawę. Zobaczysz będzie dobrze. – położyłem mu dłoń na ramieniu. To wszystko było takie skomplikowane. Po tej rozmowie wróciłem na górę.
*Rano*
*5.00*
Wstaliśmy . Byliśmy co prawda trochę zmęczeni ale na godzinę 8 mamy samolot więc musieliśmy. Dopakowaliśmy jeszcze wszystko dokładnie i razem z Tori i Leonem pojechaliśmy taksówką na lotnisko. Tori była najwyraźniej o wiele bardziej zmęczona niż ja ponieważ w samolocie zasnęła. Nie ukrywam że wyglądała przesłodko. Zauważyłem że Leon jest jakoś strasznie pod denerwowany.
- E stary co się dzieje. – zapytałem chłopaka.
- No bo kurwa… strasznie mi się jarać chce a tu przecież nie można… - ręce mu się trzęsły a mi chciało się śmiać. Tak to już jest kiedy się ktoś uzależni. Chociaż gorzej jest wtedy kiedy skończą mu się fajki. Po prostu wpada w szał. W takich momentach się go nawet boje powiem szczerze. W pewnej chwili zauważyłem że Tori otworzyła oczy.
- O nareszcie się obudziła moja śpiąca królewna. – powiedziałem zaraz potem cmokając ją w policzek.
- Ile jeszcze…- spytała cichym i zaspanym głosem.
- Już nie długo skarbie. – I faktycznie nie trwało to już długo. W końcu kiedy już dotarliśmy na miejsce mogliśmy skierować się do naszego domku. Był naprawdę piękny. Tori też była pod ogromnym wrażeniem a na tym zależało mi najbardziej.
*Tori*
Nie mogę opisać jednym słowem tego jak tu jest pięknie. Normalnie jak w bajce. Domek był wspaniały ale jeszcze lepsze było toczenie w którym się znajdowaliśmy. Widok z okna był po prostu cudowny !
http://2.bp.blogspot.com/-Jc4iBZoWCTM/UVxiIoe485I/AAAAAAAAAFs/eO_atywAiTQ/s1600/blog_rd_4638452_7779682_tr_gorace-hawaje.jpg
Po jakims czasie Federico zaczął namawiać mnie żebyśmy wybrali się na plaże. Na początku nie miałam zbytniej ochoty ale szybko zmieniłam zdanie.
Chłopaki poszli od razu do wody, powodem tego było to że nie mogli dłużej wytrzymać tego jako gorąco było. Ja zaś leżałam na leżaku opalając się. Na sobie miałam niebieskie bikini. Według Federico i Leona wyglądam w tym bardzo „sexi” . Niestety ten dzień minął bardzo szybko. Nastał już wieczór. Po zjedzeniu kolacji postanowiłam wybrać się pod prysznic.
- A mogę iść z tobą? –Zapytał Federico.
- Emmm… - zastanowiłam się przez chwilę.
- Proszę proszę proszę proszę ! – błagał, w końcu się zgodziłam. Prawdą było to że już widział mnie nago ale mimo wszystko wstydziłam kiedy się przy nim rozbierałam. Jakiś czas potem znaleźliśmy się w kabinie. Gorąca woda zaczęła spływać po naszych ciałach. Federico po jakimś czasie zbliżył się do mnie zaczął delikatnie przesuwać dłońmi po moich biodrach. Po chwili też poczułam jego wargi na mojej szyi. Zaraz potem byłam już pewna tego że chce się ze mną kochać ale na szczęście nie, dał mi spokój, mimo wszystko nie przerywał tych swoich igraszek. No powiem szczerze że nawet mi się to podobało.
- Kocham cię… - wyszeptał mi na ucho co spowodowało że od razu się uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też… - To wszystko było takie fajne. Kiedy czułam jego dotyk od razu przechodził mnie miły dreszcz. Jakiś czas potem zakończyliśmy wspólną kąpiel i powędrowaliśmy prosto do łóżka. I najwyraźniej on tylko czekał na to aż się tu znajdziemy, tutaj raczej już mi tak łatwo nie odpuści. Leżał obok mnie opierając się na przed ramieniu. Bawił się kosmykiem moich włosów. Po chwili znowu zaczął mnie całować, po ramionach po szyi a ja stawałam się coraz bardziej bezsilna.
- Fede proszę nie dzisiaj… - błagałam chłopaka ale mnie nie słuchał. – Fede…
- Cii… - powiedział i zaraz potem znalazł się nade mną. Chciał mnie pocałować ale mu na to nie pozwalałam bo wiem że kiedy to się stanie to wtedy przejmie nade mną całkowitą kontrolę. Po chwili zaczęło mnie to bawić.
http://1.bp.blogspot.com/-zGfzS_j-8XU/UY45ronnjqI/AAAAAAAAAUs/EgoAt_n6HvU/s1600/1523_4448_480-gif.gif
Patrzeliśmy sobie prosto w oczy.
- Jesteś niemożliwy. – powiedziałam zaraz potem śmiejąc się.
- Może i tak. Ale wiem że w tej chwili masz na to ogromną ochotę, tak samo jak ja.
Te nasze sprzeczki trwały jeszcze przez jakiś czas w końcu doszło do tego czego zażarcie się broniłam. Pocałował mnie nap oczątku delikatnie muskał mojego usta. Po jakimś czasie zaś stał się co raz bardziej „brutalny”. Pocałunki stawały się z każdą chwilą bardziej namiętne.
http://ri.pinger.pl/pgr72/0d72bf1700189db352c2eef8/Pedie.gif
Serce zaczęło mi szybciej bić. Ja wiem że on robi to wszystko specjalnie. Nie wiem ile jeszcze dam radę się tak bronić. W końcu nie wytrzymałam i pozwoliłam mu robić swoje. Nie trwało to długo, jakieś pięć minut później, był już we mnie. Za to że mnie tak męczył chciałam nie dać po sobie poznać tego że mnie cholernie podnieca i że jest mi z nim dobrze, ale to nie było takie łatwe. Jego jęki które z każdą sekundą stawały się głośniejsze utrudniały mi to.
- Ooo tak. - poruszał się w umiarkowanym tempie. Za każdym razem czułam go jeszcze bardziej.
http://38.media.tumblr.com/tumblr_m9b1dlv6ol1rd6mpro1_500.gif
Po chwili odpuściłam i dołączyłam do niego. Dość głośnie skrzypienie łóżka mieszało się z naszymi krzykami. Jakiś czas potem poczułam że jestem już blisko.
- Fede… - powiedziałam ciężko zaraz potem wydając z siebie głośny jęk. Nie musiałam nic więcej mówić, doskonale wiedział o co mi chodzi co ma zrobić. Momentalnie przyśpieszył swoje ruchy, wydając z siebie jęki o wiele głośniejsze niż do tej pory, ja z resztą też. Nie trwało to już długo nie minęło całe pięć minut i w końcu mi się udało. Wygięłam się lekko w łuk otwierając szeroko usta, tym samym wciągając powietrze. Kiedy to zrobiłam upadłam z powrotem na łóżko. Brunet uznał że na tym zakończy swoją pracę i zszedł ze mnie i położył się obok. Ja chyba do końca życia nie zapomnę tej nocy teraz właśnie poznałam drugie oblicze mojego w pewnym sensie „grzecznego” chłopca.
*Rano*
Kiedy siedzieliśmy przy stole jedząc śniadanie Leon stał opierając się o blat z papierosem w ręku. Oczywiście okno było otwarte.
- No stary powiem ci że wczoraj to się naprawdę nieźle spisałeś… - powiedział zaraz potem śmiejąc się.
- Ale… o co ci chodzi? – powiedział Fede tak jakby o niczym nie wiedział.
- Oj ty już nie udawaj że nie wiesz. Myślisz że was nie słyszałem w nocy? – ja od razu pokryłam się rumieńcami.
- Dobra wiecie co ja już sobie odpuszczę to śniadanie. Nagle sobie przypomniałam że muszę coś zrobić… tak więc cześć… - wyszłam szybkim krokiem. Nie chciałam tam dłużej być.
Gdzieś tak około południa poszliśmy na plaże. Słońce grzało bardzo mocno. A że tym razem nie miałam ochoty leżeć zaczęłam spacerować po rozgrzanym piasku. W pewnej chwili wpadłam na kogoś co spowodowało że się wywróciłam.
- Oj przepraszam, nie zauważyłem cię. – powiedział chłopak i zaraz potem pomógł mi wstać.
- Nic się nie stało. – odparłam otrzepując się z piasku.
- Tori…? – usłyszałam i zaraz potem spojrzałam na niego.
- David ? -zapytałam zdziwiona. David to był taki jeden chłopak z którym chodziłam do klasy kiedy mieszkałam jeszcze w Indiach. David od samego początku podstawówki był we mnie strasznie zakochany ale ja nie odwzajemniałam jego uczuć, cały czas za mną chodził, wysyłał jakieś listy. W końcu doszło do tego że strasznie mnie zdenerwował i wtedy chyba pierwszy raz powiedziałam komuś co naprawdę o nim myśle. Od tamtej pory nie rozmawiałam z Davidem. Był na mnie zły, zależało mu na mnie i to nawet bardzo więc nie dziwie mu się . W trakcie naszej rozmowy zapytałam się go.
- Posłuchaj…czy ty nadal jesteś na mnie zły za tamto?
- Nie… no co ty. Jak mam być zły na to że dziewczyna którą kochałem, za którą mógłbym skoczyć w ogień, mnie wystawiła.
- Czyli tak. No ale… - nie wiedziałam co powiedzieć. Z resztą ja go nie rozumiem przecież to działo się tak dawno. Widać, jest bardzo pamiętliwy i nie potrafi chować urazy.
- Słuchaj, kiedyś myślałem że mógłbym dla ciebie zrobić wszystko że jesteś dziewczyną która jako jedyna może zmienić moje życie na lepsze a tym czasem co? Okazałaś się być zwykłą podłą suką. I powiem mi że bardzo cieszy mnie to że się tu spotkaliśmy bo nareszcie mogę się na tobie odegrać. – Powiedział i zaraz potem przycisnął mnie do dużej skały która była nieopodal. – Zapłacisz mi za to co robiłaś. – W ostatniej chwili zdążyłam krzyknąć.
- Pomocy! – i po chwili zaczął mnie dusić.
*Federico*
Usłyszałem jakieś krzyk, wydawał mi się bardzo znajomy po chwili dopiero do mnie dotarło kto to.
- Tori! – Krzyknąłem przykuwając tym uwagę innych ludzi jak również Leona. Pobiegłem w stronę skąd dobiegał ten dźwięk kiedy w końcu tam dotarłem ujrzałem jak jakiś facet próbuje ją udusić. Na początku nie wiedziałem co robić.
- Puść ją ! – krzyczałem ale nic z tego. W końcu postanowiłem sięgnąć po to. Wyjąłem z tylnej kieszeni rewolwer i wycelowałem prosto na tego chuja.
- Puść ją albo zacznę strzelać! Puść ją kurwa ! – I wtedy zrobił to. Tori upadła na ziemie.
- O, a to co jest maleńka? Ochronę sobie załatwiłaś? Ciekawe… - powiedział i zaraz potem śmiejąc się.
- Wypierdalaj stąd !
- Już idę spokojnie. Az tobą maleńka… ja się jeszcze policzę. – powiedział i poszedł. Kiedy podbiegłem do Tori żeby zobaczyć czy wszystko jest z nią dobrze. Nie chciała żebym ją nawet przytulił zaczęła się odsuwać.
- Zostaw mnie. Odejdź ode mnie. – mówiła i zaraz potem zaczęła płakać. Wstała i zaczęła cofać się do tyłu i zaraz potem wpadła na Leona. – Weź go ode mnie. Błagam… - mówiła przytulając się do niego. Wiedziałem o co chodzi. Ale inaczej nie mogłem.
- Boże święty coś ty jej do cholery zrobił! – Krzyczał. I po chwili podszedł do mnie.
- No ja nie wiem… po prostu zobaczyłem tego gościa i wyjąłem ta broń i… - nie mogłem dłużej nic powiedzieć byłem zbyt wystraszony.
- Czy ty jesteś normalny?! Teraz będzie trzeba powiedzieć jej prawdę ty pieprzony kretynie ! – teraz już nic nie mówiłem. Wróciliśmy z Tori do domu była strasznie wystraszona. Przez dłuższy czas żadne z nas nie pisnęło słowem dopiero po jakimś czasie Tori zaczęła.
- Możecie mi w końcu wyjaśnić o co chodzi? Co macie mi do powiedzenia o jaką prawdę chodzi? – Westchnąłem i spojrzałem na Leona.
- No dobrze, powiemy ci ale obiecaj że będziesz spokojna.
- Postaram się ale nie oczekuj ode mnie zbyt wiele. – powiedziała. Po chwili ja zacząłem mówić.
- Kochanie chodzi o to że ja czegoś ci o sobie nie powiedziałem… Ja…

Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania