Poprzednie częściUn amor inesperado cz 1

Un amor inesperado cz 22

…-Ja… nie no lepiej będzie jak zacznę wszystko od początku… - wzdychnąłem i zaraz potem kontynuowałem. – Dwa lata wcześniej kiedy mięliśmy po 16 lat… wiesz jak to zawsze jest,w tym wieku liczy się tylko hajs. No to my żeby trochę zarobić… zrobiliśmy coś naprawdę głupiego i czego żałuję do dziś. Zaczęliśmy, pracować dla takiego jednego gościa… powiedział że za każde dobrze wykonane zadanie będziemy dostać kasę i to dość sporo no więc my, zgodziliśmy się na to. Każdy z nas dostał oddzielne polecenie. I wtedy on powiedział że ja… kazał mi… zabić jego byłą dziewczynę… ja od razu chciałem się wycofać nie chciałem tego. Ale on mówił że zna mojego ojca… i że jak tego nie zrobię to go zabije… - i wtedy zacząłem płakać. Schowałem twarz w dłoniach. – Strasznie się o niego bałem i… - nie powiedziałem nic dalej bo Tori mi przerwała.

- Zrobiłeś to? Zabiłeś ją…? – pytała zestresowana i przejęta. Ja cały we łzach nie odkrywając twarzy pokiwałem głową. –

- Tak… - odpowiedziałem po chwili drżącym głosem. – I stąd jest ta broń…

- Boże święty… - mówiła załamana. Podszedłem do niej zaraz potem siadając obok.

- Tori kochanie ty moje… wybacz mi błagam. Ale ja nie mogłem postąpić inaczej. Kotku proszę przebacz mi to… - chciałem chwycić ją za rękę ale ją odsuwała.

- Nie nie, Federico daj mi spokój nie zbliżaj się do mnie. Nie… - powiedziała i pobiegła na górę. Ponownie ukryłem twarz w dłoniach.

- Jestem debilem. Zniszczyłem wszystko… - powiedziałem zaraz potem wstając. - Jaki ja jestem głupi! – krzyknąłem i po chwili kopnąłem z całej siły w kanapę. Potem żeby się trochę od stresować wyszedłem na miasto. Po woli zbliżał się wieczór, postanowiłem wrócić do domu. Poszedłem do łazienki nalałem wody do wanny stojącej w rogu pokoju po czym rozebrałem się do naga i wszedłem. Kiedy poczułem gorącą wodę na swojej skórze przeszedł mnie przyjemny dreszcz. W między czasie nie wiem dlaczego ale zacząłem myśleć o dzieciach. Ale nie takich obcych… tylko o własnych. Bardzo chciałbym mieć kiedyś synka, od zawsze o tym marzę. I jest taka jedna rzecz, obietnica której muszę za wszelką cenę dotrzymać. Jeżeli już będę miał dziecko to pragnę tego żeby jego matką było Tori. Żadna inna. Po jakiś 40 minutach opuściłem toaletę. Tori stała przed lustrem czesząc swoje długie piękne czarne jak smoła włosy. Podszedłem do niej, chciałem ją przytulić. Ale się odsunęła.

- Posłuchaj nie chcę żebyś mnie dotykać rozumiesz? – powiedziała po chwili spoglądając na mnie. Wzdychnąłem.

- Tak… ale nie rozumiem dlaczego nie chcesz mi wybaczyć, sama byś pewnie inaczej nie postąpiła. Nie umiesz pojąć tego że się bałem? Tu chodziło o życie mojego ojca. Musiałem… - powiedziałem ze spokojem.

- Federico ja wiem, że się bałeś ale ja po prostu nie umiem tak łatwo przyjąć do wiadomości tego że mój chłopak kogoś zabił rozumiesz? Potrzebuję czasu. A po resztą tu nie tylko o to chodzi. – oznajmiła.

- Tak? A więc o co jeszcze.

- Dosć długo to niestety trwało ale w końcu zrozumiałam że jestem ci potrzeba tylko do seksu. Ty chyba naprawdę nie traktujesz tego związku na poważnie masz mnie gdzieś. Teraz dopiero widzę że cały czas coś przede mną ukrywasz. Teraz mam wątpliwości co do tego czy kiedy kol wiek powiedziałeś mi prawdę… - nie mogłem uwierzyć w to co powiedziała.

- Nie rozumiem, jak ty możesz tak myśleć, jak możesz sądzić że jestem z tobą tylko dla seksu…

- Nie rozumiesz ? To zaraz ci wyjaśnię. Masz osiemnaście lat a chłopaki w tym wieku zawsze, tylko o tym myślą. I na dodatek, przed moim, pierwszym razem, cały czas mnie do tego namawiałeś nawet raz się na mnie strasznie zdenerwowałeś kiedy nie chciałam się z tobą kochać. Jak to wytłumaczysz hm?

- Kochanie posłuchaj… nalegałem tak dlatego że bardzo zależało mi na tym żeby bardziej się do ciebie zbliżyć. A śpieszyłem się tak z tym dlatego że bałem się że coś się między nami popsuje, że coś się stanie i, zerwiesz ze mną a potem oddasz się jakiemuś innemu facetowi... naprawdę Tori. Kocham cię całym moim sercem i chcę żebyś wiedziała że wtedy kiedy po razy pierwszy uprawialiśmy seks… ja no tak, chciałem zaspokoić swoje potrzeby ale po większości robiłem to z miłości. Nawet nie wiesz jak bardzo byłem szczęśliwy że to ja mogę być tym pierwszym. Że to ze mną straciłaś dziewictwo a z kimś innym, mi zaufałaś i to mi oddałaś swoje ciało. Znaczy to dla mnie więcej niż co kol wiek. Jeszcze raz powtórzę, Kocham Cię. I nigdy w życiu nie mógłbym cię tak skrzywdzić. Proszę wybacz mi to że cię okłamałem że nie powiedziałem ci prawdy ale robiłem to dla twojego dobra. Błagam. – po chwili zanim ona zdążyła co kol wiek powiedzieć klęknąłem przed nią na kolanach i zaraz potem wziąłem jej rękę po chwili delikatnie ją ucałowałem zamykając przy tym oczy. Chyba to co do niej powiedziałem przysłużyło tej sprawie po chwili poczułem jak przeczesuje ręką moje włosy.Nie pozwalam nikomu ich dotykać, ale jej tak tylko jej. Ale nie o tym teraz mowa. Spojrzałem na nią. Jej mina mówiła sama za siebie z jej oczu od razu wyczytałem słowa „Wybaczam” . Przytuliłem ja do siebie. Nie czekałem ani chwili dłużej, zbliżyłem się do niej zaraz potem łącząc nasze usta w pocałunku. Z każdą chwilą stawał się on co raz bardziej namiętny w pewnej chwili postanowiłem że muszę przejąć kontrolę. Przyparłem ją do ściany wziąłem dłonie i uniosłem jej ręce do góry żeby nie mogła mi przerwać.

 

https://nypdecider.files.wordpress.com/2014/07/fifty-shades-of-grey-5.gif

 

Po chwili włożyłem język do jej buzi. Moje podniecenie z sekundy na sekundę rosło co raz bardziej. W moich spodniach powstawała co raz większa erekcja. Nie chciałem już tak dłużej męczyć mojego „kolegi” więc rozpiąłem spodnie. Miałem nadzieje że dojdzie do seksu, naprawdę nieźle się zapowiadało ale co się wtedy oczywiście stało? Leon wszedł do pokoju! No myślałem że go zabiję. Brakowało tak nie wiele do tego żebym mógł znowu ją poczuć… usłyszeć to jak jęczy, jak krzyczy moje imię. Ale nie bo przecież ktoś zawsze musi przeszkodzić ! Odsunąłem się od niej szybko zapinając rozporek. Tori od razu pokryła się rumieńcami.

- O boże… sorry… ja…

- Dobra. Okey. Nic się nie stało. – mówiłem zdenerwowany. – Czego chcesz?

- Możemy chwilę porozmawiać? –Zapytał.

- Eh… Dobra. – poszedłem z nim porozmawiać. Po jakimś czasie wróciłem do pokoju razem zTori leżeliśmy na łóżku. Byłem strasznie zły na Leona. Jasię tak strasznie nakręciłem… no Alena szczęście jakoś się opanowałem kiedy tak leżeliśmy w pewnej chwili Tori zapytała.

*Tori*

- I co przeszło ci? – Powiedziałam zaraz potem śmiejąc się.

- No, tak a co może chcesz sprawdzić? Hm…? – zapytał z nadzieją.

- Nie… - podparłam z zabawną miną.

- Szkoda. – zawiódł się chłopak.

- Posłuchaj, mój ty skarbie… powiem ci coś. To że twój „kolega” chcę się ze mną „bawić” to nie oznacza że ja chcę go dotykać. – oznajmiłam i zaraz potem zaczęłam się śmiać.

-To się chyba nigdy nie stanie prawda?

- Może kiedyś, musisz sobie zasłużyć. – powiedziałam i zaraz potem się uśmiechnęłam.

- Eh… no ale przynajmniej powiedziałaś do mnie skarbie. Pierwszy raz słyszę pieszczotliwe słowo z twoich usteczek. Robisz postępy kochanie. – odpowiedział i zaraz potem pocałował mnie w czubek głowy.

*Federico*

Gdzieś tak o godzinie 15 wybraliśmy się na plaże. Było tak ciepło… Tori leżała na kocu kiedy patrzyłem się na jej piersi to po prostu robiło mi się gorąco. Zacząłem ją głaskać po brzuchu a zaraz potem wziąłem piasek i zacząłem sypać jej powoli po brzuchu, powiedziała że jej się podoba. To nasze wspólne leżakowanie przerwał Leon, zapytał się mnie czy chcę zagrać w siatkówkę ja się oczywiście zgodziłem bo poza piłką nożną kocham też siatkę. Kiedy graliśmy ja w pewnej chwili zauważyłem jak Tori rozmawia z jakimś chłopakiem. Już zaczęło mi się to nie podobać. Widziałem rumieńce na jej twarzy. Nie no przecież ten chuj podrywa moją dziewczynę! O nie tak łatwo nie będzie. Podszedłem do nich.

- O Hej skarbie… a z kim tu tak sobie rozmawiasz? – zapytałem ledwo co ukrywając swoją złość. Byłem wściekły i na niego i na nią.

- A to jest Iwo.

- O jakie fajne imie… wiesz co my już niestety musimy iść. Cześć. – powiedziałem szybko odciągając dziewczynę. Ściskałem jej nadgarstek żeby mi nie uciekła. Tak to my się bawić nie będziemy. Nie pozwolę na coś takiego, ja sobie gram a ona tym czasem flirtuje z jakimś fagasem. Niewdzięczna suka. Wiem że może nie powinienem tak o niej mówić ale jestem naprawdę wkurzony. Kiedy doszliśmy do domku od razu zaprowadziłem ją do pokoju wszedłem zamykając za sobą drzwi.

- Możesz kurwa wyjaśnić co to miało znaczyć ?! – krzyczałem.

- Ale o co ci chodzi ja z nim tylko rozmawiałam. – powiedziała zestresowana.

- Jasne. Oczywiście! Myślisz że nie widziałem jak cały czas robiłaś do niego te maślane oczka i jeszcze te uśmieszek. Czy ty myślisz że jestem głupi ? Nie kurwa, dłużej tak nie będzie. Jesteśmy już ze sobą dość długo ale ty widać jeszcze nie załapałaś że to JA tu żądze. Myślałem że jesteś grzeczną dziewczynką, a jednak nie więc teraz posłuchaj. Od tej pory wprowadzam nowe zasady po pierwsze, nie masz prawa przyprowadzać do naszego domu jakiegoś obcego chłopaka dopóki nie ja nie powiem że możesz. Po drugie, nie możesz chodzić do żadnego z nich zrozumiano? Bo jak się dowiem że siedzisz u jakiegoś debila to marnie się to dla ciebie skończy. I po trzecie… - chciałem mówić dalej ale mi przerwała.

- Ciebie chyba do reszty pogięło! Nie ma takiej opcji żebym się do czegoś takiego przystosowała. I co może jeszcze mi powiesz że nie mogę z żadnym rozmawiać dopóki nie otrzymam od ciebie zgody?

- Właśnie miałem to powiedzieć. I radzę ci lepiej nie pyskować i robić to co mówię bo jak nie…

- Bo jak nie to co?! Co się z tobą dzieje czy ty siebie słyszysz?! Boże ty jesteś jakiś nie normalny! – To co powiedziała wzbudziło u mnie ogromny gniew. Poczułem jak robi mi się gorąco, serce zaczęło szybciej bić, puls przyśpieszył. Zacisnąłem zęby po chwili podchodząc do niej. Z całej siły szarpnąłem jąka włosy. Przybliżyłem moją twarz do jej zaraz potem mówiąc

- Nigdy więcej nie masz prawa powiedzieć czegoś takiego… - po tych słowach pociągnąłem jej włosy a efektem tego było to że upadła na podłogę. Zaczęła płakać. Przykucnąłem przy niej. - Co tak ryczysz? Zachowujesz się jak bachor…

- Jesteś chory! Nienawidzę cie ! – i w tej chwili automatycznie uderzyłem ją z całej siły z otwartej dłoni w twarz. Podniosłem się i wyszedłem trzaskając drzwiami.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania