Poprzednie częściUn amor inesperado cz 1

Un amor inesperado cz 7

…- Naprawdę? To super! – powiedziała

- No właśnie że nie. No bo wiesz ja nigdy nie byłam w nikim zakochana i teraz czuję się dość dziwnie kiedy on jest przy mnie… ja tego nie chcę , chcę się czuć normalnie jak mam to zrobić?

- Na to to już nic nie poradzę. To jest miłość, na to nie ma rady. – Po tych słowach wzdychnęłam.O godzinie 14 poszła.

*Tydzień później*

W końcu stamtąd wyszłam. Siedziałam w domu , sama cioci nie było ponieważ wyszła na miasto. Siedziałam na paracie w uszach miałam słuchawki a na zgiętych kolanach blok. Moją inspiracją był Federico. Muszę przyznać że jest całkiem nieźle… . Kiedy tak siedziałam nawet nie zorientowałam się że ktoś wszedł do pokoju po jakimś czasie usłyszałam

- No no no pięknie mała. – Kiedy tylko to usłyszałam drygnęłam

- Mój boże… - wystraszył mnie, cholernie. – Ty chcesz żebym ja zawału dostała?!

- Nie nie chce. Przepraszam nie wiedziałem że aż tak cię wystraszę. – powiedział i uśmiechnął. Jezu kiedy ja patrzę na ten jego śliczny uśmiech… te boskie dołeczki…dobra muszę się ogarnąć.

- Co ty tu w ogóle robisz co? – zapytałam.

- No wiesz tak po prostu chciałem cię odwiedzić, zapytać jak się czujesz.

-Ze mną jest wszystko w porządku, dziękuję.

Oboje byliśmy na dole. Wcześniej pokazałam mu jego portret, powiedział że bardzo mu się podoba. Co mnie oczywiście ucieszyło. Ja poszłam na chwilę do toalety,kiedy wróciłam zauważyłam że Federico trzyma jakieś zdjęcie w dłoni zaszłam go do tyłu i spostrzegłam że ogląda moje zdjęcie jak miałam 10 lat.

- Ale ty byłaś urocza… - powiedział nie patrząc w moją stronę, najwyraźniej zorientował się że przyszłam. Po pewnym czasie odwrócił się w moją stronę. – Taka malutka, niewinna dziewczynka. Nie wiele się zmieniłaś… no poza tym że teraz jesteś jeszcze piękniejsza. – popatrzył się chwilę i zaraz potem się zbliżył. Lekko się nachylił. Nie wiem co mam teraz robić. Z jeden j strony chcę żeby mnie pocałował a z drugiej… się tego boje. Jednak strach wziął nade mną górę co spowodowało że że trochę się odsunęłam wzięłam zdjęcie do rąk i zaczęłam mówić o nim,tym samym udając że nic się nie wydarzyło.

- To zdjęcie… zrobiła mi ciocia kiedy byłam u niej,zabrała mnie do siebie na święta. To były jedyne moje prawdziwe,święta. – Uśmiechnęłam się lekko i po chwili usiadłam na kanapie, a on zaraz potem zajął miejsce obok mnie. Jemu chyba naprawdę bardzo zależało a tym pocałunku, bo po chwili znowu zaczął temat.

- Tori, powiedz mi dlaczego cały czas kłamiesz? – zapytał ja nie wiedziałam o co chodzi więc też zapytałam. – Chodzi o to że… bo, przecież ja doskonale widzę że ty chcesz to zrobić, chcesz mnie pocałować, więc dlaczego cały czas udajesz że tak nie jest? – spojrzałam na niego po chwili powiedziałam

- Ja nie mam zamiaru teraz tobą o tym rozmawiać rozumiesz? Proszę, nie chcę dalej drążyć tego tematu,więc skończ. – Posłuchał mnie ale jak zauważyłam nie spodobało mu się to co powiedziałam.

*Federico*

Zauważyłem że już od jakiegoś czasu Tori, non stop znajduje jakieś karteczki od „Cichego wielbiciela” . No powiem wam że trochę mnie to stresuje,bo co będzie jak ten chłopak który jej to daje okaże się być dla niej idealny ? Wtedy już nie będę miał żadnych szans żeby z nią być. Muszę temu jakoś zapobiec ale… jak?

Na przerwie zapytałem się jej czy ma ochotę się gdzieś przejść, zgodziła się. W trakcie spaceru powiedziałem jej o imprezie która jest niedługo i ponownie spytałem się czy chce iść ze mną i z chłopakami. Na początku się wahała ale potem zdecydowała że pójdzie. Jakiś czas potem na lekcji plastyki Tori powiedziała pani że jest jej nie dobrze i czy może iść do łazienki. Poszła. Za jakiś czas wróciła, była strasznie blada,zaniepokoiło mnie to. Kiedy mięliśmy przerwę obiadową ja cały czas mówiłem jej żeby poszła coś zjeść. Ale ona cały czas protestowała, w końcu jej darowałem. Chociaż to nie powinno tak być. Przez chwilą zacząłem się zastanawiać nad taką jedną rzeczą… bo nie dawno dołączył do naszej szkoły nowy chłopak, ma na imię Danny. I tak myślę że to może on jest autorem tych wszystkich listów które trafiają do Tori. Już nie raz widziałem jak kręci się koło jej szafki. Będę musiał to sprawdzić. Kiedy wychodziliśmy z sali chemicznej po skończeniu lekcji jakiś chłopak z naszej klasy popchnął ją co spowodowało że upadła na ziemię. A wszystkie książki które trzymała w rękach tak samo.

- Co robisz debilu! – krzyknąłem na chłopaka który ją pchnął ale on się tym w ogóle nie przejął tylko zaśmiał się i poszedł dalej. Tori nie zareagowała w żaden sposób kiedy on to zrobił. On jest po prostu za słaba żeby coś zrobić . Czasami zdarzają się takie przypadki ale to i tak bardzo rzadko. Pomogłem jej to wszystko pozbierać. Popatrzyłem na nią a ona zaraz potem powiedziała

- Dziękuję – po tych słowach zauważyłem że na jej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. Ona ma taki śliczny uśmiech. Po chwili, odwzajemniłem to. Mieliśmy dzisiaj aż 9 lekcji i to na dodatek od 8, no normalnie myślałem że się załamie. Ale jakoś to wytrzymałem. Kiedy byliśmy w szatni Tori po raz kolejny znalazła jakąś kartkę, czytając ją co chwilę się uśmiechała. Zastanawiało mnie to co tam pisze ale nie zapytam bo pewnie i tak mi nie powie więc… . W końcu wróciłem do domu. Kiedy tylko zauważyłem kanapę od razu się na nią rzuciłem.

*dwa dni później*

W końcu zdecydowałem się podpatrzeć tego gościa. Więc kiedy szedł do szatni,ja poszedłem za nim kątem oka przyuważyłem jak rozgląda się na boki i po chwili wkłada kartkę przez małą prostokątną dziurkę. Wiedziałem, wiedziałem że to on! Kiedy wyszedł ja zaraz potem pociągnąłem go za rękę odwracając w swoją stronę, po chwili zacząłem mówić

- Co to miało znaczyć co? – zapytałem

- Ale o czym ty mówisz – zapytał tak jakby o niczym nie wiedział

- Powiem ci tyle, ta dziewczyna

do której wysyłasz te swoje liściki… wyobraź sobie, ma chłopaka a wiesz kogo ? Mnie. – skłamałem, wiem że nie powinienem ale nie miałem wyjścia…

- A…co? Ja.. przepraszam nie wiedziałem. Gdyby ktoś mi to powiedział wcześniej to nie robił bym tego naprawdę przepraszam. - powiedział

- Dobra. Ale to ma się już więcej nie powtórzyć jasne? Bo jak zrobisz to jeszcze raz to zobaczysz że nie będzie z tobą dobrze… - powiedziałem i odszedłem od niego.

Mam nadzieje że to co kol wiek pomoże i że… Tori się o tym nie dowie. Bo jak tak, to już po mnie. Oczywiście na moje nie szczęście na kolejnej przerwie zauważyłem jak Tori rozmawia z Danny’m. Zaniepokoiło mnie to. Stanąłem bliżej co umożliwiło mi podsłuchanie ich rozmowy.

- A więc to ty byłeś autorem tych listów – mówiła z uśmiechem – powiem ci że bardzo podobało mi się to co tam pisałeś.

- No to się ciesze ale no już nie będę tego robił

- A dlaczego ?

- Zapytaj się swojego chłopaka… - powiedziała i jednych krótkim gestem delikatnie ruszył ręką w moją stronę. Odszedł, kiedy tylko to zrobił on podeszła do mnie i zaczęła krzyczeć. Nasza „rozmowa” zakończyła się tak że Troi kazała mi wyjaśnić Danny’emu cała tą sprawę. Tak więc zrobiłem, łatwo nie było ale jakoś dałem radę. Modlę się teraz tylko o to by znowu nie zaczął tego robić.

*Tori*

Jest piątek, godzina 18:30. Mam jeszcze pół godziny na to by się przyszykować na tą imprezę. Z każdą minutą co raz bardziej się bałam. Co jeżeli coś mi się tam stanie? Chociaż nie przecież Federico nie pozwoliłby nikomu mnie skrzywdzić. Przynajmniej tak mi mówił. Ciężko było ale w końcu wybrałam odpowiedni strój :

 

http://img.szafa.pl/ubrania/0/012535712/1351599758/sukienka-bez-ramiaczek-z-falbankami.jpg

 

Kiedy już wybiła godzina 19 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zauważyłam przed sobą Federico. Był ubrany koszulę czarne rurki i szare trampki a w rękach trzymał bukiet róż.

- Jejku jak ty pięknie wyglądasz… - powiedział po chwili dodał – Proszę bardzo to dla ciebie – dał mi do rąk ten bukiet a podczas tego dał mi buziaka w policzek. Nie zareagowałam na to krzykiem czy czymś w tym stylu, uśmiechnęłam się i poszliśmy. Chłopaki już tam byli i tak samo jak Federico powiedzieli mi że pięknie wyglądam. Było naprawdę fajnie. Tańczyłam z każdym z nich ale chyba najwięcej to z Fede. Kiedy poczułam się zbyt zmęczona powiedziałam Federico że chcę już wracać. Zgodził się. Chłopaki zostali a on poszedł mnie odprowadzić. Kiedy już dotarliśmy do mnie zdziwiło mnie to że nie zastałam mojej cioci w domu. Zadzwoniłam do niej. Federico stał obok i przysłuchiwał się naszej rozmowie.

- Cioci gdzie ty jesteś co się z tobą dzieje dlaczego nie ma cię domu…- zapytałam zdenerwowana

- Jestem w szpitalu…

- Co?!...

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 14.05.2015
    co? Oj, zakończeni ciekawe;4:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania