Un amor inesperado cz 9
…Kiedy tylko to zobaczyłem od razu do niej pobiegłem. Ułożyłem ją w pozycji siedzącej, była nie przytomna. Szybko opatrzyłem jej rany i pewnej chwili zauważyłem że ma zaciśniętą lewą dłoń, otworzyłem ją a tam zobaczyłem… żyletkę. Łzy od razu napłynęły i mi do oczu. Podniosłem ją zaniosłem na dół do salonu. Położyłem ją na kanapie. Nie wiedziałem co mam robić, klęczałem przy niej i trzymałem ją za rękę. Po jakimś czasie zauważyłem jak otwiera oczy.
- Tori… boże święty, nawet nie wiesz jak ja się o ciebie bałem. – Mówiłem przez łzy. – Dlaczego to zrobiłaś powiedz mi dlaczego… . – Ona przez jakiś czas się nie odzywała dopiero potem odpowiedziała.
- Ty… nic nie rozumiesz.
- Właśnie że rozumiem, ja wiem że jest ci ciężko po tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło ale przecież mogłaś do mnie przyjść, porozmawiać a nie od razu robić coś takiego…
- Ja wiem ale to było silniejsze ode mnie. Ja naprawdę tego nie chcę, już tyle razy próbowałam przestać ale nie daję rady. Nienawidzę siebie za to że to robię, chciałabym z tym skończyć ale nie potrafię… - mówiła z smutkiem.
- Teraz już nie będziesz z tym sama, ja ci pomogę, będę cię wspierał, zobaczysz że się uda. – powiedziałam ona mi podziękowała i na koniec ją przytuliłem.
*Tori*
*W nocy*
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, od razu zerwałam się do pozycji siedzącej. Na początku myślałam że to któryś z chłopaków. Bałam się ale mimo wszystko wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi od mojego pokoju, otworzyłam je i schodząc po cichu po schodach wyszłam na korytarz. Nikogo nigdzie nie było. Zeszłam do salonu.
- Federico…. to Ty? – zapytałam wystraszona.
I w tej właśnie chwili tuż przede mną ukazał się martwy człowiek powieszony na linie do góry nogami…
***
W tej właśnie chwili się obudziłam, serce waliło mi tak mocno że myślałam że zaraz wyskoczy. To było coś okropnego… dlaczego mi przyśniło coś takiego?! „Nie ma takiej opcji ja dłużej tutaj sama nie wytrzymam…” pomyślałam. Wstałam i wyszłam z pokoju, od razu szybkim krokiem podeszłam do drzwi od pokoju Federico. Otworzyłam i weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Stanęłam przed jego łóżkiem i zaczęłam delikatnie szurgać go ręką w nagie ramię.
- Federico obudź się proszę Fede… - mówiłam cicho zaraz potem on otworzył oczy i zaczął je przecierać mówiąc zaspanym głosem.
- Co się dzieje… - i wtedy zobaczył mnie.
- Tori dlaczego jeszcze nie śpisz przecież jest tak późno- wtedy powiedziałam mu o tym śnie i zaproponował mi żeby położyła się obok i spała z nim. Nie byłam przekonana, ale powiedział że jak naprawdę się boję to żebym tak zrobiła. Po jakimś czasie zdecydowałam się. Odwróciłam się do niego plecami a on po krótkiej chwili przytulił mnie do siebie, na początku poczułam się z lekka dziwnie ale potem stwierdziłam że jest całkiem miło.
*Rano*
Jak ja nienawidzę poniedziałków. No ale cóż. O godzinie 7.45 wyszliśmy z domu. Pierwsza lekcja była całkiem fajna bo pani gdzieś wyszła i prawie w ogóle nic nie robiliśmy. Naszą drugą lekcją były zajęcia teatralne.
- No dobrze zanim przejdziemy do ćwiczeń improwizacyjnych to najpierw zrobimy sobie test zaufania. – Wytłumaczyłam nam o co chodzi jak się to robi i po chwili kazała dobrać się w pary, ja oczywiście byłam Federico. Popatrzyłam się chwilę na niego a zaraz potem powiedziałam.
- No dobra to może ty pierwszy co? – zapytałam
- No nie wiem, Tori nie chcę cię urazić czy coś ale spójrzmy prawdzie w oczy ty sobie z tym nie poradzisz.-
- Ale o co ci chodzi?
- No bo…. wiesz chodzi mi o to że ty masz bardzo, słabe ręce i raczej nie byłabyś w stanie nie złapać… rozumiesz…
- Na pewno ? A chcesz się przekonać?
- Nie Tori przestań, nie chcę ryzykować. – powiedział. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę z tego że ma rację. No więc stanęłam tyłem do niego, trochę się stresowałam ale nie aż tak bardzo, po części mu ufam więc… . Po chwili dałam się ponieść i poleciałam do tyłu, prze chwilę myślałam że mnie nie złapie ale myliłam się, nie minęła chwila a znalazłam się w jego ramionach.
Na ostatniej przerwie podeszłam do mnie jakaś dziewczyna, powiedziała że jest nowa i pytała się o to gdzie jest gabinet dyrektora, więc jej powiedziałam. Ostatnia lekcja minęła straaaaasznie wolno, no po prostu myślałam że nigdy się nie skończy. Kiedy wracaliśmy do domu powiedziałam Federico że chciałabym jeszcze dziś zajść do mojej cioci. Kiedy już od niej wróciliśmy ja poszłam do pokoju. W pewnej chwili ktoś zapukał do drzwi które zaraz potem się otworzyły. To był Diego.
- Hej, nie przeszkadzam?- zapytał.
- Nie nie, wchodź proszę. – On jak zauważyłam jest zupełnie inny niż Leon i Marco, nie jest wredny ni nic w tym stylu. Fajnie mi się z nim rozmawia. Na samym początku się go bałam to wszystko przez ten jego ubiór. Po krótkiej rozmowie postanowił opuścić pokój, i zaraz potem odwiedził go Federico. Zaczął ze mną o czymś rozmawiać.
- Federico wiesz co ja nie wiem czy dobrym pomysłem jest to żebym tutaj dalej mieszkała
- Co? Ale o czy ty mówisz.
- No bo od jakiegoś czas zauważyłam że Leon i Marco nie są zadowoleniu z tego że tutaj jestem, wcześniej jak ty wyszedłeś Leon na mnie krzyczał… i najbardziej obawiam się tego że niedługo ty też będziesz miał mnie dość.
- Tori weź przestań, nie mów mi takich rzeczy, z Leonem to ja sobie jeszcze porozmawiam na ten temat, a ty nawet nie myśl o takich rzeczach, zrozum ja nigdy nie był bym w stanie cię skrzywdzić…
- A skąd wiesz? A jeżeli się na mnie strasznie zdenerwujesz i mnie uderzysz?
- Nigdy w życiu jesteś dla mnie zbyt ważna, nie mógł bym. – powiedział. Po której chwili zaczęliśmy rozmawiać na innym temat który co prawda troszkę mnie speszył. Mianowicie był to temat i miłości, pierwszym pocałunku i takie różne nie wiem skąd mu przyszło do głowy to żeby o tym rozmawiać. Siedzieliśmy obok siebie na łóżku drążąc ten jak dla mnie dziwny temat. W pewnej chwili on zadał mi pytanie.
- Nie wiem czy powinienem o to pytać ale chcę wiedzieć… powiedz mi Tori jak czujesz się z tym że jeszcze do tej pory nikogo nie całowałaś…? – kiedy to powiedział przeszedł mnie dziwny dreszcz. Po chwili zaczęłam mówić.
- No wiesz ja sama nie wiem, z jednej strony jest normalnie a z drugiej tak troszkę dziwnie…. – i w tej właśnie chwili on lekko dłonią przekręcił moją twarz w swoją stronę i bez wahania delikatnie ale i z czułością musnął moje usta…
- A teraz…jak się czujesz…?

Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania