Unikat

Każdy kolejny dzień przynosi nam nowe doznania, spostrzeżenia i co najważniejsze doświadczenie. Zaledwie tylko niewielką część z odczuć, jakie dostarczają nam nasze zmysły, zapamiętujemy. Pozostałe zapominamy, albo nieświadomie wypaczamy, chociaż jesteśmy przekonani, że relacjonując wydarzenia jesteśmy prawdomówni. Dlatego mogło tak się stać i w tym przypadku, ponieważ niepowtarzalny widok wzbudził wielkie emocje.

Dzień był pochmurny i pomimo wczesnych godzin popołudniowych dość senny, powodujący otępienie i bezwład. Nic nie wskazywało na to, żeby aura mogła ulec zmianie, skoro było bezwietrznie. Nawet jeden listek na gałęzi drzewa nie został wprowadzony w ruch, a mimo to w powietrzu przy jezdni nie snuły się spaliny. Zazwyczaj przy podobnej pogodzie jest inaczej i wszelkie nieprzyjemne aromaty unoszą się na granicy nosa. Właśnie w takie dni reakcje kierujących zazwyczaj bywają spóźnione i chcąc podczas jazdy zachować zdrowie oraz nieuszkodzone mienie należy być szczególnie skupionym.

Droga dwupasmowa wraz z pojawieniem się znaku ograniczającego prędkość do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę, powiększała się o kolejne dwa dla obu kierunków. Niezmiennie w tym czasie samochody jadące prawym pasem, które nie skręcają i przekraczają prędkość o dziesięć, czy dwadzieścia kilometrów, są wyprzedzane lewym. Widocznie tamtym kierowcom bardzo się śpieszy i nie przeszkadza im widok przejścia dla pieszych, czy skrzyżowania umożliwiającego wjazd i wyjazd ze Świebodzic. Właśnie w tym momencie rozpoczyna się wzniesienie drogi, aż do granic terenu należącego do zamku Książ. Gdzieś w połowie między jednym zjazdem do Świebodzic, a drugim, daleko przed maską samochodu siedzący za kierownicą dostrzegł poruszającą się flagę w barwach narodowych w kształcie proporca. Biało-czerwona trzepotała na długim elastycznym drucie, jakby ktoś ją celowo poruszał i faktycznie była przytwierdzona do bardzo niskiego pojazdu. Widok był na tyle niecodzienny w tamtym czasie, że przykuwał uwagę. Obecnie taki sposób przytwierdzania można zauważyć dość często i nikt nie widzi w tym nic niezwykłego. Prawdopodobnie dlatego osoby chcące się koniecznie wyróżniać z otoczenia, na kawałku płótna zamiast flag narodowych własnych krajów umieszczają różne wzory i kolory, albo wizerunki klubowych emblematów.

Pojazd z chorągiewką po bliższym przyjrzeniu, okazał się trójkołowcem poruszającym się dzięki sile ludzkich rąk. Niezwykły rower prowadził i napędzał człowiek ubrany w barwy narodowe, a napisy upewniały, że mamy do czynienia z reprezentantem Polski na paraolimpiadę. Ekologiczny bolid bez najmniejszego zwolnienia gnał do przodu. Wzniesienie zwiększało kąt nachylenia i w samochodach w tym miejscu wielu kierujących redukowało biegi i wciskało pedał gazu. Kadrowicz trenujący do kolejnego startu wydawał się tego nie zauważać i parł na przód. Każdy inny kolarz w takiej sytuacji stawał na pedałach i w ten sposób zwiększał silę nacisku, lecz w trójkołowcu napędzanym ręcznie nic takiego nie dało się zauważyć. Zagadkowe zjawisko, albo niezauważalne przełączanie przerzutki w przypadkowym widzu wywołuje zaciekawienie i zachęca do obserwacji. Ciekawość i rodzący się podziw nad siłą pokonywania przeszkód przez chorego czy kalekę powoduje, że krwioobieg obserwatora jadącego samochodem z tyłu kasuje swój leniwy bieg i gwałtownie niczym wybuch wulkanu przyspiesza swoje przemieszczanie po arteriach. Jakie jest to odwrotne od przyhamowania samochodu i dostosowania prędkości jazdy do roweru wyczynowego. Pobudzone zainteresowanie raptownie domaga się zaspokojenia niedostatku informacji spowodowanych wrażeniami. Kibicowanie niepełnosprawnemu kolarzowi wywołuje raptowne uniesienie, porównywalne swoją intensywnością jedynie do bezbożnego oczekiwania seksu i uciech od młodej, powabnej panienki, lecz dopingowanie nie jest nieobyczajne, więc nie trzeba tłumić go w sobie.

Niepełnosprawny cyklista pomimo zwiększania kąta wzniesienia i przemierzanej odległości nie słabnie w kręceniu rękami. Obserwator niczym rozbitek na bezludnej wyspie, widzi jedynie pomimo wielkiego wysiłku nieprzemoczonego zawodnika. Widocznie on przejął na siebie ten obowiązek, ponieważ siedząc w samochodzie z włączoną klimatyzacją przesiąkł od samego patrzenia, niekoniecznie wodą. Kolarz z przyczepionym mu do ogona samochodem osiąga wierzchołek i przyspiesza. Widz nie idzie w jego ślady i sięgając po telefon, wtedy jeszcze nie podłączony do zestawu głośnomówiącego, przeobraża się w prelegenta, albo referenta w zależności z kim rozmawia.

Historia niepełnosprawnego reprezentanta Polski gwałtownie pojawiła się w przekazach informacyjnych kilka lat później, za sprawą syna wójta. On podobnie jak obserwator na innej dolnośląskiej drodze spotkał trenującego kolarza. Widok jaki ujrzał przed maską swojego auta również jemu nie był obojętny. Tylko jego odczucia były bardzo negatywne i nie potrafił ich stłumić. Zareagował porywczo, a że teren był niezamieszkały i nie obawiał się poniesienia konsekwencji, postanowił wymierzyć swoją sprawiedliwość. Zepchnął z drogi i uszkodził trójkołowca, lecz pomimo ustronności miejsca ktoś jednak to zauważył i nagłośnił w Internecie. Wypieranie się czynu i wszelkie próby odwlekania publicznego nagłośnienia występku na niewiele się zdały. Agresywny i nietolerancyjny człowiek jedynie na początku został potraktowany podobnie jak ubogi, lecz później zadziałały układy, znajomości i sprawa przycichła. Przynajmniej na kilka dni za sprawą sprawozdawców sportowych, redaktorów telewizyjnych i radiowych chamski czyn został piętnowany publicznie. Niestety nie wiemy jak sprawa się zakończyła, ponieważ zainteresowanie mediów, gdy dotyczy wpływowych osób jest takie samo, jakby wydarzenie działo się w kraju bezludnym.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Nietolerancja często mnie zaskakuje. Przecież każdy zdrowy człowiek, może w pewnym momencie stać się noepełnosprawnym, czy to z powodu wypadku czy choroby.
    Atakowanie innych dlatego, że są inni czy kaleczy odsłania małość i strać napastnika.
  • Pasja 11.02.2020
    Igranie z losem i to jeszcze na jezdni bywa niekiedy zgubne. Każdy z nas może kiedyś znaleźć się po drugiej stronie i zostać tak potraktowany przez los.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania