Poprzednie częściUnikat

Unikat - Rozdział 2

Co ona tutaj, do diabła, robi? Jak mogłem jej nie rozpoznać? W życiu bym jej tak nie wystraszył. Ale wiedziałem, że ten zapach, ten piękny zapach brzoskwiń, skądś znam. Ale dlaczego nie pomyślałem o niej? Przecież odkąd ją ujrzałem zawsze jest w moich myślach, a tym momencie nie przyjmowałem do wiadomości, że ona może tutaj być.

Teraz leży spokojnie w moich ramionach. Mógłbym się do tego przyzwyczaić. Mógłbym ją tak nosić całymi dniami. A ona byłaby szczęśliwa, zachwycona. Ale jej reakcja, nie wróżyła zbyt dobrej wspólnej przyszłości. Westchnąłem. Musiałem przymglić jej wspomnienia, ponieważ nie mogłem ich usunąć. A to jest bardzo ciekawe Susanne ma bardzo silny umysł. Chociaż powinienem się tego spodziewać zważywszy na to kim jest. Gdybym nie był wystarczająco silny nie mógłbym majstrować w jej pamięci. Pewnie będzie myślała, że to był tylko sen, koszmar. Niestety zobaczyła mnie, prawdziwego mnie, nie tego schowanego za ludzką powłoką. A skoro tak zareagowała jak ją przekonać, że nie jesteśmy tacy źli? Jak przekonać ją, aby nam pomogła?

Po raz kolejny westchnąłem i zaniosłem ją do swojego samochodu, ułożyłem wygodnie. Kazałem jej spać do rana więc się nie obudzi. Niepokoi mnie jej reakcja na mnie. Co jeśli zareaguje w taki sam sposób za miesiąc czy dwa kiedy będę musiał jej o wszystkim powiedzieć? Nie mogę tego trzymać wiecznie w tajemnicy.

Delikatnie położyłem Susanne na siedzeniu w moim samochedzie. Dobrze, że przynajmniej wiem gdzie mieszka. Nie dlatego że mi pokazała, już wcześniej wiedziałem, że to tam. Dlatego zamieszkałem naprzeciwko. Ale ta klitka do niej nie pasuje. Wiem, że jest biedna i nie stać jej na coś lepszego, ale mimo wszystko ona nie powinna mieszkać w takim miejscu. Odrapana farba nie tylko na zewnątrz, ale i w środku. Stare, zniszczone meble oraz ten odór zgnilizny. Byłem u niej kiedy jej nie było, aby sprawdzić czy nie ma tam śladów nikogo niebezpiecznego, poza tym lubię patrzeć jak śpi. Wygląda wtedy tak spokojnie. Ale nie tylko patrzę jak śpi, to by podchodziło pod prześladowanie, pilnuje jej. Dawno u niej nie byłem, ale nie miałem czasu. Adrian znalazł coś na temat Trevola. Musieliśmy złapać kilka tropów dziś się rozdzieliliśmy, żeby szybciej poszło. Muszę do niego zadzwonić, ale to później.

No tak muszę sprawdzić czy Susanne nie zadzwoniła nigdzie po pomoc. Zatrzymałem się na poboczu blisko tego miejsca, które ona nazwała domem. Obsypałbym ją diamentami gdyby chciała, ale obawiam się że jest popularną dziewczyną. W sumie kto by jej nie chciał? Piękna kobieta z długimi kasztanowymi włosami, o wyjątkowych zielonych oczach, z zaokrągloną figurą tam gdzie trzeba. No i jej charakter. W barze, w którym pracuje non stop ją zagadują, mam ochotę każdego z nich wykastrować, co najmniej. Na szczęście mam wrażenie, że ona nie zwraca na ich starania najmniejszej uwagi. To mnie uspokaja. I wtedy chce ich tylko pobić do nieprzytomności, ale przypominam sobie, że nie mogę zwrócić na siebie większej uwagi. A masowe pobicia na pewno to zrobią.

Wszedłem do jej mieszkania, położyłem ją na kanapie i przykryłem kocem. Chciałem zanieść ją do łóżka, ale na pewno by się zdziwiła kiedy by się obudziła na łóżku całkowicie ubrana. Na kanapie pomyśli, że usnęła oglądając coś. Jeszcze tylko włączyć telewizor. I obrazek wypełniony. Teraz jej telefon. Dobrze, z nikim się nie kontaktowała. Musiała się czymś tam dostać. Biorąc pod uwagę, że nie stać jej na lepsze mieszkanie, taksówka odpada. Czyli ma samochód, a kluczyki? Może w płaszczu? Tak, są. No to jeszcze cię odwiedzę, skarbie.

- Dobranoc, Susanne – jęknęła cichutko w odpowiedzi, przez co wyobraziłem ją sobie w sytuacji, kiedy jęczy z rozkoszy. Na pewno nie tak cichutko. Uśmiechnąłem się i w dobrym humorze teleportowałem się po jej samochód.

Co to jest? To jest to czym ona jeździ? Przecież to prawie antyk. Mam nadzieje, że nie robi tego zbyt często. Obszedłem dookoła cały las i tylko to coś znalazłem. Na początku wpierałem sobie, że to niemożliwe, ale nie znajdując innego środka transportu musiałem sprawdzić i niestety okazał się być jej samochodem. To straszne przecież tym się nie da jeździć. To ledwo stoi. Aż dziwne, że za mną nadążyła tym czymś. Wsiadłem do środka i odpaliłem silnik, oczywiście nie odpalił za pierwszym razem. Zaparkowałem pod jej blokiem tam gdzie była tabliczka z jej nazwiskiem i niech tam zostanie, już ja się o to postaram. To nie ruszy więcej z miejsca.

Odniosłem jej kluczyki, włożyłem je do płaszcza, bo nie wiem gdzie zawsze je trzyma, mam nadzieje, że to to miejsce. Uklęknąłem obok jej i patrzyłem na nią. Sprawdziłem wszystkie pomieszczenia, dużo ich nie ma, więc szybko się uwinąłem.

Mam nadzieje, że kiedy już nadejdzie ta pora nie zareaguje znowu z takim strachem. A będę musiał jej wyznać prawdę, prawdę o tym, że ten mężczyzna o którego pytałem poluje na nią, choć jeszcze parę dni temu o tym nie wiedział. Bo mijając go zabrałby cie ze sobą.

Wyszedłem na korytarz i zadzwoniłem do Adriana.

- No wreszcie koleś co tak długo?

- Sorry, wystąpiły pewne komplikacje, ale to nic poważnego a co u ciebie?

- Ślepa uliczka. Miałem nadzieję, że przynajmniej od ciebie usłyszę coś ciekawego.

Opowiedziałem mu, że ja trafiłem na pułapkę, ale dosyć słabą. O Susanne nic nie powiedziałem.

- To nie było tak źle, a te komplikacje o których mówiłeś?

- Opowiem ci o nich później, teraz muszę kończyć. Jak znajdziesz coś jeszcze daj znać. Na razie.

- Ta, trzymaj się facet.

Następne częściUnikat - Rozdział 3

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania