Uniwersum Metro 2033: Orchowskie Szczury

// Jest to moje pierwsze napisane opowiadanie, z chęcią przyjmę krytykę oraz porady o zmienić//

Wypadowicz, bo tak zwano osoby, które wychodziły z bezpiecznych kanałów kanalizacji oraz piwnic w różnych celach, od zebrania zapasów po zwykłe zwiady. Jednak największą rozrywką nowego świata było zdecydowanie wyjście na powierzchnię, może i samo zadupie, jakim był Orchówek, oraz reszta powiatu Włodawskiego nie otrzymały żadną głowicą, pomijając te bomby i miny rzucone na biednych strażników granicznych, którzy akurat wtedy patrolowali granicę Polsko-Białoruską , ale na pewno te rejony ucierpiały z powodu promieniowania od pobliskich miast większych miast, Lublin, Chełm, Białystok i zapewne nawet Warszawa, według opowiadań nielicznych starszych mieszkańców kanałów, to promieniowanie z tamtejszych miast nie pozwalają im w spokoju znowu wyjść i zamieszkać na powierzchni.

Chłopak zatrzymał się w czasie wędrówki i spojrzał na zniszczony dom, jego dom, szary z czerwonym dachem. Przypominał mu on o starych, dobrych czasach gdy był jeszcze dzieckiem, mimo to, że przed tym całym Armagedonem miał zaledwie siedem lat doskonale pamiętał do każdym dobrym szczególe swojego dzieciństwa w tym miejscu, o każdym uśmiechu i rodzicach. Znowu wróciły mu myśli, co się z nimi stało? Uciekli do lasu, gdy Białorusini weszli do miasta, czy uciekli do większej aglomeracji i tam spotkał ich nuklearny holocaust, ale nie, przecież nie zostawiliby swojego jedynego syna, przynajmniej tak uważał.

- Orzeł, idziesz już? – Odezwał się w stronę chłopaka jego kompan, trzymając w swoich dłoniach ciemny karabin kałasznikowa, wzięty dawno temu przez kogoś z kałanów chwilę po tym, gdy Białorusini się wycofali ze wsi, zostawiając swoją broń i wyposażenie w budynku ochotniczej straży pożarnej, stąd Orchowskie Szczury mają broni do likwidowania pod dostatkiem, która pozwala im na likwidowanie nowych, agresywnych stworzeń, które wychodzą z pobliskich lasów.

- Tak... Już idę – odparł chłopak, otrząsając się ze swojego transu, kierując wzrok na swój łuk, chciał wejść do środka, ale zdrowy rozsądek mówił mu, że nic tam nie spotka, jedynie może wilczura, któremu nie spodoba się niezapowiedziany gość.

Dwójka szła ulicą Szkolną, dochodząc do jej końca, zbliżając się z każdym krokiem do ulicy Leśnej, która jak sama nazwa wskazuje była blisko lasu, a co za tym idzie, zbliżali się do zbiórki potworów.

Orzeł, bo takie miał przezwisko chłopak, jak prawie każdy z Orchowskich szorów, które zastępowały jego prawdziwe imię i z biegiem czasu zapominał o swoim prawdziwym imieniu. Ten, z którym podróżował, zwano Jaszczur, na przywódcę mówiono Sołtys. Nielicznych, dla nowych mieszkańców Kanałów wymyślano podobne imiona, Gwiazdeczka, Iskierka, Promyczek, Kamyk czy też nadzieja, nikt tego nie pilnował, więc kto ma im zabronić? Chłopak szybko dogonił kompana, który był jakieś kilka kroków przed nim, zatrzymali się na linii niedokończonego domu, oraz łąki pomiędzy różowym domem, a małą ścieżką, której znak ze słońcem, logiem powiatu pokazywało, że to ulica Władysława Sikorskiego

— Boisz się? — zadał pytanie Jaszczur w stronę młodszego kolegi, widząc na jego twarzy mieszankę strachu i zdenerwowania

— A raczej... Nie chce, aby mnie jakiś wilczur zjadł – podzielił się swoimi obawami wobec kolejnej podróży w kierunku Włodawy, miasta znacznie większego i liczniejszego niż Orchówek, jednak jedna droga prowadziła prosto przez las, a druga przez łąkę, na której według domysłów pasą się wilczury i inne potwory. Tylko czterech śmiałków zdecydowało się ruszyć w stronę miasta, i wtedy ostatnio ich widziano. A dlaczego po prostu nie pójdą tam kanalizacja? Odpowiedź jest bardzo prosta, ponieważ się nie da. Tunele prowadzące do Miasta zostały zawalone, podobnie do innych osad typu Sobibór, Orchówek był odcięty od innych osad, zdany tylko na siebie.

- A daj spokój, mamy broń. Ja mam Ak, ty ten swój łuk i Jarygina* pod paskiem. Damy radę — Próbował przekonać chłopaka do dalszego wypadu poza wybrany teren, oferta brzmiała dość kusząco, oraz wyposażenie dwójki, które dawał poczucie bezpieczeństwa, kusiły chłopaka o próbę dotarcia do miasta, lecz chwila namysłu wystarczyła, aby Orzeł obrzucił plan towarzysza — To bez sensu, wilczur wyskoczy, ty mu strzelisz w łapę i ci się Ak zawiesi, wilczur zacznie drzeć ryja i z lasu wyskoczą kolejne dziesięć wilków — odparł, mówiąc o dość realnie brzmiącym planie wydarzeń, który przedstawiał, to co się stanie, jeśli ruszą w stronę Włodawy

— Zawsze musisz myśleć tak pesymistycznie?

— zadał pytanie w stronę Orła Jaszczur

— To nie jest pesymistyczne, a racjonalne... Wracamy?

- Tak... Chodźmy – odparł jaszczur, obracając się na pięcie, aby chwilę po tym ruszyć w stronę centrum wsi, do bezpiecznych tunelów.

 

*1. Pistolet Jarygina (PJa) znany również jako МР-443 "Gawron"

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Maksimow 01.02.2022
    "pomijając te bomby i miny rzucone na biednych strażników granicznych, którzy akurat wtedy patrolowali granicę Polsko-Białoruską" - nie wiem na ile się wzorujesz na tym co jest teraz ale pamiętaj, że bomby nuklearny spadły w 2013 (albo 2003, dokładnie nie pamiętam).
    przed ostania linijka dialogowa, chyba się źle wkleiła...
    Tekst nie jest zły. Popracuj trochę nad opisem świata i emocjami w dialogach.
    Życzę powodzenia.
  • Maksimow 01.02.2022
    w kilku słowach lepszego wyjaśnienia :)
    za mało trzymasz się uniwersum a za bardzo piszesz swoje. Może spróbuj w tym kierunku.
  • Amberose0880 01.02.2022
    Bomby spadły w 2013 roku, gdzieś 2-3 godziny po wybuchu konfliktu i przypuszczam że Białoruś zdążyła by w małym stopniu najechała tereny RP, w tym na terytorium na którym dzieje się akcja
  • Maksimow 01.02.2022
    Może masz rację ale naprawdę spróbuj napisać swoje postapo, bo to się w miarę dobrze czyta ale jako postapo a nie uniwersum metro
  • Amberose0880 01.02.2022
    Maksimow spróbuję twojej rady

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania