Upadek
Upadłam. wszędzie szkło – przywilej tych, którym odmówiono wstępu do królestwa. Jestem nienasycona: chłonę światło i natychmiast wymiotuję. Otchłań przyzywa: stąd słyszę jej demoniczne wycie. Po raz kolejny pozwalam jej wejść. Oto ja, twoja służebnica i niech mi się stanie według słowa twego, mówię, a ona uśmiecha się tylko, odsłaniając zęby. Odtąd śnimy już wspólnie: przepływa przez nas rzeka krwi, w której otchłań topi mnie bezwolnie, a ja cały czas patrzę jej w oczy z uwielbieniem. Uderzają w nas słowa: przed tobą zamglony świt i jaskółczy zew, słyszę, lecz wiem, że one nie są z tego świata – chcą budować królestwo, do którego mnie odmówiono dostępu. Niegdyś żebrałam u waszego progu, odpowiadam. Wdarliście się we mnie i zostawiliście nagą, bez skrawka słońca, które tylekroć obiecywaliście. Jesteście smugą światła, a ja okrwawionym cieniem. Zgliszczami. Stertą dymiących kości, od zawsze gwałconych waszym litościwie karcącym spojrzeniem. Na horyzoncie majaczy zbawienie: idźcie w jego stronę i weźcie; ja go nie potrzebuję. Wreszcie słowa cichną. Przy moim lewym boku otchłań. Do wnętrza wlewa ciemność, ale za to wyciąga ze skóry odłamki szkła. Krwawię. Krwawimy. Biorę ją za rękę i uśmiecham się. Idziemy. Prowadzi mnie do miejsca, które dobrze znam: tam, gdzie ostatnim nadziejom podrzyna się gardła.
Do miejsca agonii świateł.
Komentarze (15)
Tak że nie podoba mi się, przykro mi. Wg mnie to taki krzyk, zamiast ładnej wypowiedzi.
Pozdrawiam
Coś mi się jarzy, że o jaskółce wspominasz nie pierwszy raz:)→Pozdrawiam:)→5
Gdy już się czytelnik wygrzebie z powodzi zaimków, co zostaje? Rozpacz, narzekanie, marudzenie, pozorne godzenie się z losem i rolą tej gorszej, której ktoś czegoś odmówił. No, dobra, zdarzają się takie sytuacje i nie są one przyjemne. Brakuje mi jednak spojrzenia nieco dalej: czy to, że ów ktoś odmówił, to jest istotne? Miał prawo odmówić? Bo może nie miał, tylko udawał. Uzasadnił jakoś odmowę, czy rzekł tylko „Nie, bo nie”. Piszesz, że patrzyli karcąco – czyli nakładali presję psychiczną? Dajesz do zrozumienia, że stawiali się wyżej niż Ty, uważali za lepszych. W czym? Mieli rację?
Nie ma dogłębnego przeanalizowania sytuacji, tylko bierne przyjęcie, że tak musi być, bo oni... Jacy oni?
Oczywiście, niektóre warto. Gdyby, przyjmijmy czysto hipotetycznie, mój tekst przeczytał pewien znany pisarz o imieniu Jacek i poproszony o opinię powiedział szczerze "Ale gówno" to bym wszystko skreślił i poszedł na naukę wszystkiego od początku. Gdyby ten sam tekst przeczytał znany pisarz o imieniu Jarek i powiedział szczerze "Ale gówno" to bym się zastanowił, co poprawić. A gdyby przyszedł popularny i bardzo płodny pisarz Andrzej, przeczytał i szczerze powiedział "Ale gówno", to poklepałbym go po ramieniu i odrzekł "Znów zachowujesz się niekulturalnie Andrzejku".
Z jednymi opiniami liczymy się bardzo z innymi wcale. Zabrakło mi u Ciebie wyjaśnienia, dlaczego liczysz się z tymi akurat? Kim są oni?
I tak, hmm, rozumiem, co masz do przekazania: strumień świadomości ok, ale tutaj jest "za dużo" i forma jest niewystarczająco dobra, żeby przekonać do tekstu czytelnika. Przyjmuje na klatę :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania