Uparta miłość t.III r. 15[3]

Heniek pojechał z Jarkiem o Moskwy, rodzice zaś rozważali, oczekując powrotu syna, skąd u niego taka ochota do wojaży.

- To tak, jakby chciał być wszędzie tylko nie w domu, z rodziną. Bo weź ten Kraków.

- Nie przesadzaj młode to więc i ciekawe świata - uspakajała Mirka. Rozważałam też, czemu się uparł, że będzie studiował w Krakowie. Myślę, że kryje się coś, a raczej ktoś za tym.Gdy byli u Kasi w Krakowie, ponoć uparcie do kogoś wydzwaniał, ale bez rezultatu. Jagusia cisnęła, by powiedział do kogo, ale pary z gęby nie puścił, jak to on

Ostatnie dni września były wyjątkowo chłodne i mgliste; wyglądało na to, że syn wróci niezadowolony.

- Dwa tygodnie szybko minęły; Henio prosił, by ojciec odebrał go z moskiewskiego pociągu.

Droga była ciężka i panowie wrócili późnym wieczorem, Okazało się, ze przywiózł trzy wypakowane walizki - same prezenty dla rodziny. Był zestaw solidnych garnków dla mamy, były piękne narzuty na tapczany i radioodbiorniki i sprzęt myśliwski. Miody, herbaty, malutki samowar i wiele, wiele drobiazgów.

- Czy tan Jarek na bank napadł? - śmiała się Mirka, przecież to kosztuje ogromne pieniądze, taki bogaty?

- A do tego my nie żyliśmy nigdy w jakiejś wielkiej zażyłości - doprawdy jestem zaskoczony - dziwił się Adam

Żyje dostatnio, jak na korespondenta prasowego, poza tym to nie są drogie rzeczy, na ich ceny - wyjaśniał Henio. Zarabia dobrze, myślę, ze głównie dlatego, że pisze, co mu każą. Coś mi się też zdaje, ze jest wynagradzany z obu stron. Z tego, co mówił, chciałby z końcem roku wrócić na dobre. Zaprosił mnie, bo miał dużo wolnego czasu - rano szkolenie partyjne, a później dzień wolny.

- Trochę ci Moskwy pokazał?

- Faktycznie - trochę, bo gdyby się chciało zobaczyć wszystko, co warte obejrzenia - to miesiąc mało.ogromna metropolia, pełna kontrastów.

- Wiesz co, synek, pogadamy jutro, będziesz opowiadał ze szczegółami, a teraz idę spać, bo padam z nóg. Gdy ojciec wyszedł, Heniek uśmiechnął się zagadkowo i zapytał;

- Mamo, wierzysz w cuda?

- Nie bardzo, a to w związku z czym?- odrzekła sprzątając talerze ze stołu.

- Gdy byłem w Szwajcarii, zdarzyło się tak , że na terenie naszej Misji Katolickiej nocowała grupa studentów z Krakowa. No i przy tej okazji poznałem piękną dziewczynę - Klaudię. Wymieniliśmy numery telefonów. Nie odezwała się. Ja próbowałem setki razy, ale się nie udało. No i teraz w drodze powrotnej spotkałem ją, w pociągu!

Siedzieliście razem w przedziale?

- Nie. Po dziesięciu godzinach jazdy, spać nie mogłem, więc stałem przy oknie; zaczynało świtać. Ona chyba skorzystała z toalety, poznałem ją od razu!

- Sama jechała taki świat drogi?

- Nie, wracali z bratem od rodziców Ci,oboje pracują w Ministerstwie Spraw Zagranicznych , w biurze prawnym, często podróżują.Okazało się, ze brat też był w Szwajcarii, ale na niego nie zwróciłem uwagi wtedy.

- Na tym korytarzu pogadaliście?-

-

- Za Mińskiem przysiedli się do mojego przedziału

- Może i w Krakowie byście się spotkali.

-Ona zgubiła mój telefon, a studiuje na wydziale - górnictwo i geologia, poszła w ślady starszego brata. To wśród tysięcy studentów raczej byśmy na siebie nie wpadli.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania