Uparta miłość t.III r. 16[4]
Zalewscy nie zrobili nic złego, a i tak czuli się podle. Wizyta Natalki przerwała Mirce przygotowania do powrotu do pracy. Było tak,ż e o niczym innym nie potrafiła myśleć i rozmawiać.Najczęściej był to m monolog, bo mąż bardzo oszczędnie wypowiadał swoje opinie. Raz, że czuł się winny; a dwa, że sytuacja przypominała jego niechlubną przygodę z Klarą.
Miarka wciąż od nowa drążyła, co mogli zrobić, by do tego wszystkiego nie doszło.
- Daj spokój, kochanie - przerwał jej wywody - jeśli o kimś wato rozmawiać i nad kim się użalać - to jest Julka. W ostatnim czasie tyle się zwaliło tej biednej dziewczynie na głowę, że nie możemy stać z boku.
- Właśnie o tym z nią rozmawiałam, ale jest tak rozbita, że wprost niezdolna do działania. Może by i siadła do książek, ale tu nic nie ma, trzeba by pojechać do Poznania, a na to nie ma siły. Poza tym nie wie, czy ta ochrona środowiska dalej ją interesuje.
- Jak byłem na weselu u Piotrka, to Bojarski chwalił mi się,że syn wygrał olimpiadę wiedzy przyrodniczej w nagrodę ma indeks do wybranej uczelni i chyba taki kierunek wybrał.
- Czyli można u niego zasięgnąć informacji i pożyczyć podręczniki.Będę dzwonić do taty.
- Ostatnio, jak z nim gadałem, to się chwali,że lada dzień podłączą im telefon, nie będzie musiał chodzić do Zahptów.
-- Ale cisza, czyli jeszcze telefonu nie mają.
- Ja gdzieś mam numer telefonu do Bojarskich, pewnie w tym notesie, co mam w Przychodni.
-- No to ty poszukaj, a ja porozmawiam z Julką. W odróżnieniu od Reni, ona chętnie ze mną dyskutuje.
- Te wiadomości były dla dziewczyny, jak haust świeżego powietrza - mała lampka w ciemnym tunelu. Następnego dnia udało im się porozmawiać i z panem Romanem i z synem - Władziem. Powiedział im , że na jego uczelni już dodatkowego naboru nie ma , ale zdaje się, że na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, owszem. Obiecał,że wszystkiego się dowie , a podręczniki, jak najbardziej pożyczy.
Oboje Zalewscy byli poruszeni jego życzliwością i chęcią pomocy.
- Mama bardzo go kiedyś chwaliła, że taki uczynny. Bojarscy mają sklep i hurtownię spożywczą. U nich się zaopatruje Bożena Fabisiaków , gdy organizuje wesele. No i wystarczy zadzwonić, a Władzio przywiezie, co potrzeba i dla Bożeny i dla znajomych.
Henio. który przysłuchiwał się rozmowie, zaofiarował się,że jeśli tylko mama użyczy swego fiacika, to on pojedzie do Pogórza i przywiezie, co trzeba.
Zaczął przygotowania do wyjazdu, ku wielkiemu niezadowoleniu siostrzyczki - a tu z samego rana listonosz przyniósł pokaźnych rozmiarów paczkę. Wśród książek był list, że nie ma czasu do stracenia, bo egzaminy są za tydzień!
Pisał też, że jeśli trzeba, to on może z dziewczyną pojechać - zaprowadzić, gdzie potrzeba , pomóc w zakwaterowaniu i w ogóle we wszystkim. Julka przyjmowała te wiadomości z niedowierzaniem, ale i obawą. Mirka uspakajała i proponowała, w razie czego, może nocować u jej brata - Pawła.
- Przygotowania szły pełną parą, tymczasem w piątek przyjechał Igor. Zatrzymał się u Zalewskich, prosił Mirkę o błogosławieństwo i kryjąc twarz za wielkim bukietem z róż - poszedł przepraszać swoją byłą narzeczoną.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania