Upragniony poranek - Marzenie - Prolog

[Pisałem dość prostym językiem, aby szybko i zgrabnie dało się czytać.]

 

Kiedy jeszcze byliśmy dziećmi, wraz z Jokastą i Aamem marzyliśmy o wdrapaniu się na największą górę w mieście. Zapewne zabrzmi to jak durna mrzonka, zwłaszcza, że pochodzi ona z perspektywy pracującego dorosłego, ale czasami lubię wracać myślami do czasu tamtego lata, kiedy całe dnie spędzaliśmy na zabawach i konstruowaniu własnego sprzętu wspinaczkowego. Zastanawiam się... czy coś uległoby zmianie, gdyby tamtego dnia nam się udało...

- Lud, wracaj do roboty!

- J-już! Robi się! - na dźwięk zachrypniętego głosu pracodawcy, zasiadłem na fotelu obrotowym, a moje plecy mogły wreszcie odpocząć na jego oparciu.

Dorosłość. Minęło blisko piętnaście lat odkąd przestałem widywać się ze znajomymi na rzecz tej pracy. Ostatnimi czasy całe dnie spędzam poza domem, zwykle wykonując pracę biurowe do późnych godzin wieczornych, czy spacerując bez celu.

Nagle do mych uszu dotarł dźwięk pochodzący z włączonego przez szefa telewizora:

<A teraz prezentujemy państwu pierwszego mężczyznę, który pomimo braku lewej nogi wspiął się na sam szczyt góry Tieb, proszę nam powiedzieć CO skłoniło pana do podjęcia się tego wyzwania?>

Na całej powierzchni płaskiego ekranu telewizyjnego pojawiła się twarz mężczyzny w wieku zbliżonym do trzydziestki. Poza licznymi na twarzy piegami, jego cechą charakterystyczną były kolczyki szkaradnie przebijające każde jego ucho.

-Przede wszystkim zawsze chciałem to zrobić. Dodatkowo zawdzięczam wszystko latom morderczych treningów

-Musiało być panu ciężko?

-I to jeszcze jak - odparł z delikatnym opóźnieniem - Wielu ludzi mi to odradzało od samego początku, ale stoję tu i teraz, tylko spójrzcie wszyscy na to cudo! - Wskazał dłonią i kamera ukazywała obiekt moich dziecięcych marzeń, górę Tieb w całej swej okazałości. U jej podnóża znajdowała się nieporównywalnie małych rozmiarów wioska, w której przed laty mieszkałem.

- Dobrze, to by było na tyle w dzisiejszym wydaniu "Wywiadu południa" Zapraszamy jutro w samiusieńkie południe...

Miałem już udać się do pracy, ignorując całkowicie kolejne słowa spikera, wtem...

- Mówił do was Aamem York z kanału siódmego!

Chciałem spojrzeć na ekran telewizora, ale wywiadowi ustąpiła seria reklam. Aamem...

Poczułem ciepło, którego źródłem była moja klatka piersiowa, po czym poczułem jak moje serce zaczyna bić z oszałamiającą prędkością. Kiedy bliski byłem okiełznania spływającego po mnie potu...Straciłem przytomność.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Bajkopisarz 12.05.2020
    „wreszcie odpocząć na jego”
    Lepiej: spocząć
    „wykonując pracę biurowe”
    Prace
    „każde jego ucho.”
    Jedno i drugie ucho LUB każde z uszu (w obu przypadkach unikasz zaimka i powtórki)
    „Poczułem ciepło, którego źródłem była moja klatka piersiowa, po czym poczułem jak moje”
    2 x poczułem, 2 x moje

    Potrzebne będzie doprawdy dobre usprawiedliwienie tego omdlenia ? Reakcja dość nietypowa jak na opisywane zdarzenie, więc zajrzę do kolejnej części, co z tego wyszło.
  • Future 12.05.2020
    Dzięki, generalnie to moje pierwsze, gdziekolwiek opublikowane opowiadanie. Generalnie to będę prowadził profil w kierunku rozważania i pseudofilozofii. Liczę, że wpadniesz ponownie.
  • Future 12.05.2020
    i jak widać powtórzyłem "generalnie", oj nieuważny ja ;I
  • Bajkopisarz 12.05.2020
    Future - bardzo lubię pseudofilozofię, więc mnie zachęciłeś :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania