uproszczone

po co księżyc

zimne światło rozkłada na łóżku

w noc pustą z braku snów

ciebie pytam

 

po co czas

płynie porywistym nurtem

zabiera dni

i skronie srebrzy

ku ziemi pochyla

drzewa smagane przez wiatr

nim złamie pieszczotą ogłupi

w tańcu zgubi

a później

 

żal

tym większy

im większe były nadzieje

że wystarczy być

nieważne jak

byle świt

a później jakoś się potoczy

 

słowo do słowa

i dłoń nie trafi w próżnię

a nocą na prześcieradle i poduszce

wgłębienie jeszcze ciepłe

i sylwetka w otwartym oknie

czerwony ognik zamiast gwiazdy

i dym

 

po nim jak po nitce pójdę

wyuczoną trasą

pomiędzy ramiona

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • piliery 8 miesięcy temu
    Jak bardzo dojrzała to poezja. W swojej prostocie, jasnym przekazie. Wiersz mnie zachwycił.
  • Rok 8 miesięcy temu
    Człowieczy los. Synteza w lirycznej pigułce, która leczy bunt, godzi z nieuniknionym.
    Mądry, empatyczny, uniwersalny przekaz.
    Zatrzymał, zamyślił, zamknął etap.
    Piękna, dojrzała w swej prostocie Poezja.
  • Jacom JacaM 8 miesięcy temu
    🙂
  • Nuria 8 miesięcy temu
    Piękny wiersz.
  • Zenza 8 miesięcy temu
    Przypomniała mi się słowa piosenki zespołu Variete:

    "A iskry iskry iskry
    Otoczone kordonami gwardii
    Tlą się"

    Pozdrawiam.
  • Zenza 8 miesięcy temu
    Przypomniały* - wybacz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania