Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Uprowadzona

- Chciałabym dzisiaj zwolnić się z ostatniej lekcji. - Mówię lekceważąco do pani Róży. Nie znoszę tej cholernej szkoły! Sprawiałaby mi radość tylko wtedy, gdybym miała po co do niej iść. Tak jak mówi przysłowie: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. A dzisiaj są, kurcze, moje urodziny. Nie mam ochoty siedzieć do szesnastej w tym piekle.

 

- A czemu to tak? - Pyta zdumiona nauczycielka. Nie chciałam, żeby o to zapytała. Nie znoszę takich pytań, według mnie są zbędne. Chociaż i tak nigdy nie zrozumiem dorosłych. No może, gdy sama dorosnę.

 

- Mam dzisiaj urodziny — przewracam oczami — no i jak pani się zgodzi, to uznam to za prezent urodzinowy. - Nauczycielka śmieje się ironicznie.

 

- Aleś wymyśliła! Rodzice wyrazili zgodę? - Krzyżuje ręce na piersi.

 

- Tak. Może pani zadzwonić i zapytać. - Haha, oby to kupiła! Śmiesznie się składa, że rodzice nie wiedzą nawet o moim istnieniu. Ciekawe co by odpowiedzieli, gdyby naprawdę do nich zadzwoniła.

 

- No dobrze, możesz dziś wrócić wcześniej, ale pamiętaj! W zamian, jutro, sprawdzian z fizyki masz mi napisać na cztery! - Stawia warunek. Sensei! Wymagasz ode mnie zbyt wiele.

 

- Ta, jasne. Mogę już iść? - Pytam niecierpliwie. Sytuacja naprawdę zaczyna mnie nudzić.

 

- Tak. Tylko uważaj na siebie! Pamiętaj! - Upomina mnie, mówiąc coraz wyższym tonem.

 

- Tak, tak! - Szybkim krokiem kieruję się do szatni. Jakbym nie wiedziała! Od kilkunastu lat słyszę tą samą gadkę. Czy oni nie mają dość w kółko powtarzać tego samego? Przecież doskonale już to wiem, ile to razy rozmawialiśmy o tym na technice. Uwierz, sensei, czasami wiem więcej od Ciebie. Wkładam kurtkę, buty, czapkę i wychodzę podskakując ze szkoły. Do domu nie mam tak daleko — dwa razy przejść przez pasy, mały lasek i prostą drogą do celu. Chcę się tam znaleźć jak najszybciej. Haha, na moje nieszczęście nagle zaczęło kropić, a moja kurtka jest bez kaptura. Że też nie założyłam dziś bluzy! Przyspieszam kroku a mały deszczyk przemienia się w porządną ulewę. Dochodzę do pierwszych pasów i widzę zielone światło. W połowie drogi o mało nie przejeżdża mnie samochód, cholera! Pijany koleś, czy co? W ostatniej chwili zatrzymuje się milimetr przed białym pasem.

 

- Uważaj jak jeździsz, pacanie! - Mruczę zirytowana pod nosem. To jest chyba mój pechowy dzień, ale, że w urodziny? Przeklęłabym swój los. Hmm... W pewnym momencie zachciało mi się sushi. W sumie, co mi szkodzi wpaść do knajpki niedaleko? To tylko pięćdziesiąt metrów różnicy. Ale najpierw! Uf, tak, wzięłam portfel. Z daleka widać już zarys budynku.

 

Zajmuję miejsce w kącie sali. Moje włosy są całe mokre, tak samo, jak plecak, pewnie z przemoczonymi książkami. Rewelacja. Padnięta, rzucam się na krzesło. Po krótkiej chwili podchodzi do mnie kelnerka.

 

- Co podać? - Pyta łagodnym głosem. Na jej twarzy widać uśmiech. Wydaje się sympatyczną osobą.

 

- Sushi i może herbatę. - Spoglądam na menu. Nie jestem pewna czy herbata pasuje sushi, ale jak już palnęłam to niech będzie.

 

- Dobrze, za około pół godziny będzie gotowe. - Informuje pisząc zamówienie w swoim małym notesiku. Przytakuję. W międzyczasie wyjmuję, na szczęście, suchą książkę. To moja lektura szkolna, jeśli nie przeczytam jej do końca tygodnia to dostanę kolejną jedynkę. Masakra, po co mi lektury? I tak do niczego się w życiu nie przydadzą. Uszczęśliwia mnie jedynie fakt, że dziś ma dojść najlepsza bluza na świecie! Biała z japońskim napisem na środku i na rękawach. Jest przepiękna!

Jednak w pewnej chwili zauważam dziwnego chłopaka, który ciągle się na mnie gapi. Jest ubrany na czarno, spod kaptura wystaje mu kosmyk brązowych włosów. Jest chyba w moim wieku lub o rok czy dwa lata starszy. Wydaje się przystojny, ale nie w moim typie. Przeraża mnie. Posyłam mu spojrzenie, mówiące, żeby się ode mnie odczepił. Ale on nic sobie z tego nie robi.

 

- Proszę, oto zamówienie. - Mówi kelnerka, która właśnie podeszła do mojego stolika. Kładzie na nim pysznie wyglądające sushi różnego rodzaju i gorącą herbatę.

 

- Dziękuję. A czy mogłaby pani poprosić tamtego chłopaka, aby przestał się tak na mnie gapić? To trochę krępujące. - Wskazuję na niego palcem.

 

- Oczywiście. - Posyłam facetowi wrogie spojrzenie. Widzę jak sympatyczna kelnerka łagodnie prosi go o to, o co poprosiłam. A on tylko ironicznie się uśmiecha i wychodzi z knajpki. Przy wyjściu puszcza mi oczko. Głupi, czy co? Lekceważę to i wracam do lektury.

 

Minęła godzina, może dwie. Wychodzę z knajpy i kieruję się w stronę lasu. Trochę się zasiedziałam, powoli robi się ciemno. Wyjmuję telefon i włączam latarkę. Wchodzę pomiędzy drzewa. Idę tak przez dłuższą chwilę nucąc sobie piosenki pod nosem. Nagle zauważam przed sobą znajomą twarz. Świecę na nią latarką. To ten chłopak z knajpy! Ten psychol? Naprawdę? Czego on ode mnie chce? Wolnym krokiem zbliża się do mnie. Bez tego kaptura na łbie jest na serio przystojny. Nie jestem w stanie się ruszyć, nie mam pojęcia dlaczego. Chłopak coraz bardziej się do mnie zbliża. Nie ukrywam swojego zaskoczenia. W końcu staje centralnie przede mną. Ironicznie się uśmiecha. Wygląda na pewnego siebie. Chowam telefon do kieszeni kurtki.

 

- Zdradzisz mi swoje imię, mała? - Pyta, bawiąc się kosmykiem moich włosów.

 

- S-Summer. - Odpowiadam niepewnie. Czy ja oszalałam?! Powiedziałam kompletnie obcemu człowiekowi moje prawdziwe imię! Mogłam wiać ile sił w nogach, nie wiadomo do czego ten koleś jest zdolny.

 

- Miło mi Cię poznać! - Szczerzy swoje idealnie białe zęby. Jest naprawdę zadbany... Dziwnie się czuję w jego towarzystwie. - Chciałabyś się gdzieś przejść?

 

- P-Przecież ja Cię nawet nie znam, głupku! - Wyrywam się oraz cofam o kilka kroków, aby stracił do mnie dostęp. Robi się nieciekawie!

 

- To się poznamy. Co za problem? Naprawdę wpadłaś mi w oko. Chodź! - Mocno łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą.

 

Po pewnym czasie zatrzymujemy się, na początku się szarpałam, wyrywałam, ale to nic nie dało więc zrezygnowałam z próby ucieczki. Jest naprawdę silny!

Stajemy w wydeptanym miejscu w lesie. Drzewa tu są wycięte. Wokoło są wielkie kamienie, na których spokojnie można usiąść we dwie osoby. Wszystko jest bardzo zadbane. Widocznie ktoś opiekuje się tym miejscem.

 

- Tutaj zawsze przychodzę po szkole z przyjaciółmi. Planujemy kolejne niecne plany. - Spojrzał na mnie z tym swoim uśmieszkiem. W pewnej chwili rozpina moją kurtkę i zdejmuje ją ze mnie.

 

- Co ty wyprawiasz?! - Krzyczę mu w twarz.

 

- Oho ho, spokojnie! Niedługo już Ci nie będzie zimno. - Rzuca kurtkę daleko od nas. Instynktownie, jedną ręką splata na moich plecach moje ręce odbierając mi możliwość bronienia się dłońmi. Drugą rękę kładzie na moim ramieniu i powoli zsuwa z niego bluzkę... Zaczynam panikować, szarpię się, ale to nic, do jasnej cholery nie daje! Wiem, co chce zrobić. Modlę się, aby ktoś przyszedł mi z pomocą. Chłopak zauważył mój niepokój. Gwałtownie zatrzymuje swoją rękę.

 

- Nie ma powodów do paniki. Przecież nie mam przy sobie żadnej broni. Nie będzie bolało... Summer. - Znowu na jego twarzy maluje się ten ironiczny uśmieszek.

 

- Zamknij się! - Że też telefon został w kurtce! Dlaczego to zawsze mnie spotyka?! Serce wali mi jak szalone. Nie mam pojęcia co mam zrobić. To miejsce jest odcięte od drogi, prawie nikt tu nie przychodzi. Nie ma żadnej nadziei na ratunek! Dobrze to przemyślał! Obrał mnie za cel już w knajpce! Jestem taka naiwna...

 

- Czemu od razu tak wybuchowo? Jeśli nie będziesz się opierać to skończymy to szybko! - Bezskutecznie próbuje mnie przekonać. Zdejmuje dłoń z mojego ramienia. Jestem na siebie zła, bo nie mogę nic zrobić! Nie mogę ani drgnąć z przerażenia! Jedną rękę powoli wkłada mi pod bluzkę. Jego dłonie są ciepłe, mimo że na dworze jest tak zimno. Na początku delikatnie masuje mnie po brzuchu. Serce coraz szybciej mi bije! Przybliża się jeszcze bardziej. Odchylam głowę do tyłu, żeby nie mógł mnie pocałować, wiem, że ma na to ochotę! Ostrożnie zdejmuje mi bluzkę. Rzuca ją tam, gdzie kurtkę. Nie wiem jak zrobił to jedną ręką, widać, że ma doświadczenie! W pewnej chwili potykam się o własne nogi chcąc zrobić krok do przodu wskutek czego, ląduję w objęciach nieznajomego. Czuję jak po policzku spływają mi pierwsze łzy. Boję się! Do czego On jest zdolny?

 

- Nie płacz, mała. Przecież jesteś przy mnie. - Stara się mnie uspokoić. - Chciałabyś to przerwać?

 

I to mnie zszokowało. Mam prawo wyboru... Zastanawiam się, czy to aby nie podstęp. Jednak jakby nigdy nic, przytakuję.

 

- W takim razie, chodź! - Znów ciągnie mnie za rękę i biegniemy tą samą drogą co przyszliśmy. Dosłownie — zanim się obejrzałam byliśmy już przy samochodzie. Pewnie jego. Czy tak szybko biegliśmy?

 

- Jesteśmy! - Mówi chłopak wdychając odrobinę świeżego powietrza. Wysiadam z auta i nieśmiało rozglądam się. Nieznajomy łapie mnie za rękę i szybkim krokiem idziemy do dużego domu. Jest naprawdę duży. Wygląda bardzo bogato. - Starych nie ma w domu więc możemy zaszaleć. - Więc przyjechaliśmy do jego domu. Chyba pochodzi z bogatej rodziny. Ale chwila! Co ja robię?! Postradałam zmysły?! Dałam się omamić i dobrowolnie tutaj przyjechałam! Nie mam zamiaru skończyć razem z nim w jednym łóżku! Wyrywam się z uścisku i biegnę w stronę domu naprzeciwko. Jednak po krótkiej chwili zamazuje mi się obraz przed oczami i chyba upadam na ziemię...

 

~

 

- Potem obudziłam się w szpitalu i nie mam pojęcia co się dalej wydarzyło. Nie chcieli mi powiedzieć. - Mówię patrząc na trójkę moich dzieci.

 

- Naprawdę?! Wow, mamusiu, musiałaś tak dużo przejść! - Głośnym tonem stwierdza mój sześcioletni synek.

 

- No ba! Ale mamusia wyszło z tego cało. Hah, to było tak dawno temu... - do pokoju wchodzi mój mąż — Mike, z kubkiem kawy w ręku.

 

- Co robicie? - Pyta, biorąc porządny łyk.

 

- Mamusia opowiada nam historię o tym jak porwał ją taki zły pan! - Mówi najmłodszy z braci. Wstaję i mówię Mike'owi na ucho:

 

- Czy jestem złą matką mówiąc im o tym?

 

- Dopóki nie wiedzą co znaczy gwałt to nie. - Zarumieniona śmieję się patrząc na moje słodkie pociechy.

 

„Tak, to naprawdę chora historia” - myślę podpijając trochę kawy małżonka.

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Kocwiaczek 13.03.2020
    tą samą
    przecinki przed a
    o mało nie przejeżdża mnie
    pasuje do sushi
    cię z małej litery
    "i doświadczony" - w czym? w gadce czy kręceniu włosami?
    trochę zamieszania z czasami. Napisałabym - był naprawdę silny, a nie jest
    są x2 - powtórzenia
    "Wiem, co chce zrobić" - przecinek przed co i później przy "co mam zrobić"
    on jest zdolny - on z małej litery

    Okeej. W życiu nie spotkałam tak durnej i naiwnej istoty jak bohaterka... Dziwna była też ta prośba by kelnerka przekazała chłopakowi, aby zaprzestał gapienia się na nią. U nas się tak nie robi, albo nigdy bym nie wpadła na pomysł by ktoś obcy w czymś takim miał mi pomóc. Pokazywanie palcem też nie jest zbyt grzeczne, ale może w innej kulturze jakoś ujdzie. Tekst ma trochę błędów jak powyżej, ale można go łatwo poprawić. Szkoda, że nie rozwinęłaś wątku urodzin i tych nieobecnych rodziców. Czemu idąc do domu kierowała się w stronę lasu? No chciałabym się dowiedzieć więcej, serio :) Tekst oceniam, na 4 przez te błędy, jak poprawisz, będzie bliżej 5. Mały minusik za ten niedosyt w wyjaśnianiu spraw - chyba, że będzie kontynuacja? :)
  • .Milky. 13.03.2020
    Dziękuję za wskazanie błędów. Za chwilę je poprawię ;)
    Nie dziwię się, że była źle wychowana skoro rodzice się nią nie interesują.
    Cóż, na początku bohaterka opowiadała, że aby dojść do jej domu należy przejść przez las.
    Nie planuję zrobić kontynuacji. Za 4 również jestem wdzięczna :D Wezmę twoje uwagi przy następnym opowiadaniu, postaram się zrobić więcej opisów :)
  • Shogun 13.03.2020
    Kurcze, bohaterka jest naprawdę głupia. Zamiast uciekać, to stoi jak ten słup soli. I w zasadzie czemu na końcu bohaterka śmiej się z gwałtu? Tego nie jestem w stanie zrozumieć. Ode mnie również 4. Gdybyś rozwinęła bardziej opowiadanie, a ma ono do tego potencjał, byłoby 5.
    Pozdrawiam ;).
  • .Milky. 13.03.2020
    Przyznam - jak to pisałam byłam pewna, że będzie dobrze ale teraz nie mam pojęcia jak to wyjaśnić :'D Postaram się dodać więcej scen opisujących akcję w następnym opowiadaniu. Wezmę twoje słowa pod uwagę ;)
    Również pozdrawiam :)
  • abominacja 13.03.2020
    pierwszy raz od czytania popularnych ff na watt znuwu zapragnełam zamordować główną bohaterkę
  • .Milky. 13.03.2020
    Tak, ja również czasami mam ochotę wyżyć się na bohaterze, który robi coś źle, mimo że pod nosem ma odpowiedź ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania