Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Uratowana z topieli - cykl "Pieśń o Waginie" 03

Na kąpielisku faulusy zaczęły siać spustoszenie. Bóstwom tylko dziękować, że ich podstawowe narządy bojowe w chwili szczególnego podniecenia podnosiły się w górę, wysoko ponad powierzchnię wody i pęczniały na kształt niby pół-rogów, pół-płetw - przez co dosadnie sygnalizowały obecność tych posamczych pomiotów w wodzie. Oprócz fallicznego rogu resztę cielska faulusa stanowił długi opływowy korpus z płetwami dostosowanymi do szybkiego przemieszczania się w wodzie i pazurzaste odnóża.

 

Dziewczyny z wrzaskiem nadal uciekały, oddalając się od plaży. Niektóre nagie, niektóre w koszulach kąpielowych, niektóre owinięte w jakie bądź fragmenty przyodziewku. U wybrzeżnych piasków różowe rogi faulusów wojowniczo bujały się na falach, jak żywe pale albo dziwne boje - takie, które na szkodę, nie na bezpieczeństwo człeka w wodzie są stawiane.

 

Wydawało się, że wszystkie niewiasty ocalały z ataku, kiedy nagle z głębi morza wychynął róg potężnego faulusa, a na jego szczycie wiła się w boleściach nastolatka. Jej dopiero co pęczniejące piersi błyszczały wodą skąpaną zachodzącym słońcem, a jej uda spływały krwią, śluzem i pianą. Nabita na róg faulusa zdawała się tkwić w nienaturalnej pozie rannego jeźdźca, spoczywającego na grzbiecie wodnego wierzchowca, bijąc bezskutecznie nogami o jego grzbiet. Faulus triumfalnie popłynął wzdłuż wybrzeża, prezentując swoją wydzierającą się wniebogłosy ofiarę. Podłechtał tym co nieco w zazdrości innych faulusów - tak że zaczęli się ku niemu kierować, zamyślając jak coś z jego zdobyczy uszczknąć. Ale triumfator wcześniej wyczuł sprawę i zaraz potem odpłynął dalej od brzegu, w głąb morza, dźwigając na swoim rogu osłabłą albo już i nieprzytomną ofiarę. W końcu wyskoczył zuchwale w górę, ponad powierzchnię, wzbijając wody aby zademonstrować całą swoją rybiopodobną postać dzierżącą dziewczynę. I zaraz ponownie zatopił się w oceanicznej toni.

 

Trwało to tylko moment, bo za chwilę faulus wychynął z wody znowu, dygocząc za sprawą włóczni, która runęła z niewiadomego kierunku i przeszyła jego korpus. Dziewczyny jeszcze ze swojego cokołu nie zrzucił, ale już czuł przenikliwy ból przenikający jego cielsko. Zaraz potem spadła i sięgnęła celu włócznia druga i trzecia. A wreszcie zza ledwie widzialnego ostrowia wyskoczyła łódka prowadzona pewnym wiosłem Wagina.

 

Potrójnie zraniony stwór zaczął miotać się w wodzie i zrzucił wreszcie z rogu swoją zdobycz, To było najważniejsze na czym zależało Waginowi. I najważniejsze na czym zależało innym faulusom, które obserwowały kotłowaninę w wodzie i widząc, że faulus gubi ofiarę, ruszyły szybko w jego kierunku. Wagin zanurkował z nożem w zębach, przez zamuloną wodę w kierunku ofiary. Napotkał jej długie włosy i zaczął ciągnąć je ku sobie, obiema rękami. W wodzie powstał tumult.

 

Kandydatów na dziewczynę przybywało, a pozbawiony zdobyczy faulus, raniony podwójnie, bo i w swojej dumie, i w swoim cielsku mimo upływu krwi próbował odbić brankę. Wagin chwycił teraz dziewczynę pod pachy, wyjął sobie z ust nóż i raz to wynurzając się, raz zanurzając w wodzie obficie ciął ostrzem atakujące go stworzenia na wszystkie strony. Najważniejsza była łódka i niewielka wysepka. Wepchnąć dziewczynę na dżonkę, żeby uwolnić się od jej ciężaru, a potem przepchnąć dżonkę na wysepkę. Na wysepkę, która gwarantowała im bezpieczeństwo od faulusów. Nóż Wagina szalał niczym opętany młynek, torując mu drogę ucieczki.

 

Faulusy również nie próżnowały, ciągle doskakując i tnąc go miniaturowymi płetwo-pazurkami. Wreszcie rzucił się z wody razem z dziewczyną na dżonkę, niemal zatapiając łódkę, ale szybko powrócił do wody, żeby dżonka z dziewczyną mogła utrzymać się na powierzchni. Płynąc na stojąco w wodzie, ocenił sytuację. Kilkanaście faulusów krążyło niespokojnie, a różowawe plamy na wodzie wskazywały, że i one są ranne. Głównego porywacza nie było widać - być może te kilka włóczni i potem liczne cięcia nożem posłały go na dno.

 

Wagin wiedział, że teraz musi wysilić się na mocną demonstrację! Nie zwracając uwagi na to, że oddala się od czółna, rzucił się wpław ku najbliższemu faulusowi i jednym, długo trwającym siarczystym ciosem noża oderżnął mu długi, różowy róg. Potrząsnął nim, tak aby wszyscy widzieli, co zrobił, a potem rzucił trofeum tam gdzie kłębiła się reszta wodnej bandy. Ten widok wywołał wśród nich poruszenie, graniczące z popłochem. Faulusy pośpieszne rozpierzchły się we wszystkie strony.

 

Wagin wepchnął łódź z nieprzytomną dziewczyną na nabrzeże niewielkiego ostrowia, rzucił okiem na jej nagie ciało z pokrwawionym kroczem i w tym momencie zemdlał. Z przemęczenia i z upływu krwi. "Jest skalana" - to ostatnia myśl, jaka przeszła przez jego świadomość. "Jest skalana, splugawiona. Nie pomogłem".

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania