Uraz

Kiedy rozlega się huk armat, giną ludzie mordowani razem z ich domem, trudno roztkliwiać się nad szczęśliwą pszczółką; w trakcie wojny nie ma za wiele miejsca na zachwyty nad kulturą agresora. W tym względzie powszechne jest hurtowe traktowanie napastnika jako barbarzyńcy niezdolnego do wyrażania subtelnych uczuć. Hurtowe, czyli obejmujące WSZYSTKIE wytwory artystyczne. I to niezależnie od czasu ich powstania. Bo co prawda nie powinna istnieć odpowiedzialność zbiorowa i winą za krwawe wyczyny furiata nie należałoby obarczać się np. Puszkina, lecz prawdą jest też fakt, że w każdym z nas drzemią urazy nakazujące potępiać cały naród.

*

Dlaczego mamy ich nie przeklinać ryczałtem? Ano dlatego, że znamy historię Rosji z doświadczeń wykarbowanych na własnej skórze. A lekcje te i nauki, to długoletnia niewola pod rosyjskim butem, to rekreacyjne wyjazdy do sanatorium Sybir, systematyczna rusyfikacja i stale objawiana pogarda wobec polskiej ludności. A po niewoli, dalszy ciąg upadlania w postaci napaści na ledwo odzyskany, niepodległy kraj. A po nieudanej inwazji, kolejna, i, niestety, udana próba nazywana czwartym rozbiorem. A jeszcze później, cyniczna pomoc walczącej Warszawie. A na koniec, zwieńczenie: sowiecka okupacja, czyli PRL.

*

Za co kochać, wielbić, napawać się ichnią kulturą? W porównaniu z ludnością Rosji (147 mln), ilu wśród nich jest Czajkowskich, Strawińskich, Brodskich? Opozycjonistów jawnie przeciwstawiających się rosyjskiemu systemowi sprawowania władzy? A ilu zwolenników tejże? Służalców, kanalii, donosicieli wychowanych na stalinowskiej tradycji do bezkarnego rabowania i niszczenia? Przyzwyczajonych do pędzenia wygodnego korzystania z cudzego dorobku? Są ich masy i zdecydowani przeciwnicy reżimu stanowią ułamek procenta tych, do których przemawia kultura.

*

Język niemiecki jest piękny, a naród nim się posługujący określany jest mianem ojczyzny filozofów. A mimo to słysząc jego mowę, nie umiem przezwyciężyć zadawnionych urazów i zamiast słów Heinego, Schillera czy Goethego, mam w uszach szczekliwe hende hoch. Podobnie z urazem do rosyjskiego; dla mnie obydwa kojarzą się z najeźdźcami.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Noico1 07.02.2023
    Nerwinka, sam bym tego lepiej nie napisał, podpisuję się pod całym tekstem. Porządniejesz, albo mam zwidy.
  • Grain 07.02.2023
    Pełna zgoda.
  • nerwinka 07.02.2023
    Noico 1. Masz zwidy, bo porządnym byłem zawsze. To tobie poprawił się wzrok.
  • Narrator 08.02.2023
    „Z mową niemiecką to u mnie był ciekawy problem. Po prostu nie chciałem się jej uczyć. Miałem do niej wstręt i przez pięć lat obozu nauczyłem się tylko tyle, ile mi siłą wcisnęli do głowy ciągłym powtarzaniem.”

    Stanisław Grzesiuk (1918-1963), „Pięć lat kacetu”.
  • Noico1 08.02.2023
    Z tym pięknem mowy niemieckiej też bym nie przesadzał. Akurat jest to język, który mam najlepiej opanowany i w gruncie rzeczy uważam go za dość prostacki. Co nie znaczy, że nie można w nim tworzyć pięknej prozy i poezji. Można. Ale chyba w każdym języku jest możliwe.
  • Noico1, "chyba w każdym języku jest możliwe"

    W rodzimych narzeczach Vanuatu, najfajowniejszy.
  • Marian 08.02.2023
    Masz rację, ale niemiecki kojarzy mi się z jednorazową zbrodnią (masową i ohydną), natomiast rosyjski z permanentną.
  • Noico1 08.02.2023
    Zbrodnie w Namibii, w I wojnie również, choćby spalenie Kalisz i eksterminacja bezbronnej ludności. Takich smaczków jest więcej.
  • Narrator 09.02.2023
    Urazu do Niemców nie mam, lecz miłością również do nich nie pałam.

    Autor chyba zapomniał, że ziemie jego dziadów od zarania dziejów stały na drodze niemieckiej ekspansji, a Polacy byli poddawani bezlitosnej i systematycznej germanizacji. Przykładem są Zakon Krzyżacki i Królestwo Prus, a później Cesarstwo Niemieckie, które się stało platformą dla koszmarnych planów Hitlera. Pojęcia „Untermensch”, „Lebensraum” zostały ukute długo przed Hitlerem, chociaż to dopiero on nadał tym słowom praktycznego, a przez to makabrycznego znaczenia. Podbój zaczyna się od sąsiada, a że bez trwogi chwytaliśmy za miecz i biliśmy się lepiej niż inne słowiańskie narody, to na nas skupiła się największa nienawiść. Znalazło to wydźwięk w Generalplan Ost, według którego aż 85 procent populacji, czyli ponad 20 milionów Polaków miało być poddanych eksterminacji, podczas gdy jedynie połowa Czechów, co i tak wydaje się zbyt drakońskie, gdyż Czesi nie dokonywali zamachów, nie wysadzali w powietrze transportów, nie wzniecili powstania, a produkcja przemysłowa w Czechach podczas okupacji nawet wzrosła i gdyby szala zwycięstwa nie przechyliła się na stronę ZSRR, Czesi wkrótce śpiewaliby „Kde domov můj” po niemiecku. Słowacja posłużyła Niemcom za odskocznię do ataku na Polskę, Chorwaci mieli ustaszy, Serbowie czetników, dlatego żadnego z tych narodów na liście Generalplan Ost nie było.

    Pan Marian napisał powyżej: „niemiecki kojarzy mi się z jednorazową zbrodnią (masową i ohydną)” co jest całkiem zrozumiałe, bo jakże naród, który wydał tylu myślicieli, naukowców, kompozytorów, podarował światu tyle epokowych wynalazków i cennych technologii, mógł również być przyczyną największej w historii ludzkości katastrofy? Amerykanie poszli o krok dalej i znaleźli na to rozwiązanie — w polskiej wersji Wikipedii stoi: niemieckie obozy koncentracyjne; w angielskojęzycznej: nazistowskie obozy koncentracyjne, bo w latach 1933-1945 dobrzy Niemcy odlecieli na bliżej nam nieznaną planetę, a ich miejsce zajęli naziści o zbrodniczych zamiarach. Ciekawe, że termin „naziści” dotyczy jedynie Niemców, a nie nacji im się wysługujących, na przykład Ukraińców, choć i tutaj coraz częściej spotykam nazwę „trawniki”. Dowodzi to jak ważne jest przypadek Hitlera izolować: żeby nie obciążyć grzechami całego państwa, tym bardziej gdy państwo jest piątą potęgą gospodarczą świata. Zresztą, tak naprawdę Hitler był Austriakiem i Niemcy nie mają z nim nic wspólnego.

    Tymczasem Rosjanie, choć także spłodzili wielu wybitnych pisarzy i innych artystów, nie potrafią do dziś skonstruować porządnego samochodu, nie mówiąc o komputerze lub smartfonie. A na tym świecie przebaczą prędzej bogatemu mordercy, aniżeli durnemu biedakowi. O Rosjanach mógłbym napisać więcej złego niż profesor Nerwinka, lecz to nie zmieni w niczym naszej sytuacji, o której zadecyduje prosta polityka: jeśli autobus linii „Niemcy” zmierza w naszym kierunku, to do niego wsiadamy, ale zamiast jechać do samej pętli, wysiadamy na przystanku „Polska”. A jeśli przystanek ten nie wypada po drodze, wtedy się przesiadamy na inny autobus, choćby z napisem „Rosja”, jak długo nas tam zawiezie. Takiej strategii używałem w swoim życiu pracując 14 lat dla niemieckiej firmy, gdzie poznałem wielu życzliwych ludzi, a oni również mnie lubili, nie za to, że jestem Polakiem, ale że zrobiłem dla nich wiele dobrego. Czy bym się ożenił z Niemką, to już inna sprawa…

    Natomiast w temacie języka — język nie powstał po to, żeby cieszyć ucho (chociaż Włosi i Francuzi pewnie temu zaprzeczą), tylko żeby wyrazić najbardziej zawiłe myśli w jak najprostszy, najbardziej zrozumiały sposób. Każdy język, który sprosta tym wymaganiom jest piękny. Dla Maorysa najpiękniejszy jest język maoryski i trudno się z nim nie zgodzić. Słowa w niemieckim też mogą brzmieć cudownie, zwłaszcza śpiewane do muzyki Bacha:

    Erbarme dich, mein Gott,
    Um meiner Zähren willen!
    Schaue hier, Herz und Auge
    Weint vor dir bitterlich.
    Erbarme dich, mein Gott.
    (…)

    https://www.youtube.com/watch?v=DQUYZHKnn58

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania