Uroboros

Staroć wśród staroci... ale mam sentyment.

‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡‡

 

I nim się obejrzałam, znowu koło pani stoję. Dziś świeci słońce i jest ciepło, ale ponoć idzie zmiana pogody – zima wraca od wtorku. Wie pani, ja wolę jak przymrozi. Wózek nie grzęźnie, buty nie zapadają się po kostki. Idzie człowiek pewnie, a zmrożony śnieg cudownie chrzęści pod podeszwą. Najbardziej lubię moment, kiedy po wyjściu z niedowietrzonych pokoi, bierze się pierwszy wdech i mróz wnika do płuc. Nic lepiej nie orzeźwia. Od razu koronę Europy można zdobywać. Ale ludzie nie doceniają takiej pogody. Wolą cieplusio, zgnilusio. No. To ja objadę sobie raz czy dwa dookoła i wracam. Wyszłam dzisiaj później niż zwykle, to i czasu mam mniej. Aby do wtorku!

 

Ależ falstart. Ledwo co się pożegnałam, a już wróciłam. Kompletnie nie da się dzisiaj spacerować. Wszystkie boczne ścieżki pod błocichem. A tam prosto, przy tym jakby rondzie, rozkopali tak niechlujnie, że mimo iż alejka szeroka, nie przejedzie pani. Pokrążę sobie, w takim razie, tutaj chwilkę i trochę pani poopowiadam przy okazji. Już ostatnio, przy naszym spotkaniu, tak się zastanawiałam – jak to jest – że czasem jeden moment wystarczy i jest sympatia albo jej nie ma. Uśmiech człowieka ujmie, błysk w oku zatrzyma, czasem zaś, tembr głosu odrzuci. Raz polubiłam chłopaka tylko dlatego, że miał buty tej samej firmy. W sumie, jak się dobrze zastanowić, wszystko da się uzasadnić. Ale jak wytłumaczyć moją sympatię do pani? Nie mam pojęcia kim pani jest i co sprawiło, że jest pani właśnie tutaj. Znam pani imię oraz nazwisko i wiem, że umarła pani młodo. Grób pani, choć odnowiony, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Dużo takich w szeregu. A jednak coś sprawiło, że panią dostrzegłam i myślę o pani czasem. No tak, jest imię – Helcia, nie Helena. Zmarła pani pięćdziesiąt lat temu i leży w pojedynczym grobie. Czy ten (tak, myślę, że to mężczyzna), kto nazywał panią Helcią, wystawił pani ten nowy pomnik? Wygląda bardzo świeżo, ma najwyżej parę miesięcy. Wokół pięknie położona kostka i jeden duży znicz, który pamiętam, palił się jeszcze wczoraj. Ktoś dba o panią. Może to miłość i tęsknota? A może poczucie winy? Kto wie, czy któregoś dnia, przy pani kwaterze, nie spotkam się z tym, kto panią odwiedza. Spojrzę wtedy na niego ukradkiem, udając zainteresowanie grobem obok i mam nadzieję, że dużo wyczytam z jego twarzy.

 

Jestem z powrotem. Przejechałam kawałek w dół, do tych grobów przy modrzewiach. To też stały punkt moich spacerów. Uwielbiam te drzewa, choć wie pani, o tej porze roku wyglądają nieciekawie. Na gałęziach z przerzedzonymi, wyschniętymi rudymi igłami, niechlujnie jakoś wiszą maleńkie szyszki. Kiedyś widziałam na wsi bardzo brudnego kudłatego psa i od tej pory, pani wybaczy, zimowe modrzewie będą zawsze kojarzyć mi się z zaniedbanym psim tyłkiem. Ale to mnie nie zraża. Kiedy są zielone, wyglądają pięknie i lekko. Moja babcia mówiła na nie – "modrzeje" i mówiąc szczerze, za to najbardziej je lubię.

Przyznam, że krążę tam jeszcze z innego powodu. Kiedyś, to jeszcze przed zimą było, widziałam tam zjawiskową postać. Kobieta, czterdziestoparoletnia na oko, proste spodnie, dopasowany płaszczyk, krótkie falowane włosy w kolorze pieprzu z solą, na ramieniu plecakoworek, w dłoni trzy róże. Do tej pory nie jestem pewna, czym mnie ujęła. Tym, iż wbrew swojemu ubraniu wyglądała jak kwintesencja kobiecości i elegancji? Tym, że każdy jej ruch mówił: "jestem zadowolona z życia, wiem czego chcę", a wyraz twarzy dodawał: "jestem wolna"? A może zaciekawiła mnie, gdy podeszła do grobów pod modrzewiami i na trzech z nich położyła po róży? Nie wiem, ale od tej pory odwiedzam tamto miejsce, mając nadzieję, że zobaczę ją z daleka.

 

Przyznam się pani, że jeśli tylko mogę, żywych tutaj unikam. Świeżo posmutniałych nie chcę kłuć w oczy nieżałobą. Tych, co w żalu już okrzepli, omijam, bo są często skorzy do rozmowy. A ja nie chcę. Wie pani, z panią mogę ot tak, po prostu. Z żywymi tak się nie da. Wypytują, oceniają, dziwią się. "Z dzieckiem do umarłych? Jeszcze się na śmierć napatrzy, jeszcze poczuje." "Po co takie małe brać?" "A nie straszno pani? Nie dziwnie?"

 

Sama pani widzi, że omijam nie bez powodu. A przychodzę, bo lubię. Bo tuje, bo cisy, bo szyszki i liście, bo nagrobne fotografie. I wokół zaklęcia: żył, żyła, żyli i zdrowaś Mario. Tylko Adasie, Krzysie i Anulki swędzą w kącikach oczu.

 

Słońce zachodzi. Pozwoli pani, że się pożegnam, wracać trzeba.

Do widzenia. Pójdę naokoło, mam jeszcze trochę czasu.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (27)

  • kigja 28.09.2020
    Powtórzę swój komentarz z 2018:

    Niby peelka jest żywą wśród umarłych, ale trochę porusza się, jak duch.
    Omija ludzi pod pretekstem niewygodnych pytań,
    jakby była na granicy życia i śmierci...
    Może nie wie, że sama już nie żyje...

    No i że mi się podoba.
  • kigja 28.09.2020
    Ciekawe, czy ówczesna fanka zareaguje, jak w 2018?
  • Tjeri 28.09.2020
    Trochę mi wstyd, że już wtedy to był staroć... Ale jakoś lubię ten tekst...
    Dzięki, Kigjo.
  • Tjeri 28.09.2020
    kigja
    Co do pytania - myślę, że nie.
  • kigja 28.09.2020
    Tjeri
    To byłby krok w nową rzeczywistość.
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 28.09.2020
    Tjeri→Nie wiem, czy wtedy czytałem ów tekst, ale jeżeli nie, to postąpiłem nieroztropnie jak te panny i lampy oliwne.
    I nie wiem czemu, podziałał na mnie optymistycznie tak jakoś.
    Taki specyficzny klimat... dwóch światów jakby... i taki po prostu ludzki...
    bo człowiek człowiekowi powinien być człowiekiem, nie ważne, czy żyje, czy niby nie:))
    Kończę, bo zaczynam wymyślać↔Pozdrawiam:)→5
  • Tjeri 28.09.2020
    "człowiek człowiekowi powinien być człowiekiem, nie ważne, czy żyje, czy niby nie:))"
    Dobre!
    Dzięki, Dedo!
  • Kocwiaczek 28.09.2020
    Przepiękne. Serio, Tjeri, chwyta za serducho. Tylko zastanawia mnie czy te dywizy są celowe? Przyznam, że przez cały tekst oczekiwałam rozwiązania tajemnicy kim jest owa, niby żyjąca. Widzi mi się jako zgarbiona staruszka z wózeczkiem zakupowym, ale gdzieś tam, ta pewność, że ujrzy kobietę z różami podpowiada, iż być może jest duchem przemierzającym cmentarz. Dobry tekst. Nawet bardzo dobry:)
  • Tjeri 28.09.2020
    Dziękuję Kocwiaczku!
    No fakt, dywizy w końcówce. To stary tekst wprawdzie, ale widzę, że na początku są półpauzy, czyli nie jest to jakaś nieobrobiona wersja... No nie wim. Zaraz pousuwam. Dzięki!
  • Tjeri 28.09.2020
    Ha. Chyba jest jednak więcej do zmiany... Musiałam jednak jakąś stareńką wersję skopiować.
  • Pasja 28.09.2020
    Miasto umarłych. Alejki pomiędzy kwaterami są jak uliczki, czasem jak skrzyżowania, a czasem ślepe… można nazwać wszystkie bez wyjazdu. Doskonały monolog pomiędzy żywymi, a umarłymi… nie dialog, bo nikt jej nie odpowiada.
    "Wyszłam dzisiaj później niż zwykle, to i czasu mam mniej. Aby do wtorku!"… wtorek? dlaczego? Czy ma znaczenie dzień tygodnia i jakie?
    "Może to miłość i tęsknota? A może poczucie winy?"… jakie mocne stwierdzenie, może usprawiedliwienie zadbanego grobu i myśli staruszki biegnące do spotkania odwiedzającego… "Spojrzę wtedy na niego ukradkiem, udając zainteresowanie grobem obok i mam nadzieję, że dużo wyczytam z jego twarzy."… wizjonerka ludzkich twarzy. Czasem tak mamy, że pierwsze spojrzenie dużo nam powie o człowieku. Nie rozmowa, tylko wyraz twarzy.
    "przy modrzewiach. To też stały punkt moich spacerów."… niby spacer, a doskonały obraz przemijania. Połączony z modrzewiami i wspomnieniem babci… "Kiedy są zielone, wyglądają pięknie i lekko… wiosna i jesień i pomiędzy róże, samotne pojedyncze roże.
    "Świeżo posmutniałych nie chcę kłuć w oczy nie żałobą."… jakie wyczucie taktu… "Tych, co w żalu już okrzepli, omijam, bo są często skorzy do rozmowy."… czyli nie lubi słuchać, woli prowadzić rozmowy w ciszy i bez żywych, błądząc w myślach i tworzyć historie.
    Pójdę naokoło, mam jeszcze trochę czasu… czyżby do wtorku?
    Bardzo zastanawiający tekst i tajemniczy. Nie wiemy kim jest staruszka i gdzie mieszka. Czy wózek to jej podpórka, aby moc chodzić, czy bagaż? Nie wiemy kim była i dlaczego krążyła pomiędzy światem umarłych? Może to zagubiona dusza szukająca spokoju. Tylko ten luz i podejście są takie optymistyczne.
    Mocno poruszyłaś myśli.
    Pozdrawiam
  • Tjeri 28.09.2020
    Łał! Dzięki, Pasjo, za mega koment! Co do pytań o staruszkę... Pytanie czy to faktycznie staruszka była...
    Cieszé się, że poruszyłam :)
  • Akwadar 28.09.2020
    Pasja, podziwiam Cię za takie komentarze. Za uja pana nie potrafiłbym :)
  • Pasja 28.09.2020
    Akwadar pitu, pitu. ?
  • Akwadar 28.09.2020
    pasja tak, Pasyjko, tak jest.
  • Tjeri 28.09.2020
    Akwadar zgadzam się. Komenty Pasji wymiatają.
  • Akwadar 28.09.2020
    Tjeri bezsprzecznie!
  • Anonim 28.09.2020
    Tjeri,
    dla mnie ten tekst to gotowy monodram. Jest i specyfika miejsca, jest i charakterystyczny i naturalny (z małymi wyjątkami) język, ale jest i klimat. Jakoś mnie samemu cmentarz zawsze kojarzył się głównie z drzewami, a dopiero potem z grobami, co pod nimi.
    Tak więc tekst bardzo na tak. I nawet nie próbuję się doszukiwać tu czegoś więcej. Po prostu kupuję praktycznie całość.

    Pozdrawiam
  • Tjeri 28.09.2020
    W sumie to nawet nie zastanawiałam się nigdy jak ten tekst zaklasyfikować. Faktycznie wiele cech pasuje! Jakby go podrasować... Choć to tak stary tekst, że już w nim nawet grzebię :).
    Dziękuję, Antła!
  • Akwadar 28.09.2020
    Tjeri, ja nie jestem elokwentny w pisaniu komentów, więc powiem tylko, że spoko tekst :)
  • Tjeri 28.09.2020
    To ja tylko serdecznie podziękuję, Akwa :)
  • wicus 28.09.2020
    Pewnie Tjeri będzie się ze mnie śmiała, ale czytając sobie to... nie muszę mówić jakie opowiadanie, zgadzam się się z wieloma zachwytami Przedpiśców, pomyślałem sobie o "Kamieniu na kamieniu" Myśliwskiego. To bardzo odległa analogia, oczywiście, ale też z grobami i takimi - jak to określił AntoniGrycuk: "monodramami" w tle. Ale to jedynie tło, a zasadniczą sprawą, o której chcę powiedzieć jest naprawdę niemała klasa tej opowieści. Jej nieoczywisty klimat, odwaga, przejrzystość i autentyczność. Jeśli miałbym, wzorem Przedmówców, wskazać znaki zapytania, postawiłbym go w miejscach, gdzie wypowiedzi bohaterki trącą jakimś fałszem i sztucznością. Ale możliwe, że one też sąpotrzebne/to tylko moje subiektywne odczucie. Podsumowując: gdybym mógł, zaznaczyłbym pięć i pół gwiazdki.
  • Tjeri 28.09.2020
    Dziękuję, Wicus, za pochlebny koment i zaszczycające (nawet jeśli dalekie) skojarzenia.
    Jeśli możesz, rozwiń proszę, w których wypowiedziach widzisz sztuczność, może w przypływie mocy coś poprawię.
  • Szpilka 29.09.2020
    Nie lubię cmentarzy, natury nie zauważam, bo śmierć mnie zewsząd otacza. Twoja opowieść inna, oswaja miejsce spoczynku, bardzo mi się podoba ?
  • Tjeri 29.09.2020
    Kurczę to ja odwiedzam, kiedy tylko mam okazję. Wyjątkowo dobrze mi się tam myśli. Bardzo odpowiada mi klimat starych cmentarzy, z bogatym drzewostanem, zapomnianymi nieraz pomnikami, napisami na nagrobnych tablicach. Ze starszych nagrobków, często można wyczytać całe historie - czym kto się zajmował, jak wyglądał, w jaki sposób zabrała go śmierć.
    Na nowych niestety nie ma tego klimatu.

    Dziękuję, Szpilko za odwiedziny i koment. Jak będziesz miała okazję, spróbuj pospacerować bez uprzedzeń. Jak po parku, a nie po cmentarzu. Wbrew pozorom, tam śmierć jest już zastygła, oswojona. No chyba że się na pogrzeb trafi...
  • Szpilka 29.09.2020
    Tjeri

    To sprawa wyobraźni i upodobań, Ty na cmentarzu odnajdujesz spokój, a ja niepokój, Ty lubisz jesień, a ja czekam, aż SE pójdzie w diabły ?

    I piękne to różnienie się ?
  • Tjeri 29.09.2020
    Szpilka amen ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania