Urok diabła
Były dwie siostry i jeden brat: Hemera, Nyks i Tanatos. Imiona kojarzące się z mitologią,prawda?Dla ich rodziców ważna nie była tylko mitologia, najróżniejsze religie świata, Bóg i wszystko związane ze stworzeniem świata. Wracając jednak do rodzeństwa. Rodzeństwo nie miało kontaktu z rodzicami, widzieli ich to tylko tyle.
Hemera, Nyks i Tanatos: Dzień, Noc i Śmierć. Dzień równy Nocy. Śmierć równa im obu. Po co ukrywać, ich rodzicami byli Księżyc i Słońce. A szefem był Bóg.
- Spieszę się!-Hemera warknęła na brata- zaraz wschodzi nasza Matka, a moją robotą jest towarzyszenie jej aż do zachodu, Tan!- miażdżyła go spojrzeniem.
Cóż, moja siostra miała zły dzień. Zaśmiałam się z własnych myśli. Przecież ona była dniem.
- Kochanie- braciszek słodził siostrze- sorry,ale nawet śmierć musi jakoś wyglądać. Westchnęła Hemera.Wyglądała pięknie. W białej sukience i długich, jasnych włosach.
- Ładnie wyglądasz- powiedziałam na poprawę humoru
- Hemera, idziemy. Nyksiu, odpocznij. W nocy mam więcej roboty.-wzruszyłam ramionami i pokazałam mu język. Tak bardzo dojrzale jak na na starą Noc.
Nasza "praca" była w miarę spoko. Snucie się po mieście przez cały dzień lub całą noc. Osobiście, zaczynając robotę spacerowałam po najgroźniejszych uliczkach, a potem bawiłam się w najmodniejszych klubach. Nie chciałam zaniżać poziomu i rujnować wyobrażenia ludzi dotyczące mojej skromnej osoby. Musiałam się ubierać na czarno,a do nocy pasował lekko zdzirowaty styl, który kusił mężczyzn. Świetnie się bawiłam,udając zainteresowanie gatunkiem ludzkim.
Cóż, inaczej było z bardziej ułożoną siostrzyczką. Miła,pomocna, ładna, ale groźna. Bym zapomniała. Możemy czytać w myślach... Może to pycha, ale komplementy na temat pory dnia są satysfakcjonujące.
Jednak nasz brat zawsze nam towarzyszy. Nie koniecznie ze względu na więzi rodzinne. Idzie po dusze ludzi.
- Jak ja go nienawidzę!- warknęła po powrocie zmęczona Hemera- Chciał przy mnie odebrać dusze. I perfidnie się chwalił! Nie wiem, co mną kierowało, ale przytuliłam moją siostrę. Pstryknięciem palców zmieniłam swój wygląd. Wyeksponowałam swoje atuty. Hah! Jestem Nocą. Jestem idealna. Samo piękno.
- Nyks. - śmierć gapiła się gdzieś za mną.- Dużo dusz!
- Tan, ja nie będę patrzeć na twoją robotę.
- Dlaczego?- prowokował.Kłótnia z nim to sama przyjemność,jednak nie spodobało mi się, jak dziś traktował Hemerę.
- Cóż, mam plany- posłałam mu kpiący uśmiech- idę do klubu
- Znowu? Do tych napalonych idiotów?
- Tak, właśnie do nich. Zabawa z nimi to dla mnie sama przyjemność.
- Coś czuję, że dzisiaj przestanie ci się to podobać...
- Zamknij się. Nie jestem człowiekiem. Nie umrę.- nie patrząc za siebie skierowałam się na Ziemię. Tam ludzie jak zwykle spacerowali w świetle powoli rozświetlających się lamp ulicznych. Dla jaj pstryknięciem palców popsułam z dziesięć. Snop iskier przestraszył przechodniów. Szłam dalej z uniesioną głową. Kątem oka obserwowałam brata. Przyglądał się mężczyźnie w kapturze. Czy on ma jakąś obsesję?!?!
- Dobra, skręcam tam- wskazał palcem kuszącą uliczkę pogrążoną w słabym świetle samotnej latarni. Poszłam za nim. Na oko było wiadomo, co się stanie. Jeden facet wyglądający jak przystało na mordercę zabije słabszego za pomocą noża. A gdyby tak utrudnić zadanie? Zgasiłam światło. Uliczka pogrążyła się w ciemności. A gdyby tak dodać trochę dreszczyku? Chuchnęłam, tworząc gęstą mgłę.
- Co do cholery?!- morderca przytrzymując ofiarę, rozejrzał się dookoła
- Co ty robisz?!- Tanatos syknął wściekły, wprawiając mnie w samozadowolenie.
- Bawię się, braciszku. Rozluźnij się trochę. I tak umrze któryś z nich.- uśmiechnięta zostawiłam brata sama ruszając do ulubionego klubu. Idąc w tamtym kierunku, zauważyłam ponownie mężczyznę w kapturze.
Rockowe kawałki powitały mnie w wejściu. Byłam vipem sam właściciel robił wszystko, bym czuła się jak najlepiej.
- Hej mała- faceci szybko otoczyli mnie wianuszkiem, prosząc o tańce. Mogłam tak świetnie się bawić, ale tajemniczy chłopak z kapturem pociągnął mnie w ciemniejszy kąt klubu.
-Kim jesteś?- zapytał, patrząc na mnie podejrzanym wzrokiem
- Dziewczyną, która chce się wyszaleć. Podoba ci się ta odpowiedź?
- Nie. Kłamiesz.- ciekawe co z tego wyniknie?
- Skąd wiesz,że kłamię? Co wiesz?- ciekawe czy złapie haczyk?
- Szedłem za tobą- złapał. Jestem fenomenalna- widziałem, jak pstryknięciem palców gasisz światło i bawisz się w zaułku. Tylko ten chłopak koło ciebie jest zagadką. No i ty, i taka dziewczyna. Ją obserwuję w dzień, też na początku jest z tym chłopakiem. Kim jesteście?
- Rodzeństwem- uśmiechnęłam się jak, zwykle nieszczerze- czemu nas szpiegujesz?
- No tak, jesteście trochę podobni- mruknął- nie jesteście ludźmi. Zrobiłaś mgłę i zgasiłaś lampy. Twoja siostra sprawiła ulewę, a brat jest wszędzie gdzie, potem informują o śmierci. Jest mordercą?- hm... nie nazwałabym tego tak, ale z drugiej strony zabiera dusze... bardziej złodziej. Zresztą on jest śmiercią.
- Nie jest mordercą.
- Nie powiesz mi, kim jesteście?
- Nie- patrzyłam na niego z pogardą.
- Też nie jestem człowiekiem.
- Nie obchodzi mnie to- musiałam spławić gościa i zniknąć
- Jestem diabłem.- aha! To dlatego jest taki przystojny i zbyt pewny siebie.
- Nie wierzę ci- pokazał, jak na czubku palca zapala ogień i szybko zgasił płomień - interesujące
- Kim jesteś?-naciskał.
- Nocą.- patrzyliśmy w swoje oczy. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie rozmawiamy po raz pierwszy i nie po raz ostatni.
- Dzień, Noc i Śmierć.- wszystko zrozumiał- podasz mi swoje imię?
- Naszych imion nie podajemy byle komu- prychnęłam.
- Nie jestem byle kim. Jestem diabłem- również szeptał. Podanie imienia to zaufanie osobie...
- Nyks.- spojrzałam na niego czarnymi oczami, dotknęłam naszyjnika i zniknęłam, pozostawiając diabła z pustą już szklanką whisky.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania