uskok. grafit, nie granit
Iga stawia swój cień równo przy ścianie
doskonale nieruchomy przypomina rzeźbę z której nie wydobyto jeszcze
zbytku ciała
jest tylko bryła
trochę okrągła a trochę kanciasta
przecząc istnieniu zasad
i wszystkiego o co nie warto pocierać duszy
bo ani się przetrze ani uleci
dopóki jest komu podkładać światło dla równowagi
i kiedy tak stoją w świętym milczeniu odżegnując się od ust
kłamliwe powtarzających miłość
niech ci ręka nie drgnie rzeźbiarzu
szkoda młotków i dłut na zaklinanie brzydoty
odstaw cień
niech go ciągnie za sobą
jak ciągnie się dziwkę za włosy
upokorzona i tak nie odejdzie
zostanie u stóp
od dużego palca albo pięty
będzie przedłużeniem twoich słów
myślą gubioną w ciemności rzeźbionej spod powiek
-------
Iga zabiera swój cień
idą pod rękę jak para kochanków
do pierwszej lepszej bramy
popatrzeć jak zwisają dusze przywiązane do okien
z których już dawno wyrwano
tamto wołanie
Komentarze (4)
"wlosy" - może zamierzone "l".
Tym bardziej, iż cienia nie można zakryć. Zawsze jego będzie na wierzchu↔Pozdrawiam?:)
z których już dawno wyrwano
tamto wołanie
- patrzenie - ogólnie - jest moim zdaniem dobre, bo z niego coś zazwyczaj wynika. Jakaś refleksja, jakaś zmiana.
Mówi się też - jesteś tym, na co patrzysz. Czasem patrzymy na coś, co stworzył świat zewnętrzny. Np. na wieżowiec. Albo - na deszcz. A czasem patrzymy na coś, co stworzył nasz wewnętrzny świat. I w tej puencie jest chyba to drugie patrzenie.
(W zacytowanym fragmencie trochę zabawne jest "zwisanie przywiązanych dusz". W mojej wyobraźni są one tutaj podobne do balonów wypełnionych helem, gdy ten hel już się prawie całkiem ulotnił).
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania