Uskrzydleni

Na niebie pojawiły się czarne chmury, zimny powiew wiatru dał się w odczucia, kiedy tylko spojrzałam w rozbite lusterko wiszące na ścianie przy resztkach okna. Włosy stały się jednym wielkim mopem, czy w takiej chwili powinnam się martwić o wygląd swoich włosów? Moje ciało pokrywała krew, która zaczynała coraz to bardziej zasychać na skórze. Rany z każdą chwilą piekły coraz to mocniej, a ja wciąż musiałam uciekać, aby uważać na kolejne, które pewnie jeszcze dzisiaj na mnie czekają. Z każdą chwilą czułam, że to jest już mój koniec, przecież on i tak mnie dopadnie, a wtedy nawet nie zostanie ze mnie mokra plama. Wzięłam głęboki wdech nie mogłam akurat teraz wywoływać ataku paniki. Wiem, że Fabio gdzieś jest w tym domu, że jeszcze żyje…

Nagle lustro, w którym się przeglądałam, a raczej jego resztki upadło na dół, rozbiło się w drobny mak. Po chwili usłyszałam głośny hałas dobiegający z pomieszczenia obok, chwyciłam kawałek rozbitej szyby leżącej na podłodze, po czym udałam się za jękami. Czułam jak moje serce przyśpiesza w takiej chwili moje ciało nie chciało ze mną współpracować. Przekraczając próg nie zauważyłam niczego ani nikogo. Można by powiedzieć, że powinnam była się cieszyć, lecz, czy cisza właśnie w tym momencie była czymś dobrym? Patrząc przed siebie ujrzałam dużą, starą szafę, z której słyszałam ciche pomrukiwanie. Podeszłam bliżej, aby otworzyć drzwiczki, w jednej chwili pomyślałam, że ten psychol mógł uwięzić Nine. Znajdując się w pobliżu starej szafy modliłam się, aby Nina była cała i zdrowa. Chwyciłam za uchwyt od drzwiczek, po czym jednym sprawnym ruchem je szarpnęłam. Moim oczom ukazała się dziwna postać, która twarz miała ukrytą pod maską w kolorze pomarańczowym. Nie marnując chwili bez namysłu chciałam ściągnąć jej maskę z twarzy, lecz koś chwycił mnie za ramię i pociągnął do tyłu. Upadłam, uderzając głową o podłogę. Nie wiedząc, co się dzieje, czułam jak pomału odpływam. Słyszałam tylko głos, czyjś głos, który krzyczał

-Bierz go! Teraz! – głos wydawał się znajomy, czy to możliwe, że na pomoc przybył Aron? Przecież anioły nie mogą lekceważyć zasad. Podniosłam lekko powieki, aby móc ujrzeć, co się dzieje, lecz dookoła ujrzałam tylko płomienie, płomienie, które otaczały wszystko znajdujące się w tym pomieszczeniu.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania