Utracona nadzieja

Noce mi nie służą, to jest pewne. W nocy przychodzą mi do głowy najdziwniejsze pomysły, których rano żałuję i , które następnego dnia napawają mnie takim smutkiem! Jestem zła na samą siebie. Jestem niewyobrażalnie zła na siebie. Co za głupi pomysł strzelił mi do głowy żeby do niego napisać !? Ktoś powiedziałby, „przynajmniej wiesz na czym stoisz „.Nie, ja nie chciałam tego wiedzieć. Rozmowa zaczęła się swobodnie, ale skończyła nie przyjemnie. Mówił, że musi iść spać, ja natomiast wypisywałam coraz to dłuższe wiadomości i nie dawałam mu odejść, aż w pewnym momencie tylko wyświetlał treści, a nie odpisywał. Doznałam szoku. Z naszej rozmowy wynikało, że on po prostu mnie nie chce. Z taką łatwością pisał o tym, że nie ma już dla nas szans, że trudno , ale to wszystko jest stracone. Naprawdę? Wystarczyło dwa tygodnie, aby zapomniał o uczuciach do mnie? Nie wierzę w to. Nie można od tak zapomnieć o tym co było. Nie da się. Pewnie mówił to specjalnie. A co jeśli nie? Jeśli naprawdę taką okropną dziewczyną byłam i dlatego nie chce wracać? Mówił też o tym, że ostatnimi czasy rozchodziliśmy się i schodziliśmy na nowo. Ostatnia taka dłuższa rozłąka miała miejsce rok temu, w maju. Ale po niej było tylko lepiej. Nie kłóciliśmy się, panowaliśmy nad emocjami, więcej uwagi poświęciliśmy sobie wzajemnie. Wyszło to nam na plus. W takim razie dlaczego mówi, że jest tym zmęczony i, że już nie potrafi ? Piszę ten tekst pod wpływem tak wielkich emocji. Moje serce o mały włos nie wyskoczy z klatki piersiowej. W nocy pisałam ,z nim, także pod wpływem emocji, i wyszłam ,można powiedzieć, na zdesperowaną. Okazałam mu pewnego rodzaju słabość czego teraz żałuję. Napisałam do przyjaciółki. Ma zadzwonić do mnie dzisiaj z jakąś ważna sprawą i już nie wytrzymuję z ciekawości co takiego ma mi do powiedzenia. Może moja miłość napisała do niej? Może szuka pomocy jak się zbliżyć? Po takich słowach, które kierował do mnie, wątpię i nie chce robić sobie nadziei. Chociaż, co innego jest napisać, a co innego powiedzieć to komuś w twarz. Nie wiem co mam już myśleć . Jestem ślepo zakochana to fakt. Po prostu nie rozumiem skąd ludzie czerpią tyle fałszywych emocji, które potem wplatają w uczucia. Sądziłam, że wszystko się jakoś ułoży, że niedługo zamieszczę rozdział noszący tytuł „Żyli długo i szczęśliwie... „ , ale sama nie widzę szans na odbudowę tego co stracone. Przynajmniej z jego strony, ponieważ ja przez te dwa tygodnie nie zapomniałam jak bardzo go kocham. Miałam chwilę słabości, może czasami nawet nie dawałam szansy naszemu związkowi, ale był przy mnie i wtedy inaczej na to patrzyłam. Dziś go nie ma, nigdy nie będzie, a ja nie mogę się pozbierać. Udaje silną i nawet mi to wychodzi. Wczoraj ktoś powiedział mi „Widzę jak on mocno w tobie siedzi, musisz dać radę Ewcia, takie życie”. Takie życie? Naprawdę? W takim razie nie jestem silna, skoro na pierwszy rzut oka widać, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko byłym chłopakiem . Nie rozumiem ludzi, którzy dają rady w stylu „jak nie ten, to inny” , „tego kwiatu jest pół światu „... Co z tego że trzy czwarte.. Nawet się rymuje. Takie rzeczy nie pomagają po rozstaniu. Narzucają automatycznie myślenie „coś ze mną nie tak skoro akurat ten chłopak mnie nie chce „. No właśnie, coś ze mną nie tak. Nie chce mnie. Nie daje cienia szansy dla nas. Dlaczego? Co ja zrobiłam nie tak? Przecież kocham go jak nikt inny. Szkoda, że on tego nie widzi. Wczoraj napisał mi też coś w stylu „uważaj na siebie „. Pomyślałam „śmieszne „ i nim się obejrzałam wysłałam mu taką wiadomość. Bo to naprawdę śmieszne. Jak mam niby na siebie uważać, skoro osoba przy której czułam się bezpieczna, pozwoliła mi na to , abym odeszła. Cierpię.. Niewyobrażalnie cierpię. Nie mam pojęcia co robić dalej. Nie docierają do mnie jego wczorajsze słowa. On nie mógł zapomnieć! Czuje jak rozpadam się na tysiąc małych kawałeczków. Mój plan na dziś to wyłączyć wszelkie portale społecznościowe, telefon. A niech się martwią! Może będzie chciał się ze mną skontaktować, ale nie będzie mógł, aż w końcu poczta głosowa nie da mu spokoju i zawita do mnie, przytuli i nie puści? Chce żeby tak było. A tymczasem idę odespać noc. Nigdy nie przeżywałam tak głębokiego kryzysu emocjonalnego. Kocham go z całego mojego popękanego serduszka, czy może mu to ktoś w końcu powiedzieć?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • A. Hope.S 10.05.2019
    Bym powiedziała, lecz krytycy uznają inaczej...
    Nadzieja umiera na końcu. ;)
  • Hopeless 12.05.2019
    Chyba już nic nie da się zrobić
  • A. Hope.S 12.05.2019
    Hopeless Zobaczysz, jeszcze natrafisz na tego właściwego i wtedy będziesz sie jedynie śmiać z twojego ex oraz waszego związku. Jak ja to powiem " Jedno doświadczenie w życiu więcej" Choć i tu krytycy się pewnie ze mną nie zgodzą, ale ja tylko pisze mój punkt widzenia. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania