Wrotyś→Wyczuwam tu pewne nawiązanie, w pewnym kontekście... ale znowu się trochę pogubiłem.
Czyta się ciekawie, ale łatwo nie jest, jakby treści było więcej niż tekstu. Jedno jest pewne. Słoneczniki nie powinny być niebieskie.
Bo Van G→się w grobie przemaluje. Chyba, że jako podróbki żółtego. Ale to już wtedy ''koniec świata''
''Groby pustoszeją''→hmm:) Pozdrawiam→5
Nie powinny być niebieskie, ale w tak mocnej inności są ważne.
Ciekawe jaki kontekst miałeś na myśli :)
Serdecznie Ci dziękuję za ważny komentarz.
Pozdro. :)
Wrotyś→Miałem na myśli ''słoneczniki prosto z pola wzięte''
Natomiast uważam, że w ''krainie mocnej inności'' każdy obiekt, może być ''dowolnym'', skoro jest dla nas ważny i nadaje sens'' w określonych zmiennych, składających się na tożsamość człowieka.
Stop! Bo znowu zaczynam:)
Dedusiu, a wiesz, mi się wczoraj trochę (!) skojarzył z sytuacją komentatorską co poniektórych bytów na portalu? :))
Zawsze czekam na rozwinięcie, bo celnie trafiasz, tak więc proszę: nie skupiaj się tylko na starcie :)
Myślę, że mało komentów, bo trzeba tu sporej uwagi i koncentracji, a i tak ma się wrażenie, że jest się robionym w konia. Mieszają się osoby i nie wiadomo od razu czyje myśli się czyta. Rozumiem, że mógł to być celowy zabieg, ściśle powiązany z treścią, ale, jak dla mnie, za bardzo to utrudnia czytanie.
Bohaterowie przejmujący kontrolę nad autorem, rywalizujący między sobą, piszący sami swoje historie. Pomysł świetny szczerze mówiąc. Tym bardziej, że postaci jakby wychodzą ze stronic, gdzie czekały, aż ktoś je powoła do oficjalnego życia. Upiornie.
(Czasem też mam wrażenie, że piszę coś wbrew sobie...)
Jak napisał DeDo jest tu więcej treści niż słów. Niestety za słaba jestem by wyniuchać Twój zamysł, Wrotycz. Łapię po drodzę błyski, ale nie wiem jak je mam zinterpretować. Jak ten Berdyczów. Przypadek? (jak mawiał klasyk). Bo z Berdyczowa to znam jednego pisarza, ale nijak mi ta wiedza nie pasuje. Więcej pytań niż odpowiedzi rodzi ten tekst, co mnie intryguje i wkurza jednocześnie, bo nie lubię nie wiedzieć.
Mam nadzieję, ze ktos mądrzejszy więcej stąd wyciągnie.
Tjeri, Ty chyba nie wiesz, jak często utożsamiam się z treścią Twoich opinii. Kiedyś czytając Twój komentarz, wzięłam go za własny, serio. Dopiero wracając po kilku dniach, uświadomiłam sobie pomyłkę :)
Po pierwsze, przeprosiny, faktycznie, tekst może - delikatnie mówiąc - wkurzyć. Mnie raz bawił, raz denerwował, bo nie wiedziałam jak przemycić niektóre informacje.
Wymaga poświęcenia uwagi, czasu. Tak, masz 100% rację, bohaterowie przejmują inicjatywę. Coś tam jeszcze wpisałam, inną relację. Bardzo ciekawy komentarz, ową upiornością jestem zdumiona i zachwycona.
Berdyczów jedynie w tradycyjnym funkcjonowaniu, nic konkretnego.
Bardzo, bardzo Ci dziękuję.
I przepraszam raz jeszcze.
Pozdro. :)
Wrotycz, nie w tę mańkę! Wkurza, w sensie wierci. Lubię jak teksty dają mi się czytać i pokazują ukryte. A ten się opiera.
Na pewno wrócę, bo faktycznie z każdym czytaniem coś tam więcej widzę. Ale nie idzie mi łatwo. Pokręcony utwór. Jeśli owa pokręconość jest efektem przemyślanym, i zamierzonym (a znając inne Twoje teksty jest), to jest to po prostu wyzwanie.
:) A muszę się przyznać, że wyłaniał się w odcinkach (co odzwierciedlają podwójne entery) i nawiązywał trochę do nie moich, rozdzielających go historii.
Tak się zastanawiam, jak ja to wszystko zinterpretuję, jeśli będę musiała:)
Wrotycz aż tak? Jak zwykle u Ciebie: nie ma łatwo, nic na tacy nie dostanę. Ale czy ma być łatwo?
Niektórych przemyconych rzeczy nawet nie próbuję zrozumieć.
Pamiętam te słoneczniki w każdym domu. I poświaty niebieskie.
Bohaterka taka idealna musi być, bez skazy, aż nieprawdziwa, chwała Bogu nie lezie w narzucane ramki. Dla mnie ciekawa narracja przechodząca przez kolejne postaci, zastanawiam się kto jest autorem, bo autor zdaje się bardziej pisany przez postaci niż one przez niego. Dla mnie bliskie mi doświadczanie swojej słabości i ograniczenia jako autora (to o sobie, nie o Tobie mówię). Biedny ten autor czasem.
To, że czasem coś się samo pisze , jeśli temu przeszkadzamy, to sama dośwadczyłam. Zwykle te teksty są najlepiej odbierane przez czytających, co mnie nieustannie dziwi.
Mała sugestia: coś mi zgrzyta w " jeśli ich tak bardzo mocno nam brakuje". Może przestawić szyk, wtedy jest bardziej czytelne: jeśli (nam) brakuje ich tak bardzo mocno? to tylko sugestia.
Pozdrawiam, wrócę, bo czuję, że zaledwie prześlizgnęłłam się po powierzchni.
JamCi - o! Padło słowo narracja. To clue.
Bardzo cenne, odkrywcze informacje, wszyscy Autorzy, określmy ich jako niewystarczająco współpracujących z AUTOREM, są biedni.
Ślicznie dziękuję.
I tak, masz rację, szyk przestawny umieszcza Ich na planie pierwszym, ale stylistycznie nie brzmi, poprawię, dzięki.
Pozdrawiam :)
Autor po stracie? W pewien sposób wskrzesił ukochaną? Albo raczej, to ona znalazła drogę by wrócić?
Nie wiem. Ale w każdym akapicie jest dla mnie coś co widzę, że jest, ale nie potrafię tego wydobyć. Kiedyś rozmawiałam z daltonistą, ciekawa jego odbioru kolorów. Powiedział mi: ja te kolory widzę, ale nie potrafię ich nazwać. Tak właśnie się czuję :)).
A nie wiem, czy Autor po stracie. W tym akapicie info od bohaterki i jednocześnie narratorki tego fragmentu, że niektórym (tu: starszy pan i młoda kobieta) dane jest zobaczyć, może i usłyszeć osoby, które umarły (groby pustoszeją).
Z opisami kolorów też mam problem, dosłowny. Trudno mi nazywać, odróżniać odcienie intensywnej niebieskości.
Pewnie to przenosi się na jakiś zakres znaczeń słów.
Istota = AUTOR, tyle że ona jest mniej świadoma swoich działań. W dodatku nad nią jest narrator, który ją i jej działania opisuje, tu nie.
AUTORÓW jest wielu, ciekawe czy Twoim założeniu też. Bo raczej widzę Istotę niemal jak nieświadomego stwórcę, nad którym jednak ktoś/coś stoi.
U mnie AUTOR to bodziec, impuls, wena, który podrzuca nierealistyczny temat - niebieskie słoneczniki.
A no tak→ Życie jest proste, ale bardzo skomplikowane. No właśnie. Autor daje impuls, tworzy i nie tworzy równocześnie, a czy będziesz realizował niebieskie słoneczniki, to już Twój wybór. Może być w ''wielu osobach'', lub jeno nadzoruje wielu. A narratora kto nadzoruje? Itd... Jeżeli wyjdę pół minuty wcześniej z domu i zginę na przejściu, to czy gdybym wyszedł pół minuty później, to bym nie zginął. czy samochód by nadjechał też później?... itd...itd...
Tutaj,DeDo, jest taka hierarchia:
AUTOR (jeden z wielu Pegazów, ten tu z niebieskim słonecznikiem w zębach:) ---> Autor (żywy człek - pisarzyna) ---> Aleksander (trzecioosobowy narrator) ---> Aleksander (bohater i narrator pierwszoosobowy we fragmentach tekstu), dziewczyna (bohaterka i narratorka trzecioosobowa fragmentów tekstu)... chyba nikogo nie pominęłam.
I teraz zarządzaj tymi światami - osobami i splątanym ciągiem przyczynowo-skutkowym :)
Dzięki za powrót :)
Nie ma sensu tego rozsupływać, ot, wprawka od teorii do praktyki.
O, zapomniałam przy AUTORZE (Pegazie:) o jego podstawowej tu funkcji - prowadzi nadrzędną narrację.
Pozdrawiam:)
Czytałam tylko jego Hańbę, z zapowiedzi wiem, że Foe to gra narracyjna... pewnie stąd skojarzenie. Lubię autotematyczne teksty, muszę do Foe zajrzeć.
Dzięki :)
Już tytułem zastanawiasz i niedomówienia malujesz. Znaki zapytania rozrzucasz. Narrator zanurzony w przeszłości, we wspomnieniach zmusza do zatrzymania. Zastanawiam się czy jest tylko jeden narrator, czy jest ich więcej. Bo nie każdy może zobaczyć niebieskie słoneczniki. Chociaż Aleksander może być w kilku odsłonach?
„Niebieskie słoneczniki są na wyciągnięcie ręki"... potrzeba wyobrażni by zerwać niebieskie słoneczniki.
Kipiące dalekim światłem sierpniowe niebo nie dało szansy na wyciszenie myśli... sierpień, żniwa, dożynki, czyli święto plonów i dojrzałe słoneczniki.
Również w sierpniu Van Gogh rozpoczął malowanie serii obrazów określonych jako dzieła, które uczyniły go sławnym na całym świecie. Ta seria obrazów to Słoneczniki.
W liście pisał:
"Myślę właśnie o dekoracji mojego studia pół tuzinem obrazów ze słonecznikami. Dekoracji, na której surowe lub przełamane żółcienie wybuchną na tle różnych błękitów tła, od najbledszego Veronese do błękitu ciemnego, oprawione w cienkie ramy z listew, pomalowane pomarańczową farbą ołowiową".
dziewczyno o oczach tak błękitnych, że od ich spojrzenia niebieścieją pola słoneczników... zestawienia silnych kolorów opozycyjnych – żółtego i niebieskiego. Kolorów tak mocnych że pamiętamy tylko chwile uwiecznione na obrazie życia. Fakty piszesz, oraz najważniejszy wymiar. Zapamietasz zapach i smak słonej lzy.
Groby pustoszeją... ) - śmejesz się? Czy chodzi o Aleksandra Rybczyńskiego? "Ukrzyżowani uskrzydleni" - groby pustoszeją przed zmartwychwstaniem a rodzinom wydaje się akty zgonu i świadectwa pogardy. Otworzą się wieka zalutowanych trumien...
Żywi i umarli bohaterowie przechodzą przez ogród. Brakuje deszczu. Blakną słoneczniki... korowód istnień, susza i bladość błękitu. Tutaj przychodzi mi na myśl Stefan Żeromski i Dzieje grzechu:
"Wtedy to ujrzała nagle a tuż przed sobą ogród, jakoby raj. Daleko wschodzi błękitny poranek. Kwiat oblepił drzewa wiśniowe, wyniosłe rózgi czereśni bieleją na błękitach...
Awruk, awruk, awruk! Siedzi i patrzy tępo w tekst, i nie wierzy własnym niedomytym oczom niedouk z Berdyczowa... Awruk to dziewczyna która bardzo często zmienia chłopaka. Tak samo jak owo pisanie na Berdyczów okazywało się nadaremne.
Nastepne skojarzenie z Juliuszem Słowackim i Beniowski:
Po polsku: pisuj do mnie na Berdyczów.
Okropne słowa! jeśli nie zabiją,
to serce schłoszczą tysiącami biczów.
Jego sens sprowadza się współcześnie do: możesz do mnie pisać, a ja nie odpowiem, bo list nie dojdzie, zginie w drodze, albo nie odbiorę.
Koniec zawsze wieńczy dzieło i tym razem zamykasz prawdą, którą zna Autor.
Kiedy na niebiesko barwię słoneczniki, kukiełki zamieniają swój świat w pole bitwy... najważniejsze, aby wyobraźnią zarządzał Autor.
Strasznie pokrojone myśli. Poszukiwanie czego? Myślę, że dużo tutaj spójności z naszym podwórkiem. :)
Pozdrawiam
Jesteś niesamowita :) Jakże oryginalny rozczyt tego kawałka w kawałkach.
Info o narracji w odpowiedziach wyżej, cały zamysł to właśnie rozpisanie narracji na wiele podmiotów, w tym bohaterów i Wielkiego Zewnętrznego - czyli Pomysłodawcę. Takie tam gdybanie o wenie podsuwającej niebieskie słoneczniki do rozgryzienia realnemu autorowi, tzn. fikcyjnemu, bo w mojej wyobraźni powstał, ale jak? :)
Przeciekawy komentarz! Dziękuję!
Pozdrawiam:)
Komentarze (31)
Czyta się ciekawie, ale łatwo nie jest, jakby treści było więcej niż tekstu. Jedno jest pewne. Słoneczniki nie powinny być niebieskie.
Bo Van G→się w grobie przemaluje. Chyba, że jako podróbki żółtego. Ale to już wtedy ''koniec świata''
''Groby pustoszeją''→hmm:) Pozdrawiam→5
Ciekawe jaki kontekst miałeś na myśli :)
Serdecznie Ci dziękuję za ważny komentarz.
Pozdro. :)
Natomiast uważam, że w ''krainie mocnej inności'' każdy obiekt, może być ''dowolnym'', skoro jest dla nas ważny i nadaje sens'' w określonych zmiennych, składających się na tożsamość człowieka.
Stop! Bo znowu zaczynam:)
Zawsze czekam na rozwinięcie, bo celnie trafiasz, tak więc proszę: nie skupiaj się tylko na starcie :)
Bohaterowie przejmujący kontrolę nad autorem, rywalizujący między sobą, piszący sami swoje historie. Pomysł świetny szczerze mówiąc. Tym bardziej, że postaci jakby wychodzą ze stronic, gdzie czekały, aż ktoś je powoła do oficjalnego życia. Upiornie.
(Czasem też mam wrażenie, że piszę coś wbrew sobie...)
Jak napisał DeDo jest tu więcej treści niż słów. Niestety za słaba jestem by wyniuchać Twój zamysł, Wrotycz. Łapię po drodzę błyski, ale nie wiem jak je mam zinterpretować. Jak ten Berdyczów. Przypadek? (jak mawiał klasyk). Bo z Berdyczowa to znam jednego pisarza, ale nijak mi ta wiedza nie pasuje. Więcej pytań niż odpowiedzi rodzi ten tekst, co mnie intryguje i wkurza jednocześnie, bo nie lubię nie wiedzieć.
Mam nadzieję, ze ktos mądrzejszy więcej stąd wyciągnie.
Po pierwsze, przeprosiny, faktycznie, tekst może - delikatnie mówiąc - wkurzyć. Mnie raz bawił, raz denerwował, bo nie wiedziałam jak przemycić niektóre informacje.
Wymaga poświęcenia uwagi, czasu. Tak, masz 100% rację, bohaterowie przejmują inicjatywę. Coś tam jeszcze wpisałam, inną relację. Bardzo ciekawy komentarz, ową upiornością jestem zdumiona i zachwycona.
Berdyczów jedynie w tradycyjnym funkcjonowaniu, nic konkretnego.
Bardzo, bardzo Ci dziękuję.
I przepraszam raz jeszcze.
Pozdro. :)
Na pewno wrócę, bo faktycznie z każdym czytaniem coś tam więcej widzę. Ale nie idzie mi łatwo. Pokręcony utwór. Jeśli owa pokręconość jest efektem przemyślanym, i zamierzonym (a znając inne Twoje teksty jest), to jest to po prostu wyzwanie.
Tak się zastanawiam, jak ja to wszystko zinterpretuję, jeśli będę musiała:)
Parę ubranek trzeba będzie w końcu zrzucić.
Okey, spadam.
Jutro... nie oszczędzaj :)))
Niektórych przemyconych rzeczy nawet nie próbuję zrozumieć.
Pamiętam te słoneczniki w każdym domu. I poświaty niebieskie.
Bohaterka taka idealna musi być, bez skazy, aż nieprawdziwa, chwała Bogu nie lezie w narzucane ramki. Dla mnie ciekawa narracja przechodząca przez kolejne postaci, zastanawiam się kto jest autorem, bo autor zdaje się bardziej pisany przez postaci niż one przez niego. Dla mnie bliskie mi doświadczanie swojej słabości i ograniczenia jako autora (to o sobie, nie o Tobie mówię). Biedny ten autor czasem.
To, że czasem coś się samo pisze , jeśli temu przeszkadzamy, to sama dośwadczyłam. Zwykle te teksty są najlepiej odbierane przez czytających, co mnie nieustannie dziwi.
Mała sugestia: coś mi zgrzyta w " jeśli ich tak bardzo mocno nam brakuje". Może przestawić szyk, wtedy jest bardziej czytelne: jeśli (nam) brakuje ich tak bardzo mocno? to tylko sugestia.
Pozdrawiam, wrócę, bo czuję, że zaledwie prześlizgnęłłam się po powierzchni.
Bardzo cenne, odkrywcze informacje, wszyscy Autorzy, określmy ich jako niewystarczająco współpracujących z AUTOREM, są biedni.
Ślicznie dziękuję.
I tak, masz rację, szyk przestawny umieszcza Ich na planie pierwszym, ale stylistycznie nie brzmi, poprawię, dzięki.
Pozdrawiam :)
Nie wiem. Ale w każdym akapicie jest dla mnie coś co widzę, że jest, ale nie potrafię tego wydobyć. Kiedyś rozmawiałam z daltonistą, ciekawa jego odbioru kolorów. Powiedział mi: ja te kolory widzę, ale nie potrafię ich nazwać. Tak właśnie się czuję :)).
Z opisami kolorów też mam problem, dosłowny. Trudno mi nazywać, odróżniać odcienie intensywnej niebieskości.
Pewnie to przenosi się na jakiś zakres znaczeń słów.
Rzecz jasna nie musisz przecie:)
dd→ http://www.opowi.pl/lbnp-xv-sniezna-obrecz-a44963/
AUTORÓW jest wielu, ciekawe czy Twoim założeniu też. Bo raczej widzę Istotę niemal jak nieświadomego stwórcę, nad którym jednak ktoś/coś stoi.
U mnie AUTOR to bodziec, impuls, wena, który podrzuca nierealistyczny temat - niebieskie słoneczniki.
AUTOR (jeden z wielu Pegazów, ten tu z niebieskim słonecznikiem w zębach:) ---> Autor (żywy człek - pisarzyna) ---> Aleksander (trzecioosobowy narrator) ---> Aleksander (bohater i narrator pierwszoosobowy we fragmentach tekstu), dziewczyna (bohaterka i narratorka trzecioosobowa fragmentów tekstu)... chyba nikogo nie pominęłam.
I teraz zarządzaj tymi światami - osobami i splątanym ciągiem przyczynowo-skutkowym :)
Dzięki za powrót :)
O, zapomniałam przy AUTORZE (Pegazie:) o jego podstawowej tu funkcji - prowadzi nadrzędną narrację.
Pozdrawiam:)
Dzięki :)
„Niebieskie słoneczniki są na wyciągnięcie ręki"... potrzeba wyobrażni by zerwać niebieskie słoneczniki.
Kipiące dalekim światłem sierpniowe niebo nie dało szansy na wyciszenie myśli... sierpień, żniwa, dożynki, czyli święto plonów i dojrzałe słoneczniki.
Również w sierpniu Van Gogh rozpoczął malowanie serii obrazów określonych jako dzieła, które uczyniły go sławnym na całym świecie. Ta seria obrazów to Słoneczniki.
W liście pisał:
"Myślę właśnie o dekoracji mojego studia pół tuzinem obrazów ze słonecznikami. Dekoracji, na której surowe lub przełamane żółcienie wybuchną na tle różnych błękitów tła, od najbledszego Veronese do błękitu ciemnego, oprawione w cienkie ramy z listew, pomalowane pomarańczową farbą ołowiową".
dziewczyno o oczach tak błękitnych, że od ich spojrzenia niebieścieją pola słoneczników... zestawienia silnych kolorów opozycyjnych – żółtego i niebieskiego. Kolorów tak mocnych że pamiętamy tylko chwile uwiecznione na obrazie życia. Fakty piszesz, oraz najważniejszy wymiar. Zapamietasz zapach i smak słonej lzy.
Groby pustoszeją... ) - śmejesz się? Czy chodzi o Aleksandra Rybczyńskiego? "Ukrzyżowani uskrzydleni" - groby pustoszeją przed zmartwychwstaniem a rodzinom wydaje się akty zgonu i świadectwa pogardy. Otworzą się wieka zalutowanych trumien...
Żywi i umarli bohaterowie przechodzą przez ogród. Brakuje deszczu. Blakną słoneczniki... korowód istnień, susza i bladość błękitu. Tutaj przychodzi mi na myśl Stefan Żeromski i Dzieje grzechu:
"Wtedy to ujrzała nagle a tuż przed sobą ogród, jakoby raj. Daleko wschodzi błękitny poranek. Kwiat oblepił drzewa wiśniowe, wyniosłe rózgi czereśni bieleją na błękitach...
Awruk, awruk, awruk! Siedzi i patrzy tępo w tekst, i nie wierzy własnym niedomytym oczom niedouk z Berdyczowa... Awruk to dziewczyna która bardzo często zmienia chłopaka. Tak samo jak owo pisanie na Berdyczów okazywało się nadaremne.
Nastepne skojarzenie z Juliuszem Słowackim i Beniowski:
Po polsku: pisuj do mnie na Berdyczów.
Okropne słowa! jeśli nie zabiją,
to serce schłoszczą tysiącami biczów.
Jego sens sprowadza się współcześnie do: możesz do mnie pisać, a ja nie odpowiem, bo list nie dojdzie, zginie w drodze, albo nie odbiorę.
Koniec zawsze wieńczy dzieło i tym razem zamykasz prawdą, którą zna Autor.
Kiedy na niebiesko barwię słoneczniki, kukiełki zamieniają swój świat w pole bitwy... najważniejsze, aby wyobraźnią zarządzał Autor.
Strasznie pokrojone myśli. Poszukiwanie czego? Myślę, że dużo tutaj spójności z naszym podwórkiem. :)
Pozdrawiam
Info o narracji w odpowiedziach wyżej, cały zamysł to właśnie rozpisanie narracji na wiele podmiotów, w tym bohaterów i Wielkiego Zewnętrznego - czyli Pomysłodawcę. Takie tam gdybanie o wenie podsuwającej niebieskie słoneczniki do rozgryzienia realnemu autorowi, tzn. fikcyjnemu, bo w mojej wyobraźni powstał, ale jak? :)
Przeciekawy komentarz! Dziękuję!
Pozdrawiam:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania