Vae amori.

Rozdział 1.

Piotr wyszedł z domu. Dzisiaj zaczyna się pierwszy dzień jego zemsty. Zatrudnił się u swojego wroga. Udawał biednego studenta, który chce dorobić żeby ukończyć studia medyczne i wyrwać rodzinę z biedy. Tak naprawdę miał pieniędzy jak lodu. Pieniądze po śmierci ojca zainwestował i po krótkim czasie bardzo się wzbogadził. Stanął przed domem Aarona. Zacisnął pięści. Gdy tylko widział jego twarz od razu miał ochotę trochę ją przemalować. Musiał uderzyć w jego czuły punkt, czyli w jego córkę. Jeszcze jej nie widział. Dopiero jutro ją pozna. Spojrzał na telefon. Celina próbowała się do niego dodzwonić. W sumie nie wiedział czego z nią chodzi. Jakoś go nie kręciła, jednak ona też była jego łącznikiem z rodziną Goldberg. Dyskretnie wypytał się o tą całą Hanę. Rozkocha ją w sobie do szaleństwa, tak się w nim zakocha, że gdy tylko ją porzuci będzie chciała się zabić, a wtedy Aaron pozna co to znaczy stracić najbliższą osobę. Skierował swoje kroki do Marcina- najlepszego kumpla. Bez pukania wszedł do jego mieszkania.

- I jak?- zapytał Marcin odrywając się od gry- Zatrudniłeś się?

- Oczywiście. Moja masa mięśniowa oraz nienaganna prezencja wystarczyły aby zostać ochroniarzem.

- No i moje lekcje sztuk walk- zaśmiał się

- O tak. Dzięki stary- poklepał go po ramieniu

- Poznałeś ją?

- Nie. Jutro ją poznam. Plan zemsta uważam za otwarty- zaśmiał się

- To co? Dzisiaj może jakiś klubik?

- Nie wiem. Miałem spotkać się z Celiną.

- Boże chłopie co Ty w niej widzisz? Przecież ona wygląda jak krowa.

- Przestań. Tak źle nie jest. Dzięki niej mam trochę informacji o Goldbergach.

- Dobra, dobra. Powiedz, że dobra jest w łóżku.

- O fuj. Jeszcze nie poszliśmy na całość. Jakoś nie mogę się przemóc. Te fałdki i w ogóle- wzdrygnął

- Nie mów mi o tym. Czyli dzisiaj klubing mój drogi!- powiedział Marcin ze śmiechem

Hana wraz ze swoją przyjaciółką weszła do najlepszego klubu w Warszawie. Dzisiaj miały świętować nowy związek Celiny jednak ona postanowiła nie pojawiać się w klubie. No nic. Blondynka wraz z Lili poszły same. Usiadły w loży, którą wcześniej Goldberg wynajęła. Zamówiły sok.

- Dziwne, że Celina znalazła faceta.- powiedziała Lili

- Dlaczego?

- No wiesz- spojrzała na nią znacząco- Nie wygląda jak Ty.

- Może po prostu ten jej facet jest idealny. Szkoda, że nawet jeszcze nie zdradziła nam jego imienia.

- Bo może on nie istnieje- zaśmiała się

- Lili! Uspokój się- powiedziała Hana

- Oj przyznaj, śmieszy Cię to- Lili walnęła ją w ramię

- No dobrze. Może troszkę- uśmiechnęła się blondynka- Ale już przestańmy. W końcu Celina to nasza przyjaciółka.

- Tak, tak. Zamykam się już. Lepiej zamówmy sobie jakieś winko a nie soczek pomarańczowy- dziewczyna dopiła zawartość szklanki

Blondynka kiwnęła głową. Lili wstała z sofy i poszła do baru. Przemknęła wzrokiem po sali. Nagle zobaczyła mężczyznę. Nie, wygląd miał jak młody bóg. Te oczy, te włosy, to ciało. Wszystko miał idealne. Serce zaczęło jej bić jak oszalałe. Mózg nie pracował. Zabrakło jej tchu w piersiach. Ich wzrok spotkał się. Piotr patrzył zahipnotyzowany na dziewczynę. Pierwszy raz widział tak nieziemsko piękną blondynkę. Nie słuchał już tego co mówił Marcin. Dopił swojego drinka nadal patrząc w jej oczy. Lili wróciła do stolika. Zaczęła opowiadać o barmanie jednak Hana tylko kiwała głową. Podniosła się z sofy. Ruszyła w jego kierunku. On postąpił tak samo. Minęli się. Poczuli jak serce im staje. Odwrócili się w tym samym momencie. Spotkali się na środku parkietu. Najpierw patrzyli w swoje oczy wymieniając uśmiechy. Popatrzyła na jego pełne usta. On zrobił tak samo.

- Zatańczymy?- zapytała

Uśmiechnął się szeroko i objął ją w pasie. Ich ciała zetknęły się. Nigdy tak się nie czuli. Jakby dostali wygraną w totka. Objęła jego szyję. Chodź grali szybki kawałek bujali się powoli. Patrzyli w swoje oczy. Dziewczyna odwróciła się od niego. Złapał ją w talii. Delikatnie zjechała w dół, ocierając się o mężczyznę. Wziął ją za ręce i odwrócił w swoją stronę. Ponownie stykali się nosami. Ich oddechy się mieszały. Objęła go w pasie. Uśmiechnęła się. Najpierw pocałowała jego policzek aby później przygryźć jego dolną wargę. Złapał ją za policzki i namiętnie pocałował. To był pocałunek ich życia. Nigdy nie czuli takich iskier. Oderwała się od niego. Spojrzała w jego oczy. Na chwilę się odwróciła rzucając wzrok na ich lożę.

- Chodź!- powiedział Marcin i złapał Piotra za rękę

Nie zdążył wziąć od nieznajomej numeru. Widział jak znika mu w tłumie. Odwróciła się w stronę swojego idealnego kandydata na chłopaka jednak jego już nie było. Rozejrzała się. Zniknął. Rozpłynął się w tłumie.

- Co Ty robisz?! Właśnie poderwałem mega laskę- powiedział wściekle Piotr

- Celina weszła do klubu. Uciekamy!

- W dupie mam Celinę, musze znaleźć tą blondynkę- powiedział patrząc w stronę parkietu

- Zamknij się. Idziemy- Marcin siłą wyciągnął go w klubu

Zrezygnowana wróciła do stolika. Nie zauważyła, że na sofach siedzi Celina. Usiadła. Popatrzyła jeszcze raz na parkiet ale nie było go. Nie mogła wymazać jego twarzy z głowy, te ciuchy, ruchy, usta. Wszystko siedziało w niej. Czuła potworne motylki w brzuchu. Chciała go jeszcze raz spotkać. Jeszcze raz się do niego przytulić.

- Hana- Celina pomachała przed jej twarzą

Blondynka dopiero teraz zauważyła, że Celina siedzi obok niej.

- Słucham?

- Chciałabym jutro przedstawić Wam mojego Piotra. Wpadniecie tak koło 11?

- 11? Tak wcześnie- Lili skrzywiła się

- Przyjdziemy- ucięła Hana

Lili spojrzała na twarz przyjaciółki. Uśmiechnęła się lekko.

- Co jest Hana? Spotkałaś kogoś?- zapytała

- Spotkałam idealnego mężczyznę. Nie mogę przestać o nim myśleć. Siedzi w mojej głowie i nie chce wyjść- uśmiechnęła się

- Jak ma na imię?

- Nie wiem. W tym problem, że nic o nim nie wiem a on gdzieś zniknął- Hana jeszcze raz popatrzyła w stronę bawiących się ludzi mając nadzieję, że ujrzy swojego księcia

Piotr tej nocy nie mógł usnąć. Gdy tylko zamykał oczy widział tą piękną blondynkę. Jak to możliwe, że po jedynym tańcu można się zakochać? Nigdy taki nie był, taki romantyczny. Musiał przygotować się do zemsty na Goldbergach ale przecież nie mógł się skupić przez tą dziewczynę. Kompletnie zawróciła mu w głowie. Chyba chęć odnalezienia nieznajomej od teraz będzie jego priorytetem.

Hana i Lili niechętnie szły do Celiny. Były zmęczone, do tego na lekkim kacu. Blondynka w ręku niosła drogie wino.

- Nie chce mi się tam iść- jęknęła Lili

- Oj cicho bądź!- powiedziała Hana wchodząc na podwórko Celiny

Delikatnie zapukała do drzwi. Otworzyła im ich przyjaciółka. W salonie kręciło się sporo osób. Hana od razu zauważyła swojego księcia. Uśmiechnęła się szeroko. Zauważył ją. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęcie. Blond piękność stała od niego kilka metrów. Celina machnęła do niego. Ciekawe jak zareaguje jak dowie się, że jest z Celiną.

- Lili, on tu jest- szepnęła blondynka

- Gdzie?

- Idzie tu.

Piotr podszedł do dziewczyn. Celina wzięła go pod rękę. Hanie momentalnie zrzedła mina. Nie spodziewała się takiego obrazka.

- Dziewczyny, to jest Piotr, mój narzeczony- powiedziała zadowolona.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania