Vicina, wiersz nieprzydatny do spożycia

Deficytowym towarem

dla kobiet do wychodzenia, odstania

w kolejce dla wszystkich i lepiej rokujących,

była najtańsza zagata na menstruację,

kawa do robienia alfonsa

i rozmnażania snów w towarzystwie przyzwoitek

z festiwalu trzech piosenek. Od podolnej pozycji spawania

i naruszania granicy górnej odchyłki wśród ciszy nocnej.

 

To był czas, kiedy wwoziłem pieprz. Prawdziwy.

Rozgrzewającą maść z obrazkiem tygrysa

o wielkim skoku psychologi w łagodzeniu bólu.

 

A książka z drugiego obiegu ziemi,

jeszcze bez rewizji warunkowej,

uprawniała do życia,

nawet bliższe ideowo kurwy.

 

Nie była o Synu Pułku.

Całego stanu osobowego i jednej pułkownikowej,

z przyjaciółek lirycznych. Pozostał rezydentem przetrzeźwiałki.

Trochę zaniedbany, podkłada się w grze we flirty.

Bo wybór stawki to jednak atut w rękawie wiatru.

Średnia ocena: 2.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania