kiedy jeszcze byliśmy my

nasz dom

postawione na głowie

kolejno piętro parter

na samej górze piwnica

 

pamiętam

podchodziłam do okna

stopy na suficie

głowa w stronę podłogi

a ziemia pod nią była żyzna

 

przy korzeniach wrastających w niebo

i zwisających z niego owocach

ustawiałam ciało

naprzeciwko wmurowanych w poprzek drzwi

z klamką wrośnięta

w zaćmienie księżyca

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • IgaIga 4 miesiące temu
    ;)
  • Szpilka 4 miesiące temu
    IgaIga, inny był, o słoikach i dobrej gospodyni. Oddawaj ten z przetworami, please, bo mi się podobuje, natchnął mnie myślą, że tak dobrze mi teraz, bo słoików nie muszę robić, no i taki swojski i życiowy. Za ten ze słoikami daję piątaka ◕ ◡ ◕
  • piliery 4 miesiące temu
    Słoiki pięknie pachniały a tu kołacze bólem. Jeno inna funkcja powrotu. Niemniej to jednak wiersz ciekawy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania