w amoku nocy
jak kret nie lubił
słońca
schodził w ciemność
i biegł co sił
w gumo-filcach od Jula
naoliwiony
fikcją łagodności
aż po samą szyję
nic nie czuł
nawet wtedy
kiedy niby
częściej
i boleśniej potykał się
o sterczące z ziemi
konary
tam
wyżej już nic
wypalone gołoborze
mózg
wykipiały ze zmysłów
nie funkcjonował
jak kiedyś
a on wciąż
biegł i wciąż
na tej samej fali
brylował
i tylko
jedna myśl
go goniła nieustannie
dobiec
do wioski
ukraść słońce
i reaktywować się
na
interpretatora
tajemnej wiedzy
i być
tam gdzie słońce
nie dochodzi...
Komentarze (30)
tam gdzie słońce
nie dochodzi..."
Puenta zajefajna, no i ten myk z kradzieżą słońca, bo już kiedyś księżyc ukradziono i wiemy, jak to się skończyło ?
Cóś w sobie ma ten wiersz ?
Ci niżej? Się nie znają, zobacz, Herbert też pisał krótkimi wersami, a dziś takie pisanie to dla nas wzór do naśladowania:
jest świeża...
jest świeża
jakby dzisiejsza
z gęstą krwią na wierzchu
duża jak morska ryba
obnosi ją po plecach
posypuje solą
zachwala gromkim głosem
jest świeża
jakby dzisiejsza
te fioletowe żyłki
o niczym właściwie nie świadczą
podchodzi
macają palcami
kręcą głową
gdy chowa ją na piersi
wtedy naprawdę czuje
jest świeża
jeszcze ciepła
jest świeża
jakby dzisiejsza
bezwstydnie duża
kto weźmie ranę
Zbigniew Herbert
Taki wierszyczek na 3+
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania