W błogim szaleństwie

Miasto leżało u naszych stóp

Ona i ja śpiewaliśmy pijani miłością

Na rogu ulic mały chłopiec zakrywał twarz

jakby nie chciał patrzeć na nasze szczęście

być może przyszłość naszą już znał

 

Różańce drzew szeptały cicho

modlitwę o deszcz

Spóźnione wiersze jak niespokojne ptaki

ulatywały przez uchylone okna

 

Wszystko tu było takie bliskie

i jej uśmiech rozlewający się na twarzy

jak górskie potoki

i czarne firmamenty

półprzymkniętych powiek

 

Dni mijały jednakie

a nasze pocałunki

wymykały się gdzieś

hen poza horyzont

 

Całowałem w jej ustach nadzieję

i odrobinę miłości

którą zdążyłem w niej rozbudzić

 

Potem zabrała ją razem z sobą

w małej podróżnej walizce

a ja głupi piłem w błogim szaleństwie

z nadzieją że w końcu pęknie mi serce

 

 

 

Manuel del Kiro 

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • wicus 26.08.2020
    Piękny i niezwykle klimatyczny utwór!
  • Manuel del Kiro 26.08.2020
    wicus dziękuję za komentarz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania