W ciemnościach

W ciemnościach czaiło się zło. Nie było to zwykłe zło, które można było zobaczyć na ulicy czy w telewizji. To zło było czymś więcej. Było żywe. Było personifikacją wszelkiego zła tego świata.

 

Jego imię było nieznane, ale każdy, kto na nie natrafił, widział je na swojej skórze. Niezrozumiałe pismo wyciskane na ciele ofiary. Mówiono, że ten, kto zobaczył to imię, nigdy już nie mógł spać spokojnie. Nawet w środku dnia czuł podskórny lęk.

 

Zło przemierzało miasta, wchodząc do naszych domów i podsłuchując nasze rozmowy. Było wszędzie. Nigdy nie było pewności, gdzie się skrywa. Często ukrywało się w cieniu, w mroku, ale czasami pojawiało się na jasnym świetle dnia. To było najbardziej przerażające – zło widziane w biały dzień, bez żadnego skrępowania.

 

Ludzie zaczęli obawiać się swoich cieni. Z każdym krokiem, jaki robili, ich cienie wydawały się dłuższe, ciemniejsze. Zaczęli się zastanawiać, czy to tylko ich wyobraźnia gra z nimi figle, czy może to zło do nich przywłaszcza się ich własne cienie.

 

Jeden z tych ludzi, który obawiał się swojego cienia, postanowił podjąć walkę z tą personifikacją zła. Nazywał się Tomasz. Był odważny i nie cofał się przed żadnym wyzwaniem. Przez długie miesiące studiował każdą dostępną informację na temat zła. Szukał wiedzy, która mogłaby pomóc mu rozprawić się z tą przerażającą istotą.

 

Jednak im bardziej zbliżał się do prawdy, tym bardziej uświadamiał sobie, jak potężne jest to zło. Było odwieczne. Nie miało początku ani końca. Było wiecznym towarzyszem istnienia. To było zawsze z nim i ono zawsze było z nim.

 

Tomasz zrozumiał, że nie może pokonać tego zła. Mogło ono tylko pojawić się i zniknąć, ale nie można było go zniszczyć. To zło zawsze będzie żyło, czaiło się i gotowe znów uderzyć.

 

Nikt nie był bezpieczny. Każdy mógł zostać kolejną ofiarą. Ludzie zaczęli tracić nadzieję. Wiedzieli, że nie mają żadnej kontroli nad tym, co się dzieje. Byli bezsilni.

 

I tak oto zło stało się mistrzem tego świata. Przejął kontrolę nad umysłami ludzi i rozsiał terror wszędzie tam, gdzie tylko się dało.

 

Na próżno czekano na bohatera, który stawiłby temu złu czoła. Świat pogrążył się w mroku, a nadzieja została pogrzebana wraz z ostatnim promykiem światła.

 

Personifikacja zła triumfowała.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Narrator 7 miesięcy temu
    Zbyt ogólnikowe jak na horror: brakuje ofiary, motywu, a przede wszystkim akcji. Raczej coś w rodzaju filozoficznej rozprawy na temat dobra i zła.

    Pozdrawiam bez oceny.
  • Poncki 7 miesięcy temu
    A na imię mu było Jarosław.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania