Poprzednie częściW cieniu Rachel

W cieniu Rachel 5

Jesteśmy na miejscu. Wysiadam, cały czas dotykając zapakowanych tabletek. Muszę się ich jak najszybciej pozbyć, albo schować, sama już nie wiem, co robić. Siostra dogania mnie i dotrzymuje kroku. Kieruje się w jej stronę.

- Co piękna? - rzuca, tak po prostu. Nie lubię jej bezpośredniości, mało co w niej lubię tak naprawdę.

- Nic, paskudo - odpowiadam i odwracam wzrok. Chciałam ją zirytować, a ona tylko się zaśmiała. Co za człowiek.

- Wiesz Miriam, lubię ludzi bezpośrednich, ale czasem mogłabyś choć udawać miłą.

- Jestem miła, na tyle ile to przy tobie możliwe, siostrzyczko. - Po tych słowach zapada martwa cisza. W innych okolicznościach zignorowałabym to, ale przy Rachel bardzo mi to przeszkadza. Pewnie dlatego, że wiecznie ma coś do powiedzenia, wiecznie ona rozluźnia atmosferę. Cholera, czyżby teraz była moja kolej?

- Jeden koleś pytał o Ciebie - rzucam, zerkając dyskretnie na wyraz jej twarzy.

- Jaki koleś? - jej mina ze zgorzkniałej nagle robi się rozpromieniona. Sukces.

- A taki jeden, blondyn. Powiedział, że sobie pozwalasz na zbyt dużo.

- Jestem tu dopiero pierwszy dzień, niech nie myśli że tylko na tyle mnie stać - mówi pewnie i radośnie. Widzę, że Rachel dokonała tego co chciała, ludzie zaczynają o niej mówić. Co za pieprzony narcyz. - Mówił coś jeszcze?

- Nie - rzucam stanowczo. Przez myśli przechodzą mi tabletki, które cały czas miętoszę palcami. Pewnie zaraz zamienią się w proszek.

- Uważaj siostro, zadając się ze mną oblegać będzie cie dużo facetów, zobaczysz - mówi melodyjnym tonem.

- Jakoś mi to obojętne.

- No wiem, przecież ty jesteś lesbijką - mówi i patrzy prowokacyjnie. Ciekawe czy ona ćwiczy miny przed lustrem. Na pewno to robi.

- Nie, ja jestem zażenowana - odpowiadam, ciesząc się że już widzę dróżkę prowadzącą do domu.

- Jesteś za ładna na lesbijkę - mówi, jakby to miało być pocieszające czy coś w tym stylu.

- A ty za brzydka jak na hetero. Możemy skończyć ten bezsensowny dialog?

- Jasne, jak sobie życzysz.

Siedzimy w moim pokoju. Jest dość duży, dlatego nie było problemu, aby Rachel zamieszkała ze mną. Myślałam, że będzie musiała spać na ziemi, ale tapczan znajdujący się na końcu jest rozkładany, niestety.

Siostra rzuciła torbę z ubraniami na posłanie. Resztę rzeczy miała już ułożona na moich pułkach. Tak dużej ilości biżuterii nie powstydziłaby się jakaś cholerna księżna!

- Powiedz mi na co ci tyle tych badziewi?

- Sama nie wiem, może po to by wyglądać dobrze? Tak to działa, kochana. I tak w ogóle mogłabyś się czasem pomalować, wyglądasz jak dziecko.

- Dziewczyny robią sobie miliony operacji aby wyglądać młodziej, więc powiedz mi po cholerę mam się postarzać?

- Wyglądać młodo a dobrze to dwie różne sprawy, uwierz mi.

- Wierzę, w każde twoje słowo, ale jakoś mnie to nic nie obchodzi - mówię ostro i rzucam się na łóżko.

- Wiesz, masz potencjał, nie pierdol tego obojętnością - mówi, po czym wychodzi. Nawet nie pytam gdzie. Niech spierdala.

Następne częściW cieniu Rachel 6

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania