W domach z betonu

Za mną kolejny ciężki dzień. Wchodzę do pustego mieszkania i po omacku szukam włącznika światła, był tam gdzie zawsze. Jednym sprawnym ruchem ściągam z włosów gumkę i przeczesuję je dłonią. Podchodzę do radia, w odtwarzaczu jest moja ulubiona płyta. Włączam muzykę i od razu ustawiam na numerze 7, "Angie"The Rolling Stones. Chwieję się w takt muzyki i zaczynam rozpinać koszukę, powoli guzik po guziku. Materiał opada na ramiona, a potem na podłogę. W samym staniku podchodzę do okna, by zasunąć zasłony i wtedy go zauważam. Sąsiad z bloku obok, stał przy oknie nieruchomo jak skała, patrzył na mnie. Zawahałam się, ale tylko na chwilę... i tak nie mam na dziś żadnych planów. Stanik poszedł w ślady koszuli i wylądował tuż przy moich stopach. Teraz mogę poczuć się jak damy z pism dla dorosłych. Uśmiecham się do siebie i spoglądam zalotnie na mężczyznę, Kiwam do niego głową, mam nadzieję, że zrozumiał. Sekundę później już go nie było. Piosenka się skończyła, a ja wystraszyłam się, że sąsiad nie odgadnął mojej wiadomości. Na szczęście po chwili usłyszałam kroki na klatce schodowej... dlaczego nie wybrał windy? Nie zapukał, otworzył drzwi i zgasił światło, a ja zdążyłam pomyśleć tylko o naszym tragiźmie. Tutaj nie można kochać się jawnie. Istnieją dwa rodzaje miości, ta nudna małżeńska i grzeszne akty nierządne, nie ma wolnej miłości.

 

Nazajutrz obudziłam się później niż zwykle, wstałam z łóżka, muzyka nadal grała. Zapomniał wyłączyć radia i zjadł wszystkie bułki, amant. Musiałam zrobić zakupy. Przy ogrodzeniu sklepu,ktoś uwiązał psa. Gdzieś już widziałam tego kundla, to był jego psiak. Nie pomyliłam się. Stał przy półce z pieczywem i kurczowo ściskał razowy bochenek. Może to dla mnie? Spojżał mi w oczy i go zamurowało, patyrzył jak gdybym była postacią z obrazu. Otrząsnął się i ruchem głowy pokazał mi okno. Miałam dziś obejrzeć film, ale muszę zmienić plany. Ten wieczór znowu spędzimy razem. Wyszłąm bez bułek łudząc się, że chleb w zaciśniętych pięściach był dla mnie. Może w domach z betonu jest szansa na miłość.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • betti 22.07.2019
    O, matko...
  • puszczyk 23.07.2019
    I córko...
    Pomijając literówki (np. ułki), składnię, orty (nazajutrz), neologizmy (odgadnął/odgadł), i dramatyczne gesty, jak ściskanie w pięściach chleba (Chyba soki z niego wyszły).
    Zdecydowanie lepiej o takiej miłości śpiewa Martyna, niż Ty piszesz.
  • puszczyk 23.07.2019
    Widzę, że poprawione :)
    Gdyby tak jeszcze poprawić "spojżał: na "rz"... (((:
  • Canulas 23.07.2019
    "Wchodzę do pustego mieszkania i po omacku szukam włącznika światła, był tam gdzie zawsze." - chociażby w tym miejscu rozjeżdża Ci się narracyjny czas: Skoro wchodisz (teraz) , to włącznik jest tam gdzie zawsze (również teraz).

    Tutaj widać to jeszcze lepiej.

    "W samym staniku podchodzę do okna, by zasunąć zasłony i wtedy go zauważam. Sąsiad z bloku obok, stał przy oknie nieruchomo jak skała, patrzył na mnie." - zauważasz go (teraz), to i on stoi nieruchomo (teraz). Ogarnąć musisz naracyjny czas.

    Takie bez szału, choć, jesli mnie pamięć nie myli, to trafiały Ci siegorsze, więc być może - ostrożnie - progres.
  • Aisak 30.07.2019
    Kóva, no :/
    Szukam Krzywego Domku, a znalazłam się w domach z betonu. Fak!

    Dzień dobry,
    Czy zastałam Martynę?

    W domach z betonu
    Nie ma wolnej miłości

    Uwolnić Miłość!

    Tra la la la la la

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania