w gardle mknących szyn

minuta za minutą idzie

oni wciąż stoją i patrzą w jedną stronę

Odyseusze betonowego lądu

zniewoleni śpiewem tramwajów czekają na światła

jastrzębie i bezwonne motyle

zmęczeni zwycięstwami oszołomieni sławą

napędzani głodem posiadania

wciąż na starcie i nie na mecie

czują zbliżający się koszmar codzienności

czas na maraton

prania mózgów w żelbetonowych kazamatach

 

nie wszyscy wracają do domu do dzieci żony i pokoju

pozostają na wyspie szczurów

w korporacyjnej klatce miłości

po szczeblach z rozkładem jazdy jadą

na ręcznej drezynie

w rozłożonych aktach sekretarki

 

47 cykl Niepowtarzalny Styl z Opowi

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Narrator dwa lata temu
    Zręczne ujęcie ważnego tematu w poetyckiej formie — obrazowe i przekonywujące.

    Nie pasuje mi tylko ten wers:

    „Odyseusze betonowego lądu”

    bo Odyseusz to cwany lis, który nie dał się zniewolić nieśmiertelnej Kirke, a cóż dopiero jakiejś bezdusznej korporacji napędzanej (do czasu) wyścigiem szczurów. ???

    Pozdrawiam. ?
  • Pasja dwa lata temu
    Pięknie dziękuje za obrazowość w odbiorze. Twoja sugestia ma sens, ale Korporacja może jest bardziej despotyczna od Kirke?
    Pozdrawiam słonecznie
  • Narrator dwa lata temu
    Pasja

    Tak na drugi rzut oka „Odyseusze betonowego lądu” pasuje jako ironia.

    Odyseusz oczywiście był raczej człowiekiem morza, podróżnikiem: wyjechał z domu nie mając jeszcze trzydziestu lat, a gdy wrócił jego żona skończyła czterdziestkę, ale wtedy kobiety zachowywały długo piękność. ?
  • Pasja dwa lata temu
    Narrator Dzięki za rzut oka w innym odniesieniu. Co do piękności kobiet? Dzisiaj kobiety dopiero po czterdziestce są piękne ?

    Pozdrawiam
  • Poncki dwa lata temu
    Jakoś nie umiem sobie wyobrazić takiego życia.
    To jest jakby sprzeniewierzenie człowieczeństwa a jednocześnie jego kwintesencja. Czy to znaczy, że jestem leniem? (Tak, bez namysłu ?)
  • Pasja dwa lata temu
    Nie! Masz po prostu inne spojrzenie na ten wyścig szczurów. Ja pracowałam w innym czasie i w innych ramach. Pewnie też były i blaski i cienie. Jednak pomiędzy pracownikami był jakiś ludzki odruch przyjaźni bez podkopywania siebie. Oczywiście zdarzały sie wyjątki. Jednak praca była jakby drugą częścią rodziny.

    Pozdrawiam serdecznie
  • Piotrek71 dwa lata temu
    Znakomite ukazanie dzisiejszych chorych czasów, w których ludzie są niewolnikami banków przez co i korporacji, dla których pracują. Gdzie bardzo często wartości rodzinne i zwykłe relacje międzyludzkie odchodzą do lamusa na rzecz kariery. 5/5.
  • Pasja dwa lata temu
    Dzięki za zatrzymanie się na szynach i spojrzenie na ich bieg. Pędzimy wciąż do przodu i nie widzimy co jest obok.

    Miłego dnia!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania