W głąb kajdanów - Shogun

Wreszcie przed Nim uciekłam. Biegłam przez las wiele godzin w nadziei, że Mu umknę, tak. Jednak nawet gdy nie miałam go za sobą, z tyłu głowy, nie byłam wolna od lęku. Gdzie nie spojrzałam, widziałam strach.

Swój strach.

Umysł nie pomagał. Tworzył obrazy, wizje, z pozoru nierealne.

Ale, czy na pewno?

Gdzie nie spojrzałam w tę ciemną noc, widziałam wrogów. To drzewa, które swoimi długimi konarami próbowały złapać mnie i dopaść, dla Niego. Myszołów, który dopędziwszy swoją małą ofiarę, rozpoczął jej recital.

Zagrała mi melodię jęków i agonii, która czeka również mnie.

Nie mogłam tego znieść, chciałam uciec od dźwięku, lecz wszechobecny kat, tylko się ze mną bawił, przygotowując na najgorsze.

Na Jego przyjście.

 

Wpadłam jak opętana do opuszczonej leśniczówki.

Szybka kalkulacja. Co zrobić?

Zabarykadować drzwi?

Tak.

Szybko zamknęłam drzwi i zastawiłam pierwszą lepszą deską oderwaną z podłogi.

Prędko, niczym zwinne zwierzątko ukrywające się przed drapieżnikiem, usiadłam w najbardziej oddalonym od drzwi kącie.

Ufff, byłam bezpieczna.

Pozory...

Rozejrzałam się po „chatce”. Ciężka, zatęchła atmosfera przytłaczała.

Spojrzałam za okno. Nocny Wędrowiec był na swoim miejscu, a cień coraz bardziej się do mnie zbliżał.

Nie chciałam tego.

Kuliłam się w kącie jak zbesztany szczeniak. Kuliłam się jak najbardziej, byleby mnie tylko nie dopadł.

Daremnie.

Spowił mnie cień, spowiła ciemność. Lecz nie wystarczyli tylko oni. Zaprosili również strach. Otworzyli mój umysł dla niego. Przyszedł i rozgościł się, a moje ciało drżało. Z jego przyczyny. Nie mogłam nic zrobić. Sparaliżowana, tylko dygotałam, aż w końcu poczułam łzy spływające po policzkach.

To znak, iż wdarł się głębiej. Do najdalszych, najciemniejszych zakamarków mojego jestestwa. Widziałam wszystko, co kiedykolwiek sprowokowało moje łzy. Jakby rozsiadł się w fotelu w salonie, wybrał film zatytułowany „Przeszłość” i bez skrupułów, z premedytacją wcisnął „play”.

Obrazy płynęły, tak jak bezradność zwierciadeł duszy.

Bezradna, samotna, widziałam tylko to, nic poza tym.

Ujrzałam swoje życie po wielokroć. Myślałam, że katusze będą trwać wiecznie...

 

Mimo tego film się zatrzymał. Mogłam przejrzeć na oczy, jednak to, co po tym ujrzałam, nie było lepsze.

Umysł wariował. Wszędzie unosiły się ciemne jak smoła opary. Wydostawały się z wszystkich powierzchni leśniczówki.

Wiedziałam, to atmosfera. Jeszcze bardziej zgęstniała. Jeszcze bardziej przytłaczała. Mrok ogarnął całe wnętrze. Nie widziałam już nawet Nocnego Wędrowca, ostatniego posłańca nadziei. Jedyne co miałam przed oczami, to ciemność.

Nawet tutaj sięgnęły Jego macki. Nie widziałam Go, ale On widział mnie.

Nie byłam bezpieczna, nie by...

 

Zmaterializował się przede mną. Jeden z Jego posłańców, Cień. Stał i patrzył na mnie, swoimi pustymi ślepiami.

Przemówił:

– Idź do wnętrzaaaaaa.

Jego głos brzmiący jak tarcie styropianu o styropian, wdzierał się w umysł i ranił tysiącem igieł.

Brak sprzeciwu. To jego cel.

Gdy o tym „rozmyślałam” posłaniec zniknął, pozostawiając za sobą jedynie opary ciemności.

Chciałam wstać. Musiałam spełnić jego wolę.

Myślałam, że uciekłam, iż byłam wolna. Lecz to ułuda. Łańcuchy zawsze mnie krępowały, a On był ze mną. Bawił się tylko, stwarzał pozory.

Dawał nadzieję.

Złudną. Najgorszą z możliwych. Najbardziej bolesną.

Nie było już nic mojego we mnie. Odebrał mi „ja” pozostawiając pustą skorupę, którą po czasie wypełnili jego trzej towarzysze.

Zostawił mi tylko umysł. Nie z dobrej woli. Co to, to nie. Chce, żebym była świadoma braku „siebie.”

Nie chce, abym umarła. Mam żyć i cierpieć wedle jego woli.

 

Tego pragnie On.

 

Ze łzami w oczach, nie wiem, ile ich już upłynęło, wstałam z ziemi. Ginęły w mroku jak ja.

Postawiłam pierwszy krok. Trudny i wolny. Cień oblepiał mnie z każdej strony, ciężki i lepki.

Mam iść do "wnętrza". Spojrzałam przed siebie. Opary ciemności wskazywały drogę. Byłam obserwowana przez nich wszystkich, z pewnością. Upajali się moim trudem.

„Idź do wnętrzaaaaaa.”

Powędrowałam. Uginając się pod ciężarem cienia i otaczającej mnie aury, powłóczyłam nogami, jeden morderczy krok za drugim, aż w końcu dotarłam.

Sam środek chatki.

Stał tam piedestał.

Wcześniej nie mogło go tam być, nie mogło... – irytowałam się.

Wtedy bym go zauważyła.

Lecz stał.

A na nim talerz i łyżka z czarnego obsydianu, a przynajmniej tak myślałam, gdyż przez otaczający mrok wszystko tak wyglądało.

Wewnątrz naczynia mieściła się dziwna ciecz. Bulgotała jak wrzątek, a z jej wnętrza wydobywały się te same opary.

Nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam, a strach i pozostali towarzysze zaatakowali ze zdwojoną siłą. Ciało odmawiało posłuszeństwa, jakby miało się zaraz zawalić. Umysł się wyłączył. Pływał tylko pomiędzy jedną a drugą półkulą.

Jedynym co funkcjonowało, był wzrok.

Patrzyłam więc na to, co przede mną.

Tylko tyle byłam w stanie robić.

 

Pusta

 

Nagle dostrzegłam w powietrzu cień. Wirował, aż ostatecznie uformował zdania:

„Czy spróbujesz? Masz tyle odwagi, aby sięgnąć...?”

Czy to wszystko? Nic więcej?

Co miałam z tym zrobić? Nie, nie, nie! Trzeba wrócić!

Kalkulacja.

Nie ma Go tu, lecz mnie widzi, więc jest. Głupstwa mówię.

On tu był od początku. Jednak nie porwał, nie zabrał dla siebie.

Czeka.

Co zrobię. Co lepsze? Czekać, aż w końcu mu się znudzi i mnie weźmie i całkowicie ograbi ze mnie? Czy jednak „spróbować” pomimo niewiadomej?

On może czekać, ja nie. Nie mam tyle czasu. Z każdą chwilą tracę, a On zyskuje.

Przegrana pozycja. Zawsze, od początku. Nie miałam kontroli. On miał. Robił wszystko, co chciał, a ja nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Być uwięzioną, nawet o tym nie wiedząc.

Zniewolenie doskonałe.

Czy kiedykolwiek wcześniej miałam wybór?

Nie, wybór w niewoli to nie wybór.

To iluzja.

Teraz go mam.

Prawdziwy, na wyciągnięcie ręki.

Wystarczy... Właśnie...

Sięgnąć.

 

Uniosłam lewą dłoń, pomimo kajdan. Powędrowała w górę i sięgnęła...

Łyżkę.

Nabrałam czarnej brei i kierowałam do ust.

Ręka się trzęsła, część zawartości wylała się i została pochłonięta przez mrok.

Wielka Trójka walczyła zawzięcie o „mnie” ze „mną”.

Nie dam się!

Pierwszy raz mogłam zrobić coś wbrew Jemu!

Nie dam się pokonać!

 

Ostatnim wysiłkiem, nim wszystko zostałoby zaprzepaszczone przez upadek pochłoniętego drgawkami strachu, cienia i ciemności ciała, wepchnęłam łyżkę do ust.

 

Ciecz paliła umysł i serce.

 

Wypalała...

 

Tworząc...

 

Ujrzałam jaskrawy mrok, a w nim...

 

Ja i On...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (31)

  • Kocwiaczek 01.11.2020
    jednak film/jednak to– 2x jednak
    Dawał nadzieje –nadzieję
    barku „siebie.” – braku
    aby umarła – abym
    i brak kilku przecinków.

    Albo jest to Shogun, albo świetna stylizacja na niego. Zostawię jednak Shoguna i będę czekać, czy ktoś się doskonale tutaj nie ukrył. Powiem szczerze, że liczyłam na walkę bohaterki. Na to, że ostatkiem sił się wyrwie, wypluje ciecz i ucieknie. No ale jeśli zjedzenie miało być źródłem zrozumienia, no to, kurczę chcę kontynuacji. Nieładnie przerywać:/ Autorze, nie baw się tak emocjami. Jak się wydasz to cię dopadnę i... :D
  • Pięknie i tak ma być, a nie tylko stawiam na... Komentować a jak!!! Nie lubisz przerywanka hihihi, ale może typowany Shogun lubi dededdedeed
  • Shogun 03.11.2020
    No i jak zwykle Kocwiaczek mnie wykryła, tylko teraz się boję, bo tu widzę, że dopadnięty zostanę haha :D
  • Kocwiaczek 03.11.2020
    Shogun, osz ty! Kontynuację poproszę, w try miga! :)
  • Shogun 03.11.2020
    Kocwiaczek i zostałem dopadnięty! :) Przez swoją wierną czytelniczkę! Ludzie! Ludzi! Przywiązała mnie do fotela, dała laptopa i każe pisać kontynuację! Pilnuje mnie jej "bokser", który grozi mi pięścią!
    Chyba... chyba nie mam wyjścia! haha ;)
  • Kocwiaczek 03.11.2020
    Shogun, pilnuje jak baba od boksera :D Bokser tylko dziuga nosem!
  • Shogun 03.11.2020
    Kocwiaczek hmm, w takim wypadku nie mogę narzekać ;) Mimo to spróbuję szrajbnąć kontynuację, gdyż autor powinien słuchać próśb swoich Czytelników ;)
  • Kocwiaczek 03.11.2020
    Shogun yupi! ?
  • Shogun 03.11.2020
    Kocwiaczek ;)
  • Dekaos Dondi 01.11.2020
    Pójdę na łatwiznę i zdubluję Kocwiaczkową:)
    Shogun:)→Albo zmyłka:)
  • A komentarz gdzie? Lufa dla ciebie DeDo XD
  • Dekaos Dondi 02.11.2020
    Bardzo dynamiczny tekst. Jakby zawirowanie umysłu i ciała, w decyzjach, co trza szybko podjąć.
    Dużo różnych zwrotów, co tylko dynamizuje tekst. Dobrze napisane, zdaniem mym.
    Proszę anulować lufę:D
  • Shogun 03.11.2020
    Strzał pół na pół i w pół trafiony haha ;)
  • kigja 01.11.2020
    Też pomyślałam o Shogunie, ale do końca to ni mom pojęcia ;)
  • A gdzie coś więcej? Strzelasz w Shoguna i możliw, że to on hahhahaha
  • Shogun 03.11.2020
    To w końcu ja, czy nie ja? Bo jeśli ja, no to ja haha ;)
  • kigja 03.11.2020
    Shogun Ty i tylko Ty!
    ?
  • Shogun 03.11.2020
    kigja no to w takim razie kolejna osóbka strzeliła do Liska i o zgrozo! Trafiła! haha :D
  • Szpilka 02.11.2020
    Ciekawe, ciekawe, strzelić trzeba, zatem ciach w Shoguna ?
  • Ustrzeliłaś Rudzielca i dobrze. Należy mu się xD
  • Shogun 03.11.2020
    Nieeee, wszyscy we mnie strzelajo i trafiajo, smuteg :( haha ;D
  • Szpilka 04.11.2020
    Shogun

    Oj, ustrzeliłam ?
  • Shogun 04.11.2020
    Szpilka Nieeee, jakie zadowolenie na mordce! :( haha ;D
  • Szpilka 04.11.2020
    Shogun

    Nie smutaj, odkujesz się "następną razą" ?
  • Shogun 04.11.2020
    Szpilka Ano, będę próbował ;)
  • Pasja 02.11.2020
    Znakomite trzymające w napięciu opowiadanie. Głusza i leśniczówka i nadzieja, że strach doda jej odwagi i nie połknie trucizny. Jednak zniewolenie było silniejsze i nie kupuje końcówki autorze... Moim zdaniem to Kocwiaczek
    Pozdr
  • Kocwiaczek powiadasz, możliw, możliw hahahahah
  • Shogun 03.11.2020
    Ha! Ja w Pasje nie trafiłem i Pasja we mnie nie trafiła haha :D Jeszcze trochę pożyjemy, a zwłaszcza Ty Pasjo, bo widzę, że do mnie strzelają i trafiają. Wiele razy, mogę nie przeżyć takiego ostrzału! haha :D
  • Shogun 02.11.2020
    Intrygujący i tajemniczy horror, po raz kolejny DD mi się widzi :)
  • Ano, ano zobaczymy już niebawem :3
  • Shogun 02.11.2020
    Niepowtarzalny Styl z Opowi czekam, czekam i doczekać się nie mogę :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania