W jaki sposób wyjść szybko z domu /2/
Słyszałem, ze podobno istnieją kobiety, które otwierają szafę i od razu wiedzą, co włożą na siebie.
Nie wiem, ile jest w tym prawdy. Pewnie tyle, ile w legendach... Natomiast w tym, co napiszę, nie ma ani krzty bajań czy zmyśleń; wszystko jest najprawdziwszą prawdą. Wcześniej studiowałem ją latami i, jako empata, nie chcę jej zachować wyłącznie dla siebie. Podzielę się, gdyż na udostępnianiu wiedzy polega rozwój naszego gatunku homo sapiens sapiens. Za darmo! Znaczy nie rozwój za darmo, tylko moja rada.
Jeżeli mam więc coś doradzić, zwłaszcza paniom - róbcie jak ja, a będziecie miały dużo mniej nerwów przed wizytowym wyjściem.
Oto mój sposób-poradnik, przez lata dorosłego życia wypraktykowany (o ile byłem już ogolony, Panie mają ten czas zaoszczędzony, z wiadomego powodu):
I/ SŁYSZĘ OD MAŁŻONKI: NAJPÓŹNIEJ ZA GODZINĘ MUSIMY WYJŚĆ!
Nie ruszam się. Siedzę. Czym się akurat zajmowałem, zajmuję się nadal.
II/ PO UPŁYNIĘCIU 55 (słownie pięćdziesięciu pięciu) MINUT RUSZAM SIĘ Z MIEJSCA.
Następnie:
1/Otwieram szafę.
2/Zdejmuję wieszak z zawieszonymi na nim:
a/spodniami od garnituru,
b/marynarką od garnituru,
c/koszulą do garnituru,
d/krawatem do garnituru.
3/Zdejmuję z haczyka w szafie pasek do spodni.
4/Jeżeli jest potrzeba, wyjmuję również odpowiedni podkoszulek.
5/Ubieram wszystko na siebie w odpowiedniej kolejności (obowiązkowo wpierw podkoszulek!), wkładam pasek do spodni, zapinam.
6/Wyjmuję właściwe skarpetki z szuflady, wciągam je na bose stopy (obowiązkowo wcześniej muszą być bose!).
7/Wzuwam odpowiednie buty, zawiązuję (obowiązkowo na sznurowadła, nie na rzepy!).
8/Patrzę na zegarek - minęło najwyżej 5 minut.
9/Informuję donośnym głosem, że jestem już gotowy do wyjścia.
III/ SIADAM I PRZEZ KOLEJNE PÓŁ GODZINY SPOKOJNIE CZEKAM NA WSPÓLNE WYJŚCIE...
PS. Jeżeli panie choć trochę skorzystają z mojego poradnika (oczywiście dostosowując do damskich potrzeb), MOŻNA SKRÓCIĆ PRZYGOTOWANIA O GODZINĘ, A WIĘC BYĆ GOTOWYMI DO WYJŚCIA JUŻ PO PÓŁGODZINIE. Należy jednak zaanonsować to głośno partnerowi co najmniej pięć minut przed pełną gotowością.
No. Dobrej zabawy!
Komentarze (10)
To ja w takim razie nie byłam, nie jestem i pewnie już nigdy nie zostanę kobietą... a co tam = lubię się jedynie przebierać w damskie ciuszki i malować🤣
Więcej mam cech/jeśli chodzi o charakter/męskich = palę, uwielbiam hazad, płaczę nad złamanym paznokciem, mylę czasami kolor żółty z brązowym, noszę często askot/na zmianę z bolo... I panicznie boję się dentysty🤣
No chyba Cię 'zaprenumeruję', bo kolejny raz 'robisz mi dobry dzień'🤣
Serdeczności.
"Najprawdziwsza prawda" - nie jest tautologią, o nie! Wiesz, ile jest prawd? Czasem co człek, to inna prawda. Nawet klasyczna mechanika Newtona nie okazała się prawdą, gdy wziął się za nią Eistein i wymyślił teorię względności oraz czasoprzestrzeń ;) Mogę jeszcze dorzucić "trzy prawdy " x. Tischnera, jako bliższe postrzeganiu świata przez większość gatunku ludzkiego.
Tak że - to nie tautologia. To najprawdziwsza ze wszystkich prawd... w skrócie: najprawdziwsza prawda. Cbdu. No ;)
Może nieodpowiednio użyłam tego 'złamanego paznokcia' = przypomniał mi się mój tatulek/100% mężczyzny w mężczyźnie/, jak zadarł skórkę wokół paznokcia... tydzień chodził z podwójnym plastrem - mówiąc, że jest okrutnie ranion i niczego w domu nie może robić 🤣🤣🤣
Ale wiesz co... skołowatłeś mój stary eb/z tymi prawdami = teraz pojmnęłam właściwego ich sensa, ale prawdy są jeszcze dwie = mojna i twojna🤣
No, wiadomo - najprawdziwszą prawdą, stojącą na szczycie wszelkich prawd, jest "prawda najmojsza". Zresztą wspomniałem o niej, pisząc "Czasem co człek, to inna prawda" ;)
na szczęście potrafię jednocześnie być kobietą i znajdować w tym humor :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania