W jednej chwili zmiana

Pochmurno, lecz dość spokojnie,

Jeszcze przed chwilą było,

Aż nagle piorun trzasnął

I wszystko się zmieniło.

 

Wiatr w moment skądś się zerwał,

I zaczął miotać drzewa

I w pustych ich gałęziach

Pieśń smętną jakąś śpiewać.

 

Chmury ciężkie jak ołów

Na niebie się otworzyły,

I całej swej zawartości

W jednej się chwili pozbyły.

 

Jakby ktoś z wielkiej pierzyny

Puchu morze wysypał,

I białym śniegiem z zamieci

Cały świat wokół okrywał.

 

Rzucał go z siłą na ziemię

A potem w górę podrywał

Kręciła, miotała bez przerwy

Śniegiem tym wielka siła.

 

Wzbijała się zamieć do góry

A potem w dół opadała,

W szpary nawet najmniejsze

Tumany śniegu wciskała.

 

A potem wszystko ucichło,

Wiatr się już nawet nie srożył,

Pewno gdzieś może w polu,

Cicho się wreszcie położył.

 

Tak jak się nagle zaczęło,

Tak też się szybko skończyło,

Jedynie śniegu nowego

Bardzo tu dużo przybyło.

 

I tylko małe śnieżynki,

W górze gdzieś wirowały,

Lekko, zwinnie tańczyły

Potem w dół opadały.

 

I w końcu świat cały spokojnie

Odetchnął cicho w bezruchu,

Skryty pod grubą warstwą,

Białego, świeżego puchu.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • MartynaM 08.02.2022
    Kurczę, wbiłeś się tym wierszem w klimat nasz, swojski, opowijski... aż pod wrażeniem jestem. Normalnie w punkt.?

    Za rozbawienie piąteczka.?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania