W jesionce na koniec świata

Tekst z NSzo

 

Od dwóch godzin rozmawiali o wszystkim i o niczym, bo o czym mogą rozmawiać nieznajomi na SORze? Podczepieni pod swoje kroplówki zabijali czas.

– Jeśli kipnę dzisiaj, to końca świata przynajmniej nie doczekam.

– Nawet jeśli dzisiaj kipniesz, to i tak doczekasz.

– Jak? A co? Dzisiaj przyjdzie era lodowcowa, kometa spadnie, albo atom?

– To niewykluczone, ale bez znaczenia.

– O kuwa! Siostro, psychiatrę! Co ty, chłopie bredzisz?!

– Bo widzisz... koniec świata to każdy ma swój własny, w swojej godzinie śmierci, punktualnie i na pewno, i nieważne kiedy.

– Siostroo! Chyba sąsiad leki za mocne dostał!

– Mocne leki? Jeśli teraz ma być mój koniec świata, to ja poproszę o jesionkę. Z dębiny. Mocna rzecz!

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania